Forum Brzeg
Forum miasta Brzeg. (ISSN 1869-609X)

Historia - Winnice w Myśliborzycach

jahus - 2009-11-01, 23:23
Temat postu: Winnice w Myśliborzycach
Jak wieść gminna niesie książę Jerzy II założył na wydmie w Myśliborzycach winnicę.

Poszukuję wszelkich informacji na ten temat: czy znajdowała się tylko na południowym zboczu (taka lokalizacja wydaje się najlogiczniejsza), od kiedy i do kiedy istniała, przybliżony zasięg przestrzenny, czy produkowano tylko na książęce potrzeby itp itd.
Może jakąś literaturę polecacie? Może ktoś wie czy Helwig [albo ktokolwiek inny] mapkę jakąś skrobnął z zaznaczoną "Winną Górą"?

Byłbym wdzięczny

Brzeski - 2009-11-02, 10:24

W sprawie mapy... To znaczy w czym problem? Nie znasz usytuowania Winnej Góry albo nie znasz map 1:25 000 z lat 30. XX w. czy szukasz po prostu czegoś starszego i dokładniejszego ?
jahus - 2009-11-02, 10:59

Szukam wszelkich dowodów potwierdzających istnienie tej winnicy; nie tylko onomastycznych, ale też kartograficznych, archeologicznych. Dlatego najlepsze byłyby jak najstarsze mapy.
A znaleźć Winną Górę nie jest trudno. Widać ją nawet z drogi Michałowice - Lubsza :)

Lotnik - 2009-11-02, 18:40

Gdzieś na forum jest zdjęcie winnicy...ale nie wiem gdzie i szukać mi się nie chce....ale żeby nie był to "pusty" post to napiszę Tobie co wiem :)
Prawdopodobnie winnice były juz tu około 1380 roku. Winnice przetrwaly jako tako do upadku dynastii Piastów brzeskich, tzn. upadly winnice książęce. Póżniej w XVIII wieku zalozono ponownie winnice przez Sussenbacha. Po Sussenbachu kolejnym opiekunem winnic byl Leopold von Wedell, ktory ufundowal na czesc swojego poprzednika pomnik z wyryta na nim inskrypcja na temat winnicy jak i jej zalozyciela Sussenbacha, ale pomnik w postaci kamiennego bloku nie przetrwal do naszych czasow - ale gdzie dokladnie stal to nie pamietam. I winnica jako taka przetrwala do konca XVIII wieku. A pozniej wsio porosło lasem - iglastym, lisciastym ... i teraz mieszanym :)
Poszukaj na forum. Gdzieś jest opisane dokladniej i nawet zdjecia sa gospody na Wzgórzu... :wink: no chyba , ze to nie na naszym forum... :roll:

mulder - 2009-11-02, 19:25

Ja czytałem niegdyś , że jeszcze przed II W. Ś. na myśliborzyckim wzgórzu istniała winiarnia czy gospoda podająca wino z tej winnicy, nie pamiętam niestety źródła. Jedynym śladem są ruiny na wzgórzu.
Dziedzic_Pruski - 2009-11-02, 21:32

Zdjęcia są na Naszej-Klasie link. Pamiętam tą gospodę jeszcze z lat 60-tych, kiedy powoli zaczynała popadać w ruinę. Była tam nawet scena. Wiem też z opowiadań, że w latach 50-tych odbywały się tam jeszcze zabawy.
Brzeski - 2009-11-04, 12:20

Dla Jahusa: Doskonały przegląd wszystkich historycznych map znajdziesz w witrynie
http://igrek.amzp.pl/mapindex.php

W tym skorowidzu - w rozwijalnym menu pod nazwą "Topographische Karte Messtichblatt" w skali 1:25 000 znajdziesz także mapę okolic Brzegu z lat 30. XX wieku.

Winna Góra jest widoczna wraz zabudową na arkuszu Peisterwitz (Bystrzyca) , stykającym się od północy z arkuszem Brieg.
http://igrek.amzp.pl/5784
Jest to mapa wg stanu z 1930, aktualizaowana 1932, ale ze sfałszowanym nazewnictwem, pochodzącym z okresu Hitlera (po 1938).

jahus - 2009-11-04, 18:10

Dziękuję za wszelkie informacje.
Jakby ktoś miał jeszcze jakieś inne informacje dot. tego tematu to byłbym wdzięczny jakby się nimi ze mną podzielił ;]

mulder - 2009-12-03, 19:27

Może przyda Ci się informacja o prawie wyszynku wina nadanym Brzegowi w XIV w. przez króla czeskiego Jana Luksemburskiego , po hołdzie złożonym władcy czeskiemu przez księcia legnicko - brzeskiego Bolesława III Rozrzutnego. Tak mi się przypomniało.
Dziedzic_Pruski - 2010-04-05, 15:02

Podane poniżej informacje pochodzą z pracy „Geschichtliche Ortsnachrichten von Brieg und seiner Umgebung” (Historyczne wiadomości lokalne o Brzegu i okolicach), Karl Friedrich Schönwälder, Brieg, 1845.

Nadleśniczy Süsselbach zakupił wolne miejsce w Szydłowicach i w należącym doń zwierzyńcu założył kolonię Charlottenrode (przypuszczalnie część dzisiejszych Myśliborzyc). Po jego śmierci w roku 1772 posiadłość przeszła na wdowę po nim, mieszkającą we Wrocławiu i pozostawała w jej posiadaniu do końca lat 80-tych. Süsselbach zasadził również winną latorośl na starym wzgórzu Neitberg, użytkowanym jako winnica już w czasach Jerzego II. Süsselbach jest upamiętniony na marmurowym pomniku, który na wzgórzu kazał ustawić jego następca von Wedell. Na przedniej, zwróconej ku wsi ścianie czwórgraniastego pomnika znajduje się inskrypcja: „Herr Johann Christian Süssenbach, der diesen vorher wüsten Berg zuerst bebaute anno 1767, starb den 15. Oktober 1772, ein zärtlicher Gatte, Vater und Freund, ein treuer, kluger und arbeitsamer Diener seines Herrn, ein fleißiger nützlicher Bürger, ein guter Mensch; er starb, von vielen Freunden beklagt, von seinem Könige bedauert, dessen Gnade und belohnende Huld er den Seinigen zum Erbe hinterließ“ (Pan Jan Christian Süssenbach, który pierwszy uprawił to wcześniej puste wzgórze anno 1767, zmarł 15. października 1772 roku, czuły mąż, ojciec i przyjaciel, drogi, mądry i pracowity sługa swego pana, pilny pożyteczny obywatel, dobry człowiek; zmarł opłakiwany przez wielu przyjaciół, żałowany przez swego króla, którego łaskę i nagradzającą przychylność pozostawił w dziedzictwie swoim (bliskim)).
Na tylniej ścianie: „Wohl dem Menschenfreunde, welcher bauet, was lange wüst gelegen hat, und Grund legt, der für und für bleibe; wohl dem, der die Lucken verzäunet und die Wege verbessert, daß man da wohnen möge“, Jes. 58,12 (Chwała temu przyjacielowi ludu, który zabuduje prastare zwaliska i położy fundament, który niech trwa na wieki; chwała temu, który odgradza wyłomy i naprawia drogi na zamieszkanie. Izajasz 58,12). Na szerokiej stronie: „Dem Andenken des Fleißes und der wohlthätigen Geschäftigkeit, die diesen Weinberg pflanzten, gewidmet von dem Nachfolger des Stifters“ (na pamiątkę pilności i dobroczynnej skrzętności, które sadziły tę winnicę, od następcy założyciela). Ów następca – nadleśniczy i królewski łowczy krajowy Magnus Leopold von Wedell rozszerzył winnicę i zasadził tam różne egzotyczne drzewa i krzewy, np. indiański groszek (nie mam pojęcia, o jaką roślinę mogło chodzić, w oryginale „indianische Schote”), w smaku przypominający kawę. Z równie wielkim zapałem (Wedell) prowadził również sprawy związane z kolonią. W roku 1775 odkupił od intendenta szpitalnego oraz handlarza suknem i nićmi Rösnera bielarnię lubszańską wraz z 73 morgami roli i łąk za 4000 talarów i założył tam 10-zagrodową kolonię, której w roku 1782 w wyniku reskrypcji komory nadano nazwę Klein-Piastenthal (Piastowice Małe). (Wedell) nabył również siedzibę rycerską i wolne (od podatków) dobra w Michałowicach. W roku 1790 dobra bielarskie oraz Piastowice Małe przeszły za 10 000 talarów na księcia Fryderyka Henryka Eugeniusza Wirtemberskiego, pruskiego generała-majora i szefa pułku huzarów. Wedell dokupił bowiem dalsze, należące do miasta karczowiska, z zamiarem przekształcenia ich w dobra szlacheckie, tak że posiadał grunty o powierzchni 310 morg i 180 prętów (kw?). Miasto zachowało jedynie jurysdykcję, czynsz w wysokości 69 talarów, 20 groszy i 9 fenigów oraz kanon (rentę hipoteczną?) od bielarni nici w wysokości 54 talarów. Na niwie bielarni założono jeszcze jedną kolonię, którą książę nazwał Louisenfeld (Wójcin) - na cześć swej małżonki Luizy, księżniczki von Stollberg. Książę dokupił jeszcze michałowickie posiadłości, a król fryderyk Wilhelm II obdarował go w roku 1790 posiadłościami Süssenbacha i pozostałą częścią zwierzyńca. Książę posiadał te dobra – pod wspólną nazwą Amt Louisenthal (urząd (w sensie podziału administracyjnego) Myśliborzyce), a składające się z folwarku Louisenfeld, Charlottenrode i Michałowice oraz znajdującej się tamże siedziby rycerskiej – w latach 1790 – 1803. W tym czasie powstawała również stpniowo wieś Myśliborzyce, wcześniej po obu stronach drogi znajdowała się tam plantacja drzewek owocowych. Wtedy uprawiano jeszcze winną latorośl i tak n.p. w roku 1793 na wzgórzu otwarto na nowo gospodę z wolnym wyszynkiem wina. Jak zaznaczono w ówczesnym ogłoszeniu, w porze obiadu mogły tam być po uprzednim zameldowaniu goszczone nawet całe grupy. Żywiono przy tym nadzieję, że tak jak dawniej, znów pojawią się tam liczne grupy gości, by w tym pobliskim miejscu rozrywek szukać odpoczynku i wytchnienia, nie wyrządzając szkód. Jednak już pod koniec ubiegłego stulecia (tzn. XVIII) winnica podupadła i teraz już tylko puste tarasy przypominają o dawnych urządzeniach. Od czasów księcia wirtemberskiego winnica już 5 razy zmieniła swych właścicieli. Spadkobiercy tajnego radcy sądowego Müllera kazali przed kilkoma raty wyrąbać ostatnią pozostałość lasu w zwierzyńcu z tyłu wzgórza, którego ocienione zbocza były tak często miejscem radosnych zabaw miejskiej młodzieży. Spustoszenie wzgórza to strata dla niezbyt bogatej w wiejskie miejsca rozrywki okolicy.
W skład majątku Myśliborzyce wchodziły w roku 1843 Myśliborzyce, folwark Charlottenrode, siedziba rycerska Michałowice, wolne dobra Michałowice, bielarnia w Piastowicach Małych wraz z obiema koloniami – Piastowice Małe i Louisenfeld i wolne miejsce Münchowa. W tym samym roku majątek został sprzedany za kwotę 29 000 talarów, w roku 1844 za 36 600 talarów i jeszcze w tym samym roku za 45 000 talarów. Jeżeli wartość tego majątku wzrasta w takim samym stopniu jak jego cena, naprzeciw jakże wspaniałej przyszłość wychodzi.

yasiu - 2010-04-05, 19:45

Dziedzic_Pruski, jak zawsze profesjonalnie opisane. Chciałbym kiedyś zebrać historię Michałowic i Myśliborzyc i spisać w jedną całość.
Partyzant - 2010-04-05, 21:09

Louisenfeld nie było częścią Myśliborzyc tylko znajdowało się na wschód od Piastowic.
Dziedzic_Pruski - 2010-04-05, 22:16

Dziękuję za poprawkę (już uwzględnioną w tekście), Louisenfeld to obecnie Wójcin. Patrz również na mapie pod tym oto linkiem.
Dziedzic_Pruski - 2010-04-08, 22:31

Pod tym oto linkiem znajduje się malowana pocztówka (wysłana w roku 1900) z wyobrażeniem restauracji na myśliborzyckim wzgórzu. Może się mylę, ale widoczne na górnym obrazku po lewej stronie (pod daszkiem) 3 bloki to być może pomnik, o którym jest mowa 3 posty wyżej.
Dziedzic_Pruski - 2010-04-18, 20:34
Temat postu: Jeszcze jedna Winnica
W znajdującej się w zdygitalizowanych zbiorach Biblioteki Uniwersytetu Wrocławskiego pozycji: Friedrich Albert Zimmermann, "Beyträge zur Beschreibung von Schlesien" (Przyczynki do opisu Śląska), Brieg, 1783, na stronie 47 (1888/232) w ostatnim akapicie rozdziału 8 znajduje się informacja na temat kolejnej nazwy lokalnej "Winnica".
http://www.bibliotekacyfr...63853&lp=12&QI=!925B2C1AE1A72ED1DB07EDC59E0B9D51-16

Najpiękniejszy widok w powiecie brzeskim jest bezsprzecznie pod wsią komendy (komturii Kawalerów Maltańskich) Łosiów, gdzie od strony Zwanowic znajduje się małe, krągłe wzgórze (zapewne chodzi o jedno ze wzgórz tzw. Wału Łosiowskiego), nazywane Winnicą, z którego widać rozciągającą się wokół równinę.

mulder - 2010-05-16, 06:50

Partyzant napisał/a:
Louisenfeld nie było częścią Myśliborzyc tylko znajdowało się na wschód od Piastowic.

A tu coś znalezionego na stronach z Goslar:

mulder - 2010-05-16, 06:51

A także :
mulder - 2010-05-16, 06:52

No , i jeszcze , takie coś :
mulder - 2013-12-01, 18:12

Podaję link zdjęcia pomnika Johanna Christiana Susselbacha http://www.herder-institu...20kreis%20brieg , o którym stronę wcześniej pisze Dziedzic_Pruski, tłumacząc ten tekst:

"Podane poniżej informacje pochodzą z pracy „Geschichtliche Ortsnachrichten von Brieg und seiner Umgebung” (Historyczne wiadomości lokalne o Brzegu i okolicach), Karl Friedrich Schönwälder, Brieg, 1845.

Nadleśniczy Süsselbach zakupił wolne miejsce w Szydłowicach i w należącym doń zwierzyńcu założył kolonię Charlottenrode (przypuszczalnie część dzisiejszych Myśliborzyc). Po jego śmierci w roku 1772 posiadłość przeszła na wdowę po nim, mieszkającą we Wrocławiu i pozostawała w jej posiadaniu do końca lat 80-tych. Süsselbach zasadził również winną latorośl na starym wzgórzu Neitberg, użytkowanym jako winnica już w czasach Jerzego II. Süsselbach jest upamiętniony na marmurowym pomniku, który na wzgórzu kazał ustawić jego następca von Wedell. Na przedniej, zwróconej ku wsi ścianie czwórgraniastego pomnika znajduje się inskrypcja: „Herr Johann Christian Süssenbach, der diesen vorher wüsten Berg zuerst bebaute anno 1767, starb den 15. Oktober 1772, ein zärtlicher Gatte, Vater und Freund, ein treuer, kluger und arbeitsamer Diener seines Herrn, ein fleißiger nützlicher Bürger, ein guter Mensch; er starb, von vielen Freunden beklagt, von seinem Könige bedauert, dessen Gnade und belohnende Huld er den Seinigen zum Erbe hinterließ“ (Pan Jan Christian Süssenbach, który pierwszy uprawił to wcześniej puste wzgórze anno 1767, zmarł 15. października 1772 roku, czuły mąż, ojciec i przyjaciel, drogi, mądry i pracowity sługa swego pana, pilny pożyteczny obywatel, dobry człowiek; zmarł opłakiwany przez wielu przyjaciół, żałowany przez swego króla, którego łaskę i nagradzającą przychylność pozostawił w dziedzictwie swoim (bliskim)).
Na tylniej ścianie: „Wohl dem Menschenfreunde, welcher bauet, was lange wüst gelegen hat, und Grund legt, der für und für bleibe; wohl dem, der die Lucken verzäunet und die Wege verbessert, daß man da wohnen möge“, Jes. 58,12 (Chwała temu przyjacielowi ludu, który zabuduje prastare zwaliska i położy fundament, który niech trwa na wieki; chwała temu, który odgradza wyłomy i naprawia drogi na zamieszkanie. Izajasz 58,12). Na szerokiej stronie: „Dem Andenken des Fleißes und der wohlthätigen Geschäftigkeit, die diesen Weinberg pflanzten, gewidmet von dem Nachfolger des Stifters“ (na pamiątkę pilności i dobroczynnej skrzętności, które sadziły tę winnicę, od następcy założyciela)(...)".

I jeszcze coś takiego :
http://www.herder-institu...20kreis%20brieg
http://www.herder-institu...20kreis%20brieg

Dziedzic_Pruski - 2014-01-11, 20:30

Jakiś czas temu w wątku o brzeskim przemyśle zamieszczony został przyczynek o ogrodnictwie Haupta link, które 100 lat temu znajdowało się na terenie ZSZ Nr 1. Tekst zamieszczony poniżej, pochodzący z książki „Brieger Heimatbuch” (Księga Ziemi Brzeskiej), Goslar 1950, autorstwa brzeskiego publicysty, Kurta Maruschke, zawiera dalsze informacje na ten temat. Ponieważ jest tam mowa i o tym, że Haupt z powodzeniem uprawiał pod szkłem winorośl, z której wytwarzano niezłe wina, tekst zostaje zamieszczony w tym wątku.

Carl Eduard Haupt

Brzeg – znane wszystkim miasto ogrodów i miasto-ogród. Brzeski kunszt ogrodniczy cieszył się sławą i rozgłosem nie tylko na całym Śląsku i w Niemczech, ale a nawet na świecie. Kumu jednak należy tę sławę zawdzięczać? Odpowiedź na to pytanie znana jest już tylko nielicznym i – o ile postać ta nie zostanie odpowiednio upamiętniona – zachodzi obawa, że wkrótce także nielicznym brzeżanom. Na razie, miast tablicy pamiątkowej, wyjaśnijmy niewiedzącym: osobistością, o której mowa, był Carl Eduard Haupt.
Po obiecujących początkach na polu techniki, Haupt w zupełności poświęcił się dziedzinie, która miała mu przynieść sławę i rozgłos – kunsztowi ogrodnictwa. Ta właśnie działalność umożliwiła mu pełne rozwinięcie wszystkich posiadanych zdolności i umiejętności. Szczególny zmysł artystyczny i zmysł postrzegania przyrody – Haupt przez całe życie wykazywał niebywałą wrażliwość muzyczną i był znawcą sztuk pięknych – sprawiły, że wielkie wrażenie musiały na nim wywrzeć przepych barwnego kwiecia i obfitość owoców w szklarniach ogrodów Borsiga w Berlinie i ogrodów zamkowych w Kamieńcu Ząbkowickim. Z kolei uwadze inżyniera nie mogły zapewne ujść niedostatki instalacji grzewczych i nawadniających, które należało usunąć. W ogóle wszystkie uprzednie doświadczenia były dlań zarazem teorią, praktyką i przygotowaniem, zezwalającym na rozwinięcie uprawianego dotąd hobbystycznie ogrodnictwa – w oparciu o posiadną wiedzę techniczną i inwencję - w główne pole działalności zawodowej. Odbyło się to bez zbytniego pośpiechu – na początek Haupt postawił w ogrodzie swej willi przy ul. Dworcowej (Armii Krajowej) (..) dwie szklarnie – każda o powierzchni ok. 60 m kw. – przeznaczone do uprawy winorośli i brzoskwiń. Następny etap zapoczątkował zakup działki o pow. 9 mórg przy ul. Strzelińskiej (Wyszyńskiego), gdzie zaczęły powstawać coraz liczniejsze szklarnie. Haupt stał się szybko uznanym autorytetem w nowej dziedzinie swej działalności, a w r. 1888 – w uznaniu licznych inspiracji i innowacji w ogrodnictwie - został powołany na członka korespondenta Zrzeszenia Popierania Ogrodnictwa w Krajach Pruskich. Osobny rozdział stanowią pojawiające się regularnie od ok. 1890 r. szczegółowe i pełne uznania doniesienia prasowe o przedsiębiorstwie Haupta.

Na czym polegała innowacyjność ogrodnictwa Haupta? Z pewnością nie tylko na tym, że jako kreatywny inżynier działał systematycznie, a na potrzeby upraw utrzymywał własną stolarnię i biuro techniczne. Jego główny postulat brzmiał: roślinom powietrza i światła, ile się tylko da! Dlatego też zimą nie przykrywano szklarni – wyższe koszty ogrzewania zwracały się z nadwyżką poprzez zmniejszenie nakładu pracy i bardziej dojrzałe rośliny. Takie podejście i takie metody były wówczas nowością, podobnie jak konstrukcja szklarni – Haupt nie stosował już dachu jednospadowego, opartego o mur, każda szklarnia stała osobno i posiadała przeszklony dach dwuspadowy i takież ściany boczne. Nowa konstrukcja wymagała oczywiście nowych rozwiązań, które mógł wypracować jedynie sprawny i innowacyjny technik. To samo dotyczy także nowoczesnej, funkcjonalnej i intensywnej wentylacji oraz regulacji nawodnienia za pomocą wynalezionego przez Haupta systemu zraszania sztucznym deszczem, który to system wzbudzał żywe zainteresowanie i podziw nie tylko fachowców.

Ci ostatni dziwili się z początku, że oto w ich dziedzinie pojawił się nagle wprawdzie świetny, ale jednak inżynier. Wkrótce mieli go jednak poznać „po owocach”, jako że wówczas – mówiąc w przenośni - w ustach wszystkich było wino Haupta – pod szkłem dojrzewały „na wyścigi” biały i czerwony riesling, burgund, traminer, biały i błękitny muszkat. Około r. 1890, w którym rozpowszechnienie nazwiska Carl Eduard Haupt osiągnęło apogeum, do „starego książęcego miasta” przybył jeden z pierwszych znanych dziennikarzy, Ludwig Pietsch, wiedziony tu kolportowanymi w prasie wieściami o niezwykłych eksperymentach Haupta, brzmiącymi częściowo jak bajki lub „kaczki dziennikarskie”. 27. września 1890 r. pojawił się w „Vossische Zeitung” artykuł zatytułowany „Sztuczna winnica”. Urządzenia tej „winnicy” najwyraźniej zafascynowały elokwentnego narratora: „przed wichurą, zimnem, mrozami i zbędnym deszczem chronią winnicę szklane ściany i dach, przed gradem – umieszczona nad nim druciana krata, przed posuchą – sztuczna deszczownia. W takiej winnicy winiarz sam ustala pogodę.” Równie obszerny artykuł, zatytułowany „Winnica przyszłości”, podpisany inicjałami H.F., zamieściła już 9. maja tego samego roku także „Schlesische Zeitung” (Gazeta Śląska). Autor cytuje w nim opinię wytrawnego znawcy: „wina Haupta posiadają wiele zalet i bardzo bym chciałbym, by wypełniały mą piwnicę” (ten fragment odrębnym drukiem), a na zakończenie entuzjastycznie spogląda w „oby niezbyt odległą przyszłość”, gdy „wśród opuszczonych ugorów lśniące pałace wznosić się będą, które nie złotem, lecz blaskiem słonecznym skrzyć się będą, gdzie nie bogactwa, a moc naszej gwiazdy dziennej gromadzona będzie, by nie zadowoleniu jednostki, lecz dobru ogółu służyć”. Ale na tym nie koniec. Temat został bowiem podjęty tam, gdzie nikt by się tego nie spodziewał – w książce Augusta Bebela (jeden z założycieli i wieloletni przywódca niemieckiej socjaldemokracji) „Kobieta i socjalizm”. Opierając się na artykule w „Vossische Zeitung”, autor określa winnicę Haupta jako „największy postęp w dziedzinie sztucznej uprawy”. Kto wie, czy wieści z Brzegu nie dotarły i do Stefana Żeromskiego i nie zainspirowały pisarza do stworzenia wizji „szklanych domów” z „Przedwiośnia”. Czasowo by się nawet zgadzało. Na koniec swoje żartobliwe „trzy grosze” dorzucił nawet sam Johannes Trojan z (tygodnika satyrycznego) “Kladderadatsch”.

Jak wiadomo, nie każde kwiecie zakwita. Mimo autoratywnego stwierdzenia w „Gazecie Śląskiej”, że wino najlepiej udaje się na „glebie luźnej, bardziej piaszczystej niż gliniastej, wręcz kamienistej”, okolice Brzegu do dziś nie stały się regionem winiarskim. Fakt, że los nie wyświadczył nam w tym względzie przysługi, jest jednak mniej ważny od tego, że działalność tego dużego brzeskiego przedsiębiorstwa w wielu, czasami zupełnie różnorodnych dziedzinach, przynosiła nie tylko sukcesy, ale i wyznaczała wzorce. Uprawa winorośli stanowiła jedynie część tejże działalności. W ponad 20 wielkich szklarniach o długości 80 – 100 m, jakie z czasem powstały (8 tys. m kw. pod szkłem), rozwinęła się na wielką skalę hodowla orchidei, anturii i azalii, która nie miała sobie równych. Dodatkowo prowadzono uprawę innych roślin szklarniowych, a następnie doszły jeszcze rozgałęzione uprawy róż, bzu, konwalii, goździków amerykańskich, chryzantem, palm itd. Azalie, wówczas chętnie używane do wiązanek i bukietów, przynosiły roczny plon w wysokości 75 tys. kwiatów, co było ewenementem. W centrum uwagi znajdowały się jednak orchidee. Haupt sprowadził 60 tys. tych rzadkich roślin z Anglii, w tym także egzemplarze o szczególnie dużej wielkości oraz dużej wartości. Nie sposób opisać różnorodności gatunków, bogactwa form i barw. Tajemnicą wielkiego sukcesu okazało się być odpowiednie sztuczne nawożenie, co Haupt udowodnił nawet przodującym angielskim i belgijskim fachowcom, którzy uważali stosowanie roztworów soli odżywczych w hodowli niezwykle wrażliwych orchidei za bezcelowe. Haupt ustalił właściwe dawkowanie, wyprzedzając przy tym jako praktyk naukę, która dopiero znacznie później jedynie potwierdziła to, co on już dawno przewidział i opublikował w artykułach w prasie fachowej (..).

Nic dziwnego, że wkrótce zaczęto wszędzie zakładać szklarnie wzorowane na systemie Haupta – np. winnice pod szkłem powstały w Bad Pyrmont na górze Iberg, a także w Ameryce. Zlecenia na projekty szklarni nadchodziły nie tylko z Dolnego i Górnego Śląska, ale także z Rosji, Austrii i zachodnich regionów Niemiec. Brzeski mistrz kunsztu ogrodniczego był autorem projektu wielkich szlarni dla ogrodów cesarzowej matki (wdowy po cesarzu Fryderyku III), a także dużego ogrodnictwa w Norymberdze.

Haupt hodował pod szkłem jeszcze jeden specjał – wielką obfitość jabłek i gruszek. Wprawdzie takie pojęcia jak gruszki Williams Christ czy gruszki Dielsa i Gellerta nie przemawiają zbytnio do wyobraźni, jednak autor miał przed niemal półwieczem jako siedmiolatek szczęście oglądać te cuda na własne oczy na brzeskiej wystawie ogrodniczo-sadowniczej, nie mogąc ogarnąć wzrokiem fantastycznych formatów winogron, gruszek, jabłek i brzoskwiń, zachęcających do spróbowania, choć dla wrażliwych na blask barw estetów byłoby to nie do pomyślenia. W wystawie tej brali wprawdzie udział także inni wystawcy, ale Carl Eduard Haupt był i tu wielkim inspiratorem, tym bardziej, że w tychże latach 90-tych XIX w. nie było posiedzenia miejscowej sekcji ogrodniczej i sadowniczej, na którym nie zabierałby głosu, udzielając porad i wydając ekspertyzy. Wynika to także z licznych doniesień Gazety Brzeskiej, z której dowiadujemy się również, że w r. 1894 odbył podróż do Tyrolu, by osobiście zapoznać się z osiągnięciami tamtejszego sadownictwa.

Wobec niesłychanego rozwoju, uprawiane początkowo amatorsko ogrodnictwo musiało się z czasem siłą rzeczy przekształcić w przedsiębiorstwo handlowe. Niebawem powstała wrocławska filia przy ul. Świdnickiej, gdzie oferowano kwiaty i owoce. Haupt był także nadwornym dostawcą wielu domów panujących, zaś wiązanki i bukiety z Brzegu docierały do Wiednia, Berlina, Moskwy i Petersburga. Sukcesy i osiągnięcia Haupta były znane na całym świecie, a do Brzegu przybywali goście, których jedynym celem było zwiedzenie szklarniami i upraw (..). Liczni fachowcy uważali szukanie rady i inspiracji w ogrodnictwie Haupta za swój zawodowy obowiązek. Nie brakowało także uznanych autorytetów – jak np. dyrektora cesarskich ogrodów dworskich czy dyrektora instytutu winiarstwa z Geisenheim (..), a w barwnym korowodzie przewijali się goście m.in. z Kolumbii, Tokio, Moskwy, Petersburga, południowej Rosji, Anglii (z Londynu i Cambridge), Brügge, Argentyny (..), a także członkowie domów panujących i mężowie stanu – m.in. ministrowie oświaty von Goßler i von Zedlitz-Trützschler, minister rolnictwa von Hammerstein i minister poczty von Stephan. Wysocy oficerowie i urzędnicy administracji, w tym wielu nadprezydentów i prezydentów prowincji, spotykali tu przedstawicieli sztuki i nauki, takich jak np. słynny skrzypek Aleksander Pecznikow.

Nieporównanie większa była jednak liczba tych, którzy chcąc chętnie zwiedzić królestwo Haupta, musieli się zadowolić widokiem przez okalający je płot z desek – aby zapobiec przepełnieniu, konieczne było wprowadzenie znacznej ceny wstępu, tym bardziej, że nawet pobieżne zwiedzenie upraw na powierzchni 9 mórg zajmowało bitą godzinę, a ze względu na znaczną wartość roślin, oprowadzać musiał sam właściciel lub jego małżonka.

Czas był dla Haupta święty - za swym biurkiem zasiadał już o piątej rano - latem i zimą, aż do późnej starości i z żelazną energią. Niestrudzenie eksperymentował, kalkulował i pracował nad nowymi rozwiązaniami. Takim znali go współpracownicy. Wiedzieli, że był wymagający i potrafił być też surowy, ale nie mogli długo się dąsać widząc, że sam się nie oszczędzał.

Mimo że Haupt nie mógł wprawdzie z wyżej z podanych powodów zapewnić dostępu do swoich upraw wszystkim zainteresowanym, to jednak przyczyniał się stale do popularyzacji swych osiągnięć poprzez odczyty przed szerokim audytorium i w wąskim kręgu, a także obszerne publikacje w literaturze fachowej. Jego nazwisko pojawiało się w takich periodykach fachowych jak „Niemiecka Gazeta Ogrodnicza Möllera”, „Niemiecka Gazeta Sadownicza”, „Sztuka Kwiaciarstwa” – we własnych przyczynkach lub w artykułach innych autorów, w obu przypadkach opierających się na rzetelnych informacjach i bogato ilustrowanych.

W konsekwencji wysokiego uznania w środowisku fachowym i najbliższym otoczeniu, nie mogło oczywiście zabraknąć uznania ze strony władz, którego wyrazem było przyznanie Orderu Korony oraz tytułu „Królewski Dyrektor Ogrodniczy”. W drugim przypadku uhonorowany, mając wybór między orderem a tytułem, zdecydował się na tytuł, który dla działalności przedsiębiorstwa był bardziej przydatny niż odznaczenie w klapie. W środowisku brzeskim ożywioną współpracę oraz wymianę doświadczeń prowadził z Hauptem m.in. prof. dr Altmann, dyrektor szkoły rolniczej, przewodniczący Brzeskiego Związku Ogrodnictwa i Sadownictwa oraz inicjator brzeskiego ruchu ogródków działkowych, zapoczątkowanego przez „Ogrody ludowe profesora Altmanna”, zaś we Wrocławiu – inspektor ogrodniczy Schütze oraz inspektor ogrodniczy ogrodu botanicznego - Stein.

Oprócz zaangażowania we własnym przedsiębiorstwie oraz utrzymywania ożywionej wymiany fachowej, Haupt brał także aktywny udział w życiu miasta, sprawując przez długie lata urząd radnego. To właśnie jego staraniom zawdzięczamy, że promenada Odrzańska otrzymała swój dzisiejszy kształt. Obwałowanie nad Odrą (chodzi o obwałowanie dawnej twierdzy) było początkowo znacznie wyższe i w pewnym momencie Haupt zauważył z wielkim niepokojem, że wysoki szaniec został już w połowie zniwelowany, a spora gromada robotników niwelowała właśnie resztę i zasypywała fosę. Udał się więc niezwłocznie na ratusz, by wyłożyć ojcu miasta, burmistrzowi Peppelowi, jaką stratą dla miasta byłoby zniwelowanie pagórkowatego terenu (pofortecznego), tym bardziej, że wszędzie dokoła i tak jest tylko równina. Za pomocą szkiców przedstawił, jak można by uratować przynajmniej zachowane jeszcze obwałowanie, co też się stało. Jego plany szły jednak znacznie dalej i przewidywały małą kawiarnię z widokiem na Odrę – (drezdeński) Taras Brühlowski w miniaturze. Ta propozycja została niestety odrzucona, gdyż ojcowie miasta obawiali się, że podczas picia kawy będzie wiało od wody. Jaka wielka szkoda!

W wolnych chwilach Haupt zajmował się z upodobaniem muzyką, sam nieźle grał na skrzypcach. Jak można przypuszczać, do częstych gości domu należeli dyrektor muzyczny Erdmann, dyrektor muzyczny Richard Bömer i profesor Paul Hielscher. Haupta nigdy nie brakowało też na koncertach akademii muzycznej, zaś dla wielu jego opinia o głosach (śpiewaków) „nadawała ton”. (..) Wspierał także z chęcią młode talenty, wykazując przy tym wielkie wyczucie i szczęśliwą rękę. Niejedna kariera muzyczna rozpoczęła się tym sposobem w Brzegu, zaś działalność Haupta, także i w tej dziedzinie aż do końca przynosiła pożytek społeczeństwu.

Carl Eduard Haupt zmarł 12. grudnia 1912 r. w wieku 73 lat na atak serca. Po jego śmierci również i dziełu życia nie był niestety już dany długi żywot. Dzięki wspaniałomyślności spadkobierców, miasto mogło bez trudności nabyć ogrodnictwo, zaś od r. 1914 zasoby egzemplarzy wzorcowych oferowano po specjalnych cenach. Żegnajcie więc drogocenne orchidee, olbrzymie anturie, tysiące goździków, róż, hortensji i palm. Było, minęło. Nie ma jednak potrzeby, by zbytnio się rozczulać. Dzięki Hauptowi Brzeg stał się perłą niemieckich kresów wschodnich, a brzeska sztuka ogrodnicza jaśniała od wschodu blaskiem na cały region, kraj i świat. Możemy być pewni, że ślady tego blasku jeszcze dziś nie są i jeszcze długo nie zostaną zatarte. Głównie dzięki temu, że Haupt nie zatrzymywał swych doświadczeń dla siebie, owoce jego dziedzictwa będą jeszcze długo zbierane nawet tam, gdzie nikt by się tego nie spodziewał.

Kurt Maruschke

mulder - 2014-01-14, 06:01

http://www.fassadengruen....shaus_reben.htm
Pamiątka wg pomysłu brzeskiego ogrodnika -inżyniera ? :wink:
Ciekawe, czy Haupt prowadził szkółkę, z której brzeżanie i mieszkańcy podbrzeskich wsi pozyskiwali winorośle do przydomowych ogrodów ?
Równie ciekawe jest, czy winorośle obecne po wsiach w okolicach Myśliborzyc są wspomnieniem niegdysiejszej uprawy na Winnej Górze ?
Może takie "blauery", jak ten spod samego wzgórza, są tego pamiątką ? Kto wie ...

mulder - 2014-02-03, 06:31

Poniżej zamieszczam skany z "Ogrodnika Polskiego" dostępne w "Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej". Otrzymałem je dzięki uprzejmości jednego z winogrodników małopolskich, z którym utrzymuję korespondencję, wymieniając się sadzonkami i sztobrami dawnych odmian winorośli. Artykuł ze wspomnianej gazety opisuje wizytę w Brzegu
p. Adama Kubaszewskiego, przyrodnika i znanego ogrodnika wielkopolskiego, autora artykułów i kilku książek, który odwiedził gospodarstwo p. Haupta w roku 1889, a wspomnienia z tej wizyty zamieścił w "Ogrodniku Polskim" w 1891 r. ( więcej o Adamie Kubaszewskim : http://www.vinisfera.pl/w...0,0,F,news.html ).

mulder - 2014-02-21, 06:22

Otrzymałem od znajomego winiarza kolejną partię materiału nt. p. Haupta, brzeskiego i , jak już można było przeczytać, europejskiego prekursora ogrodnictwa szklarniowego :
mulder - 2014-08-14, 08:20

Temat myśliborzyckiej winnicy objął swoim zasięgiem i dawne brzeskie uprawy, o których w tym temacie napisano już sporo, dlatego mała rzecz. Na mapie z 1807 r. ( http://dolny-slask.org.pl...idEntity=512296 ) zaznaczono wschód od twierdzy miejsce o nazwie "Weingarten". Czy istnieją o nim wzmianki w zapiskach historycznych ? Dziedzic_Pruski wykazał już wcześniej szereg informacji o brzeskich uprawach, ale nie mamy nic o tym miejscu ( obecnie jest to zdaje się okolica pomiędzy ul. Ziemi Tarnowskiej a ul. Wita Stwosza i ul. Łokietka, a warto dodać, że na przedwojennych mapach widoczna jest prowadzącą od Brzeskiej Wsi w ten rejon Weinbergstrasse, czyli obecna ul. Fabryczna ). Jeżeli wspomniano już nazwę Weinberg, lokalizującą dawną uprawę winorośli na płd. wsch. od Brzeskiej Wsi, to linkowana wielokrotnie mapa Reymann'a ( http://mki.wisc.edu/Resou...s_152_Brieg.pdf ) wskazuje to miejsce w rejonie ul. Starobrzeskiej, gdzie do dziś jest widoczne wyraźne wyniesienie terenu ( Współcześnie zajęte w większej mierze przez osiedle domków jednorodzinnych i przeróżnych zakładów oraz firm, a sięga ono od ul. Ciepłowniczej do ul. Kopernika i ul. Elektrycznej, gdzie od zakrętu ul. Starobrzeskiej opada łagodnie ku obwodnicy i przyległym stawom oraz osiedlu bloków. Niegdyś, nieużytek ziemi, zajęty obecnie przez "Cukierki", był wyraźnie wyższy od strony DK 94 ). Tu również nie dysponujemy żadnymi wzmiankami. Szkoda.
Dziedzic_Pruski - 2014-08-14, 09:38

Chodzi o to samo miejsce, zwykle określane jako Weinberg (winnica, dosłownie góra winna). Pierwsza mapa pochodzi z książki "Kampania Bawarczyków 1806 - 7 na Śląsku i w Polsce", wydanej w Monachium, więc być może zakradła się drobna nieścisłość, choć znaczenie słowa Weingarten (dosłownie ogród winny) jest niemal identyczne. Znajdowała się tam gospoda, która prawie dotrwała do naszych czasów - sala tejże gospody to dawna "stodoła", teraz jest tam chyba jakiś skład mebli.
mulder - 2014-08-15, 07:58

I wszystko jasne. Dzięki. Może zatem mapa Reymanna zawiera pewne nieścisości, ponieważ nazwa "Weinberg" na tej mapie jest usytuowana niezbyt dokładnie. W kontekście opierania się na niej w kwestii Zaremby, mogą powstać watpliwości.
Dziedzic_Pruski - 2014-08-15, 08:33

Zdaje się, że narys Brzegu na mapie Reymanna jest zbyt mały, ale zapewne chodziło tylko o symbol, a nie o dokładne przedstawienie konturów miasta, przez co mogło powstać wrażenie większych odległości niż w rzeczywistości. Sądząc jednak po odległościach do sąsiednich wiosek i względem linii kolejowej, lokalizacja winnicy wydaje się być prawidłowa.
mulder - 2014-08-16, 08:41

Mosz recht.
Chyba jest tak, że jedni widzą wszędzie gołe baby, a inni "weinberg" na każdym wzniesieniu. :wink:

Dziedzic_Pruski - 2014-08-19, 11:45

Jeszcze dwie informacje, znalezione przypadkiem w brzeskiej literaturze:

1. W dawnych czasach istniało pojęcie win odrzańskich, analogicznie do win reńskich czy mozelskich. Znane były przednie wina zielonogórskie, gubińskie i krośnieńskie, a także gorsze wina średzkie.

2. Gdy książę Bolesław III zaczął na stałe rezydować w Brzegu, nabył od antonitów (kościół i klasztor antonitów ze szpitalem znajdowały się przy ul. Szpitalnej) dobra alodialne (tj. będące ich nieograniczoną własnością) w Brzeskiej Wsi, gdzie znajdowały się m.in. winnice i ogrody winne. W tym celu 10. lutego 1345 r. zawarto umowę wymiany - za rzeczone dobra książę oddawał braciom 2 łany ziemi po drugiej stronie Odry, w swych dobrach garbowskich, poza tym 3 małdraty jęczmienia jako roczny czynsz z Pełczyc (pow. Oława), który miał być dostarczany do Oławy na św. Marcina, a także 8 marek polskich groszy gotówką.

Brzeska Wieś znajdowała się wcześniej bliżej miasta, można się zatem domyślać, że być może chodziło o tereny, znane później jako "Weinberg", gdzie winną latorośl uprawiano już w XIV w. W tamtych czasach rzeźba terenu była przypuszczalnie bardziej urozmaicona niż obecnie i możliwe, że było tam kilka pagórków porośniętych winem.

anthropos - 2014-08-19, 12:54

Warto dodać, że antonianów sprowadził z Francji biskup wrocławski Henryk z Wierzbna, który w 1313-1314 uposażył ich szpital prowadzony w Brzegu. Nie wykluczone, że mogli oni przenieść ze sobą również tradycję uprawy winorośli.
mulder - 2014-08-20, 07:30

Możemy tak założyć, a prawdopodobnie i joannici ( vel templariusze ) zainicjowali uprawę winorośli na Wzgórzach Łosiowskich. To przecież klasztory przyniosły na nasze ziemie kulturę uprawy winnej latorośli, co związane było z celami liturgicznym. Zdarzali się sprowadzani przez władców specjaliści w tej ciężkiej pracy, ale zdaje się, że tak było w Czechach. W modlitewniku księcia de Berry z początku XV w. przedstawiono marcowe prace w winnicy i wrześniowe winobranie. Tak mogły wyglądać prace w okresie średniowiecza ( ale i w późniejszych czasach również ) w naszych podbrzeskich winnicach i ogrodach winnych.
Dziedzic_Pruski napisał/a:
2. Gdy książę Bolesław III zaczął na stałe rezydować w Brzegu, nabył od antonitów (kościół i klasztor antonitów ze szpitalem znajdowały się przy ul. Szpitalnej) dobra alodialne (tj. będące ich nieograniczoną własnością) w Brzeskiej Wsi, gdzie znajdowały się m.in. winnice i ogrody winne. W tym celu 10. lutego 1345 r. zawarto umowę wymiany - za rzeczone dobra książę oddawał braciom 2 łany ziemi po drugiej stronie Odry, w swych dobrach garbowskich, poza tym 3 małdraty jęczmienia jako roczny czynsz z Pełczyc (pow. Oława), który miał być dostarczany do Oławy na św. Marcina, a także 8 marek polskich groszy gotówką.

Przypomnijmy, że Brzeg uzyskał prawo wyszynku wina w początkach XIV w., po złożeniu w roku 1329 hołdu lennego przez Bolesława Szczodrego królowi czeskiemu Janowi Luksemburkiego, który taki właśnie przywilej nadał naszemu miastu. W tekście Dziedzica_Pruskiego wspomniany jest dzień św. Marcina, który jako tradycja do dziś kultywowany jest w laickich Czechach i wiąże się z piciem lokalnego wina. Brzeg -miasto o tradycjach winiarskich - mógłby przypomnieć i to święto. Byłby to dobry krok w kierunku przywrócenia, choćby w niewielkiej skali, uprawy winnej latorośli ( nadaje się do tego osłonięty od północnych wiatrów i dobrze nasłoneczniony trawiasty teren przed Zamkiem Piastów Śląskich ). Mamy księcia, mamy tradycję, mamy wszystko prócz pomysłu. i zaangażowania w zwiększenie atrakcyjności miasta, które mogłoby być kojarzone z tym powszechnym niegdyś na Śląsku listopadowym świętem.
PS
Niegdyś mawiano, że aby pić śląskie wino trzeba urodzić się Ślązakiem, ale przypomnę, że napoleoński marsz. Davout, rodem z Burgundii, prowadził własną winnicę w rodzinnym majątku, w tej pięknej krainie wina, a wytworzone wino pił sam, bo było tak szpetne. :wink: Tak naprawdę cała rzecz polega na umiejętnie prowadzonym procesie winifikacji.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group