Wyszedł zza krat za 280 tysięcy złotych
Henryk Szendera, były szef Elektrowni Opole, podejrzany o branie łapówek, po półrocznym areszcie wczoraj odzyskał wolność. Ale do pracy nie wróci, bo ma zakaz.
Szendera opuścił mury opolskiego aresztu o 15.07. Zgodziła się na to prokuratura okręgowa, która prowadzi śledztwo w sprawie korupcji przy ubezpieczaniu Elektrowni Opole. Były prezes elektrowni zabrał z celi dużą brązową torbę z rzeczami osobistymi oraz telewizor. Dziennikarzom czekającym przed bramą aresztu powiedział, że chce wrócić do pracy, bo z czegoś trzeba żyć i że jest niewinny.
Podejrzany Szendera nie może jednak wrócić na stanowiska zajmowane przed aresztowaniem. Prokuratura zawiesiła go w czynnościach służbowych, zarówno w Elektrowni Opole, jak i w holdingu BOT SA. By wyjść z aresztu, były prezes musiał wpłacić 80 tys. zł poręczenia majątkowego oraz 200 tys. zł zaliczki na poczet ewentualnej grzywny. Ma też zakaz opuszczania ...