Mówisz 5.01... Cudnie! piękny prezent dla mnie przygotowałeś(moje urodzinki!)!! wiec na pewno spotkamy się w Stodole i wytańczymy całą ognistość ...
Ekhhh hmm znaczy akurat zjazd mam i jakies kolo w plecy ... eeeeee teraz to nie wiem co robić eeee.... już nie mogę iść w tango w tym semestrze...eeee... zobaczymy, co się da zrobić....
Bo tango to dialog. To rodzaj zależności i komunikacji . Wymaga zwrócenia się do swego wnętrza. Wsłuchania się i wczucia w rytm muzyki . Wyciszenia, zwolnienia biegu myśli ,skupienia ,dialogu dwojga. On przekazuje intencje ,ona się im poddaje ,ale nie biernie. Wysublimowuje , przyozdabia . Oboje wypracowują dzieło sztuki. Tango argentino.
Ten taniec leży daleko od turniejowego tanga z często szarpanymi r u c h a m i głową .Ma w sobie wiele spokoju, dostojeństwa , klasę.
Znawcy twierdzą ,że tango argentino można tańczyć na milondze już po 6 godzinach nauki, a potem tylko udoskonalać .Ale bez końca. Daje zatem satysfakcję i niecierpliwym i pracowitym i pokornym. Ale też wymaga pokory. Przyjmuje się ,że trzeba 3 miesięcy cotygodniowych lekcji tańca ,by zacząć prawdziwie cieszyć się efektami. I znajdować coraz to nową fascynację zgłębiając tajniki tanga.
Jest coś w tym tańcu, co nie pozwala od niego odejść ,poznawszy jego charakter. Może to muzyka, może poryw wynikający z potrzeby dialogu właśnie. Często brak go nam na co dzień we wszystkich sferach życia.
Doświadczeni tancerze twierdzą ,że kto raz pozna smak tego tańca, to pozostaje mu wierny .Coś w tym jest. Doświadczcie tego sami .
Zasłyszane:
„tango jest dla mnie żródłem ciągle uzyskiwanych nowych radości i satysfakcji. Choć jednocześnie żródłem nowych kłopotów"
„to bardzo autorski taniec, dający niespożyte możliwości partnerowi"
„ tango to nie schemat, w ramach którego się poruszamy. Tango to zagłębie kreacji"
„tango mnie fascynuje, bo tu każdy taniec jest inny. Nie ćwiczymy wyuczonych układów"
„tango to taneczna podróż wgłąb siebie ,szukająca relacji z drugą osobą"
„wszystko, czego szukasz w tańcu , znajdziesz w tangu"
Ostatnio zmieniony przez Francotango 2008-01-02, 09:36, w całości zmieniany 1 raz
Sorka nie czytalemtego wszystkiego ale mam pytanie kiedy sa zajecia z tanga poniewaz chcialbym sie zapisac mam juz pojecie na ten temat poniewaz tanczylem 7 lat taniec towarzyski i jak wiadomo tam tez jest Argentyńskie tango wiedz jak mozna to napisac na gg 9476437
Witam! Niestety w Brzegu na dzien dzisiejszy nie prowadzimy zajęć grupowych. Osobiście myślę o lekcjach indywidualnych, ale z tym się jeszcze waham. Myśleliśmy z Nowym Rokiem zacząć od dawna planowane spotkania w Ibizie - niestety praktyczny test tamtejszej posadzki utwierdził nas w przekonaniu, że nie nadaje się ona do tanga argentyńskiego - dla specyficznych, podszytych flauszem bucików tangueros jest po prostu za śliski.
Właśnie zaczął się kurs w Oławie - prowadzą go nasi znajomi z Wrocławia, którzy zresztą w Brzegu wielokrotnie gościli (i których Brzeg niestety wykopał kiedyś na pysk z jednej restauracji za tańczenie po godzinach...). Więcej info na stronie Kasi i Irka:
Natomiast co do Twojego obeznania w Tangu Argentyńskim - śmiem twierdzić, że nie masz pojęcia. Nauczyłeś się tanga sprofanowanego przez salony Europy. Luknij na kilka linków i postów powyżej i sam się przekonasz. .
Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony przez Franco Zarrazzo 2008-01-03, 00:31, w całości zmieniany 2 razy
Dźwięki nieśmiertelnej „La Cumparsita" i sztywno wyprostowani ludzie nerwowo wymachujący głowami to w jedna to w drugą stronę- może i w Tobie takie skojarzenia budzi słowo „tango"? W takim razie to, co widzisz oczyma wyobraźni to tango klasyczne, zestandaryzowane. Jeśli tylko wpadniesz kiedyś w poniedziałek do Kamfory zobaczysz jak wygląda tango argentyńskie, oparte na improwizacji, zmysłowe, dostojne.
Zobaczysz taniec i poznasz ludzi, dla których jest pasją, a jest to środowisko nietypowe wymykające się wszelkim schematom. Obecnie mamy zwyczaj bawić się każdy w swojej grupie wiekowej, studenci ze studentami, zaś pięćdziesięciolatkowie w gronie własnym, a uczestnicy milong tworzą grupę niezwykle zróżnicowaną: tango łączy pokolenia. Wyjątkowe jest być może i to, że ludzie, którzy spotykają się na milongach, to nie anonimowa grupa z dyskoteki, większość zna się dobrze- z wieczorów tanecznych, warsztatów, kursów.
Skąd ta pasja, co właściwie w tym tańcu jest tak pociągającego?
Chodzić w objęciu, nic więcej
Zanim tango wkroczyło na salony i przybrało klasyczną formę skostniałego tańca klasycznego z charakterystycznym wymachiwaniem głową, królowało w argentyńskim półświatku. Historia tanga zaczęła się w ostatnich dekadach XIX wieku na przedmieściach Buenos Aires, w domach publicznych, wśród robotników- emigrantów z Europy. Stąd też charakter tanga, erotyka i smutek i wciąż powracające w tekstach tang tematy: miasto, miłość, zdrada, przygnębienie. Tango (uwaga panowie) to także konwencja, w ramach której mężczyzna ma prawo płakać i przyznawać się do swoich emocji.
Co to takiego tango? „To smutek, który się tańczy" napisał Enrique Santos Discépolo (pisarz argentyński),"Potwór o dwóch głowach, bestia o czterech nogach, powolna lub żywiołowa, która żyje przez jedną piosenką i umiera, zamordowana przez ostatnie uderzenie rytmu.", opisała tango niezwykle plastycznie, choć może patetycznie Alicia Dujovne Ortiz (argentyńska pisarka) doskonale oddając niezwykłą jedność partnerów
„Tango to chodzić w objęciu", taką definicję podała mi Sofia Spina, nauczycielka tańca. Brzmi prosto? Wystarczy spojrzeć na parę tańczą w tak zwanym „bliskim trzymaniu" aby zrozumieć, że nie lada sztuką jest w to objęcie wprowadzić jeszcze figury.
Buenos Aires
By chronić „ten autentyczny i głęboki wyraz argentyńskiego narodu", utworzono w Argentynie Narodową Akademię Tanga. Celem tej Instytucji jest zachowanie i popularyzacja dziedzictwa, na które składają się tysiące nagrań utworów instrumentalnych, piosenek, filmów. Jeśli jest to taniec tak bardzo argentyński, tak bardzo typowy jedynie dla mieszkańców zza oceanu, to może próby tańczenia go przez europejczyków są czymś sztucznym, nieudolnym naśladownictwem? Założenia Akademii brzmią poważnie, ale czy tango to już nie przeżytek, czy w Buenos Aires wciąż tańczy się tango?
Na niektóre z nurtujących mnie pytań udało mi się znaleźć odpowiedź dzięki spotkaniu z Sofíą Spina i Oscarem Vasile, nauczycielami tańca, którzy na początku listopada poprowadzili we Wrocławiu warsztaty. Oboje koło sześćdziesiątki, lecz gdy tylko wchodzili na parkiet przeistaczali się w parę dwudziestolatków. Autentyczna radość z tego, co robią, błyszczące oczy. A że siwe włosy? Nieistotne. Być może taniec to recepta na wieczną młodość?
No dobrze, to jak z tym tangiem? Czy europejczycy mogą tańczyć? W końcu sam Borges twierdzi, że jest to coś właściwego jedynie jego rodakom. Ta wątpliwość od razu spotkała się z gorącym sprzeciwem ze strony Sofii. „O nie! Oczywiście, w tangu jest smutek i jest duma i zadziorność, tak typowe dla Argentyńczyków. To nie znaczy, że tango europejskie jest nieprawdziwe. Szczególnie zaskoczyła nas niesamowita atmosfera na wrocławskiej milondze w czasie warsztatów, zupełnie jak w Buenos Aires", wyjaśniła Sofia.
Zaś z milongą w Sali tańca wrocławskiego Zespołu Pieśni i Tańca „Wrocław" przy ulicy Kościuszki było tak. Wieczór, więc kursanci wystrojeni wieczorowo, dominujące kolory to czerń i czerwień, w Sali z lustrami odbija się światło porozstawianych naokoło świec, w pomieszczeniu obok można zjeść kawałek ciasta, napić się sangrii, porozmawiać. „I to jest prawdziwa milonga, tak jak w Buenos Aires.", mówiła Sofía.
W Buenos Aires panuje jednak inna etykieta. W Polsce mężczyzna chcąc poprosić kobietę do tańca podchodzi do niej. Na parkietach ojczyzny tanga obowiązuje tak zwane „cabeceo". Argentyńczyk najpierw stara się nawiązać kontakt wzrokowy z wybranką, a potem ruchem głowy wskazuje na parkiet, oboje spotykają się już pośrodku sali. W ten sposób nawet, jeśli partnerka odmówi, porażka będzie dyskretna. Może dlatego właśnie Argentyńczycy chętniej tańczą?
Prowadzić (się) dobrze
Dlaczego on ma prowadzić?! Dość niedawno, a był to Sylwester, usłyszałam właśnie takie pytanie koleżanki skrajnej feministki, zdegustowanej wszelkim tańcem towarzyskim. Dalej argumentowała, że relacje taneczne przenoszą się poza parkiet, tam też dominuje i narzuca swą wolę mężczyzna, od kobiety oczekuje się posłuszeństwa. Słuszne? Doskonały potencjalnie temat na burzliwą dyskusję, temat zdecydowanie zasługujący na artykuł oddzielny. Słuszne to czy niesłuszne, mówi się, że tango odzwierciedla istotę relacji damsko- męskich. On prowadzi, oferuje partnerce swoje pewne ramię, ale też jego zadaniem jest dbanie o to by nie spowodować kolizji z inną parą. Ona- oczywiście uważnie słucha (całym ciałem słucha, nie uchem, a raczej okiem) partnera, i podąża zanim, jej kroki są nieco opóźnione w stosunku do kroków partnera tak, by nigdy nie było „falstartu". On prowadzi, ale to ona ma większe pole do popisu, to dzięki jej ozdobnikom taniec jest piękny.
I co jeszcze? Trzeba przyznać, że my, tancerki XXI wieku prowadzimy się marnie. Jak wynika z tak licznych utyskiwań moich koleżanek, jak i z mych własnych trudnych początków, nie bardzo wiemy jak dać się prowadzić. No, ale tez jak może być inaczej, skoro szlachetny zwyczaj tańca towarzyskiego podupadł i w parze tańczy się jedynie na weselu? Nic straconego, zyskawszy świadomość dotkliwego braku, jakim jest umiejętność tańca towarzyskiego zapisujemy się na kurs i ...
Tańczyć, czy stawiać kroki?
Tango to coś więcej niż odtworzenie figur tanecznych, „Istotna jest dla mnie techniczna biegłość w wykonywaniu poszczególnych figur, elegancja ruchów, prosta sylwetka; walczę ze swoim nieposłusznym ciałem, żeby opanować spięcie brzucha, zbytnie naprężenie prawej ręki czy „ledwo-trzymającą" rękę lewą (itp., itd.), ale jestem coraz bardziej pewna, że sam taniec nie wyraża się tylko poprzez techniczną poprawność/doskonałość, czy też w tej poprawności/doskonałości. To jest tak, jak ze sztuką, która nie osiąga swoich najwyższych lotów tylko poprzez warsztatową biegłość artysty... Tango jest dla mnie spotkaniem z partnerem w specyficznej przestrzeni, jaką jest jego interpretacja muzyki - tanga (może kiedyś uda mi się wyrazić to jakoś przejrzyściej, bardziej jeszcze właściwie...)." Takimi oto refleksjami podzieliła się ze mną Joanna Jabłońska, jedna z Wrocławskich pasjonatek tańca zza oceanu.
Takie tango, I rozrywka i filozofia. I niezła pożywka dla rozważań psychologicznych.
Dawno nic nowego tutaj nie było. Dziś styl, którego nie umiem nazwać, ale lezy mi jak nic. A może nawet dwa nice. Po jednym takim tańcu będe mokry. A po tandzie? Heh... niech Duchy Tanga mają w opiece dekolty partnerek
Ojej Wygląda to zdecydowanie mniej "dostojnie i salonowo" - kojarzy mi się bardziej właśnie z jakąś knajpą na obrzeżach miasta, pełno ludzi, zapach spoconych ciał i muzyka grana przez starych argentyńczyków chłepczących w przerwach wino z gwinta... nie wiem czy mi się dobrze kojarzy Zdaje się, że tak rodziło się tango
Bardzo fajne - zwłaszcze te bliskie trzymanie, kontakt - i z tego co zauważyłem na zajęciach to Ty Franco, jak sam napisałeś, taki styl preferujesz
Ostatnio zmieniony przez K.B 2008-02-15, 11:03, w całości zmieniany 2 razy
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum