Możemy tak założyć, a prawdopodobnie i joannici ( vel templariusze ) zainicjowali uprawę winorośli na Wzgórzach Łosiowskich. To przecież klasztory przyniosły na nasze ziemie kulturę uprawy winnej latorośli, co związane było z celami liturgicznym. Zdarzali się sprowadzani przez władców specjaliści w tej ciężkiej pracy, ale zdaje się, że tak było w Czechach. W modlitewniku księcia de Berry z początku XV w. przedstawiono marcowe prace w winnicy i wrześniowe winobranie. Tak mogły wyglądać prace w okresie średniowiecza ( ale i w późniejszych czasach również ) w naszych podbrzeskich winnicach i ogrodach winnych.
Dziedzic_Pruski napisał/a:
2. Gdy książę Bolesław III zaczął na stałe rezydować w Brzegu, nabył od antonitów (kościół i klasztor antonitów ze szpitalem znajdowały się przy ul. Szpitalnej) dobra alodialne (tj. będące ich nieograniczoną własnością) w Brzeskiej Wsi, gdzie znajdowały się m.in. winnice i ogrody winne. W tym celu 10. lutego 1345 r. zawarto umowę wymiany - za rzeczone dobra książę oddawał braciom 2 łany ziemi po drugiej stronie Odry, w swych dobrach garbowskich, poza tym 3 małdraty jęczmienia jako roczny czynsz z Pełczyc (pow. Oława), który miał być dostarczany do Oławy na św. Marcina, a także 8 marek polskich groszy gotówką.
Przypomnijmy, że Brzeg uzyskał prawo wyszynku wina w początkach XIV w., po złożeniu w roku 1329 hołdu lennego przez Bolesława Szczodrego królowi czeskiemu Janowi Luksemburkiego, który taki właśnie przywilej nadał naszemu miastu. W tekście Dziedzica_Pruskiego wspomniany jest dzień św. Marcina, który jako tradycja do dziś kultywowany jest w laickich Czechach i wiąże się z piciem lokalnego wina. Brzeg -miasto o tradycjach winiarskich - mógłby przypomnieć i to święto. Byłby to dobry krok w kierunku przywrócenia, choćby w niewielkiej skali, uprawy winnej latorośli ( nadaje się do tego osłonięty od północnych wiatrów i dobrze nasłoneczniony trawiasty teren przed Zamkiem Piastów Śląskich ). Mamy księcia, mamy tradycję, mamy wszystko prócz pomysłu. i zaangażowania w zwiększenie atrakcyjności miasta, które mogłoby być kojarzone z tym powszechnym niegdyś na Śląsku listopadowym świętem.
PS
Niegdyś mawiano, że aby pić śląskie wino trzeba urodzić się Ślązakiem, ale przypomnę, że napoleoński marsz. Davout, rodem z Burgundii, prowadził własną winnicę w rodzinnym majątku, w tej pięknej krainie wina, a wytworzone wino pił sam, bo było tak szpetne. Tak naprawdę cała rzecz polega na umiejętnie prowadzonym procesie winifikacji.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum