Forum Brzeg on
Regulamin Kalendarz Szukaj Album Rejestracja Zaloguj

MegaExpert

Poprzedni temat :: Następny temat
Żłobizna
Autor Wiadomość
jezu880 



Wiek: 43
Dołączył: 14 Cze 2007

UP 108 / UP 84


Skąd: Ciemnogród

Wysłany: 2011-01-08, 22:32   Żłobizna

Ostatnio coraz więcej osób na forum zadaje pytania odnośnie historii podbrzeskich miejscowości, dlatego też bym chciał się czegoś dowiedzieć o wiosce Żłobizna. Przed wojną był tam mały zameczek z dość mocno rozbudowanym zapleczem gospodarczym. Wyczytałem też gdzieś, że w latach trzydziestych był tam Urząd Stanu Cywilnego. Jeżeli posiada ktoś większą wiedzę o tej miejscowości był bym wdzięczny za jakieś informacje.
Ostatnio zmieniony przez jezu880 2011-01-08, 22:33, w całości zmieniany 1 raz  
0 UP 0 DOWN
 
jezu880 



Wiek: 43
Dołączył: 14 Cze 2007

UP 108 / UP 84


Skąd: Ciemnogród

Wysłany: 2011-01-08, 22:34   Re: Żłobizna

xxx
Ostatnio zmieniony przez jezu880 2011-01-08, 22:36, w całości zmieniany 1 raz  
0 UP 0 DOWN
 
mulder 


Wiek: 47
Dołączył: 21 Gru 2008

UP 2397 / UP 3901



Wysłany: 2011-01-09, 06:37   

http://www.genealogienetz.../schuessel.html
0 UP 0 DOWN
 
Dziedzic_Pruski 



Wiek: 63
Dołączył: 19 Lut 2007

UP 4808 / UP 7271



Wysłany: 2011-01-09, 19:07   

Żłobizna tworzyła wraz ze Skarbimierzem i Pawłowem Okręg Urzędowy Żłobizna (Amtsbezirk Schüsselndorf), którego naczelnikiem był gospodarz Kurt Gäbel.

Informacje dotyczące Żłobizny:

liczba mieszkańców: 628
kościoły: -
szkoła: 1 ewang.
burmistrz: Paul Hagedorn, + 1945
urzędnik stanu cywilnego: nauczyciel Kurt Heilmann, (..)
nauczyciele: Kurt Heilmann, (..), Arthur Kühne (..)
mąż zaufania: Reinhold Heinrich (..)

W roku 1274 książę Henryk IV zezwolił brzeskiemu wójtowi Wilhelmowi na podzielenie książęcego lasu wraz z folwarkiem na mniejsze łany, zgodnie z prawem niemieckim. Wilhelm otrzymał 4 wolne łany jako sołtysostwo. Wieś przez 10 lat miała pozostać wolną od podatków. Nowa wieś liczyła 34 łany. Ponieważ część mieszkańców trudniła się garncarstwem, wieś nazwano "Schüsselndorf" (Schüssel - niem. misa, Dorf - wieś). W sprawach sądowych Żłobizna podlegała sądowi miejskiemu w Brzegu. Dziedziczne sołtysostwo o wielkości 213 ha znajdowało się w posiadaniu właściciela cegielni - Pzillasa. Pozostałych 10 gospodarstw było wielkości od 25 do 36 ha. Istnieje szczegółowa lista mieszkańców oraz plan z naniesionymi zagrodami itp.
0 UP 0 DOWN
 
sssara1 



Wiek: 46
Dołączył: 21 Sty 2009

UP 17 / UP 9



Wysłany: 2011-01-11, 22:05   

Palac,willa i sklep,lata 1920-1944.
Nie wiem skad mam zdjecie...........ale nie bede taki,podziele sie :-P
Moze ktos wezmie aparat i sfoci budynki jak wygladaja w dniu dzisiejszym.

Pałac, willa i sklep.zlobizna 20-44.jpg
Plik ściągnięto 298 raz(y) 88,64 KB

0 UP 0 DOWN
 
Dziedzic_Pruski 



Wiek: 63
Dołączył: 19 Lut 2007

UP 4808 / UP 7271



Wysłany: 2011-02-17, 20:48   Jeszcze o Żłobiźnie, cz. 1

Podane tu informacje pochodzą z pracy „Geschichtliche Ortsnachrichten von Brieg und seiner Umgebung” (Historyczne wiadomości lokalne o Brzegu i okolicach), Karl Friedrich Schönwälder, Brieg, 1845.
Żłobizna (w najstarszych dokumentach Schusselerdorf, Schoslerdorf, później Schösseldorf) należała - podobnie jak Wieś Brzeska - do 4 wsi, darowanych pierwotnie miastu przez książąt Henryka i Władysława przy lokacji na prawie niemieckim. Wieś oddalona jest od miasta o 1/3 mili i obejmuje sołtysostwo wraz z 4 wolnymi łanami (ostatnio dokupiono jeszcze dobra kmiece z 2 łanami oraz część rozległości dominialnej, należącej do Brzeskiej Wsi), 19 kmieci z 32 łanymi pańszyźnianymi, 9 zagrodników (obecnie 10), 6 komorników (do tego 7 komorników rolnych). Wieś wchodziła od zawsze w skład parafii św. Mikołaja, posiada jednak własną szkołę. We wsi wytyczono wprawdzie plac (przy)kościelny, ale nie został jeszcze oddany swemu przeznaczeniu. Budynek szkoły, znajdujący się w środku wsi, został w roku 1816 z okazji święta pokoju zwieńczony drewnianą wieżą, a ówczesny sołtys Peucker ufundował za 176 talarów dzwon, ważący 2 cetnary i 31 funtów, służący odtąd jako dzwon szkolny, południowy, wieczorny i ogniowy.
Urbarz (spis własności) dla Żłobizny został w roku 1786 na nowo ustalony przez scholastyka hrabiego Schafgotscha i potwierdzony w roku 1789. Kmiecie byli zobowiązani dostarczać miastu 192 skrzyń (chodzi o dawną miarę) drewna (..) (6 skrzyń od łana) z lasu miejskiego do szopy ceglanej, a dziś dostarczają za to 144 sążni drewna. Gmina płaci czynsz podstawowy i rolny w wysokości 19 talarów i 22 srebrnych groszy.Gmina nie była zobowiązana do pańszczyzny pieszej, jako że nie istniał folwark dominialny, a dzieci poddanych nie musiały pełnić służby we dworze. Za to gmina była zobowiązana jedynie do publicznych prac przy polnych drogach, drogach, rowach granicznych, bodynkach publicznych: szkoły i domu pasterskiego (oprócz tego i kuźni, która została jednak sprzedana); kmiecie dostarczają podwód lub składek w zależności od ilości łanów, zaś zagrodnicy i komornicy wykonują pracę. Czyszczenie rowu rurowego (Röhrgraben – chodzi o dawny wodociąg, doprowadzający wodę spod Krzyżowic do Brzegu) przypada żłobiźnianom (na odcinku) od pola kmiecia Reicherta aż do granicy z Krzyżowicami, zaś straż nocna pełniona jest przez wszystkich na zmianę. Oprócz dziesięciny na rzecz kościoła św. Mikołaja (45 korcy żyta i 45 korcy owsa – przekazywanych magistratowi) kmiecie zobowiązani są również do przenosin nowo powołanych sług kościoła (duchownych, kantora, organisty) z dotychczasowego miejsca zamieszkania do Brzegu.
Sołtysostwo jest wolne od czynszów i służb, ale płaci za to 10-procentowe lenno, posiada prawo ławy mięsnej i chlebowej oraz wyszynku piwa i okowity, z którego nie czyni się już jednak użytku; ponadto prawo wolnego spędu owiec przez pola gminy dla 250 owiec i trzeci fenig od opłat sądowych; od czasów rozwiązania wspólnoty wolny spęd owiec nie ma już miejsca, a w urbarzu ustalono opłaty sądowe zarówno na rzecz sołtysa jak i 3 członków sądu, których oprócz tego wspomagało 2 ławników - bez udziału w opłatach. Sołtysostwo było winne miastu jedynie świadczenie służby konnej, szacowanej na 4 marki rocznie i do której to służby od roku 1371 miasto dopłacało rocznie 2 marki (podobnie jak w przypadku sołtysa z Pisarzowic); wiadomość o tym znajduje się w księdze miejskiej tom (?) 65 (Consules addiderunt II. marcas scultetissae in Schusselerdorf pro equo comparando ad servitium civitatis, ut semper equum pro quatuor marcis comparare debeat, nisi reddat II. marcas civitati). Ponieważ sołtysostwo było dziedziczne, przypadało często kobietom. Obecny właścicel – starszy urzędnik (Oberamtmann) Brieger przechowuje 2 dawne dokumenty z roku 1469 i 1485, przy czym pierwszy z nich dotyczy scedowania dóbr przez dzieci z pierwszego małżeństwa sołtysa Marcusa na ich macochę, zaś drugi indemnizacji (wynagrodzenia szkód i strat) strat powstałych wskutek sporu o prawa dominialne, toczonego przez magistrat z (wrocławską) kolegiatą świętokrzyską. Trzeci, jeszcze starszy dokument z roku 1451, dotyczący nabycia sołtysostwa przez Marcusa i jego żonę Katarzynę, przedrukowano w Tygodniu Brzeskim (Brieger Woche) z roku 1795 na stronie 230. Ustalenia zawarte w tych domumentach sprzedaży są naturalnie identyczne, zmieniają się jedynie osoby. Wystarczającym zatem jest zapoznanie się tylko z jednym. Po śmierci sołtysa Markusa (w oryginale zmienna pisownia Marcus/ Markus) w roku 1469 dzieci z jego pierwszego małżeństwa sprzedały dobra swej macosze oraz jej dzieciom i ten akt (przekazania własności) zapisano w następujący sposób: W imię boże, amen. My, rajcy brzescy, świadczymy publicznie tym oto pismem wszystkim tym, którzy je widzą, słyszą lub czytają, że przed naszą zebraną radą stanęli Nickel (forma imienia Mikołaj), Krzysztof i Tomasz, synowie naszego sołtysa ze Żłobizny (Schoslerdorf), nad którym niech bóg ma zmiłowanie i w imieniu swoim oraz Jadwigi i Jana – ich rodzeństwa, będąc zdrowymi na ciele i umyśle, w dobrej wierze i rozsądku uczciwie zbyli, przekazali i oddali należne im dziedzictwo sądu i sołtysostwa naszej wsi i dóbr w Żłobiźnie, a to 4 wolnych łanów roli wraz ze wszystkimi oraz każdym z osobna prawami, korzyściami, przynależnościami, jako to owe 4 wolne łany wspomnianego sądu (dóbr) za sprawą sołtysa Marcusa, ich ojca, nad którym niech bóg ma zmiłowanie, im przypadłe, wraz z łąkami, pastwiskami i tym, co na nich rośnie oraz ze wszystkimi oraz każdym z osobna przynależnościami, korzyściami, plonami, należnymi temu to sołtysostwu i sądowi od dawien dawna oraz tym, co mogłoby przynależeć – będąc z osobna nazwanym lub nie - nie pomijając żadnej z rzeczy znamiennych i znikomych, jako to wolnego wypasu dwóch i pół setki owiec oraz wszelkimi otrzymanymi stąd płodami, karmienia zimą, wolnym trzymaniem i pędzeniem na zwykłych (gminnych) pastwiskach – obok lub po wypasie trzody gminnej, przez nikogo nie zakłóconą, (co) trzeci fenig od sądu (opłat sądowych) z wolną ławką chlebową i mięsną – szacownej i cnotliwej Jadwidze, wdowie pozostawionej przez rzeczonego sołtysa, ich macosze oraz Markusowi i Jakubowi – jej dzieciach – na wolne, dziedziczne i po wsze czasy posiadanie, rozporządzanie, sprzedaż, zastawienie i zamianę – na jej oraz jej rzeczonych dzieci Jakuba i Markusa korzyść i pożytek, jako jej oraz im zdać i stać się to najlepiej może oraz z tą to szczególną wolnością, że rzeczona sołtysowa oraz rzeczone jej dzieci do żadnych innych służb i obciążeń zobowiązani być nie mają, oprócz tych, od dawien dawna w zwyczaju będących, lecz mają być zobowiązani służyć nam i naszej gminie miejskiej jednym koniem za dwie kopy groszy – tak często i długo, jak tylko po konia owego będą przez nas pozywanymi i przywoływanymi dla korzyści naszego miasta, lecz z tą różnicą i miarą, iż gdyby koń ich w naszej lub naszego miasta sprawie paść miał, popsowanym lub straconym zostać, to oni i ich potomni nie będą zobowiązani do służby konnej, dostaną od nas lub naszego miasta innego, równie dobrego konia, lub całkowicie spłacony sumą 2 kop groszy zostanie. Do tego sołtysowa Jadwiga opiekunem i zastępcą w lennie swych dzieci ustanowiła Kacpra, sołtysa z Brzeskiej Wsi, by za nie odpowiadał i je zastępował, kiedy koniecznym to będzie. Potwierdzając ten oto akt spisani tu rajcy doczepiają do tegoż naszą pieczęć. Dan i spisan w piątek po Zofii roku po narodzinach Chrystusa tysiąc czterysta sześćdziesiąt i dziewiątym. Byli przy tym szacowni i mądrzy Szymon Braune, Niklas Linden, Hans Wanse, nasi mieszczanie (obywatele), godni tej rzeczy świadkowie i takoż Paulowi Seultenowi pisma owego sporządzenie poruczono.
Żłobizna nabrała osobliwego znaczenia w historii Brzegu ze względu na spór, jaki magistrat prowadził z wrocławską kolegiatą świętokrzyską o prawa dominialne. Przebieg tego sporu jest pouczający, nie tylko ilustrując ówczesną praktykę sądownictwa patrymonialnego (sprawowanego przez pana wsi), ale i z innych względów. Jak już wspomniano, wieś została darowana miastu przy lokacji przez księcia Henryka III wraz z sądownictwem i użytkami. Fundując kolegiatę świętokrzyską we Wrocławiu (1288), Henryk IV przyznał zaś dziesięcinę, składającą się z małdratów (miara dziesięciny w ziarnie, pobieranej od łana) oraz czynszu – scholastykowi (duchowny, członek kapituły, sprawujący nadzór nad szkołami) tegoż kościoła. Zgodnie z zamieszczonym w pracy Schickfussa (Neu vermehrte schlesische Chronik und Landesbeschreibung von Jacob Schickfuß, Breslau 1625) akcie fundacyjnym, urzędowi szkolnemu (scholastria) przyznano 25 mniejszych łanów czynszowych w Sydlowitz (Szydłowicach?), 36 w Zawidowitz (Zawidowicach?) , 23 łany mniejsze w Żłobiźnie (w tekście łacińskim, w niemieckim tłumaczeniu – 34) oraz 3 i ½ marki od wsi Garbów pod Brzegiem. Ponieważ książę odstąpił miastu wieś wraz z sądownictwem niższym i wyższym oraz prawem książęcym, w takim razie nie można określić, jak mógłby przyznać kolegiacie świętokrzyskiej coś ponad polną dziesięcinę lub – według zwyczajowego rozrachunku – t.j. od łanu - łaszt (w oryginale Malter) potrójnego zboża (Dreikorn) – tj. 12 korcy – po  4 korce pszenicy, żyta i owsa (chyba również i poczwórnego – wtedy po 3 korce pszenicy, żyta, owsa i prosa). Znana jest jednak nieskończona szczodrość owego księcia wobec kościoła, w roku 1290 - na łożu śmierci – przyznawszego biskupstwu wielki przywilej, zwalniający dobra kościelne ze wszelkich danin i obciążeń oraz spod sądownictwa i prawa książęcego. Czy w przypadku Żłobizny książę zapisał kolegiacie więcej niż mógł, czy też kościół pozwolił sobie na nadużycie, w każdym razie scholastyk wniósł pretensje do kondominium, a co kościół uważał za sobie należne, tego potrafił w owych czasach (dziś zresztą też) dochodzić. Obie partie (magistrat i kolegiata) trwały więc przez wieki w stanie nieustającej wojny – aż do ostatecznego rozstrzygnięcia sporu w roku 1615. Pierwsza, zachowana jeszcze ugoda z roku 1481, zawarta dzięki pośrednictwu księcia Fryderyka I oraz biskupa Rudolfa, obejmuje następujące warunki: 1.) miasto zdaje sołtysowi i osądza wszelkie sprawy krwawe (zabójstwa, okaleczenia, porażenia, zadanie ran głębokich (Kämpferwunden), gwałty i inne czyny zagrażające życiu). 2.) (Miasto) ma pobierać rocznie czynszu ½ marki od łanu, w zwykłej monecie, niezależnie od scholastyków. 3.) Wszelka sprawiedliwość, dziedziczne władanie, sąd i renta, wynikające z 2 łanów, które to ongiś do sołtysostwa doszły, mają pozostać przy doktorze Fabianie (Fabian Hanko – wrocławski kanonik, w oryginale łacińska pisownia imienia - Fabianus) , bez wpisu, zwodzenia i przeszkody od tych z Brzegu. 4.) Co się tyczy układów i sądów postanowiono, co następuje: jeśli schlolastyk - sam lub przez swoich (przedstawicieli) ma się układać, winien kilka dni przed tym tych z Brzegu ostrzec (zawiadomić), by przy tym być (mogli), lub też swoich wysłać. Jak często zaś ci z Brzegu sprawy krwawe rozsądzać mają, winni scholastyka powiadomić, by mógł taki sąd powołać. 5.) Co się tyczy pracy w polu dla potrzeb miasta zaspokojenia, to biedni ludzie doktora Fabiana do tejże ociągać i przed nią wzbraniać się nie mają, aby przez to wszelkiego niepotrzebngo rozbratu zaprzestać i o nim zapomnieć. Obie strony (podpisani są doktor Fabian (Fabianus), a ze strony miasta burmistrz Jerzy Stein, a w imieniu rady Kacper Schulz) ślubowały dochować tych punktów (ugody). Wrocław, w niedzielę po dniu św. Bartłomieja apostoła 1481. Byli przy tym Jerzy Slezier (Ślązak?), komtur z Oleśnicy, Mikołaj Schenke, starosta (Hauptmann) z Brzegu, Baltazar Unwrede, marschałek (Marschalk) i doktor Jan Dorflinger, kaclerz (Kanzler – może raczej kanclista), któremu aktu tegoż (sporządzenie) polecono. To, jak bardzo miasto w swych prawach ograniczonym przez powyższą ugodę się czuło, można wywnioskować z odszkodowania, które przyznało sołtysowi, co ujęte zostało w piśmie z roku 1485, znajdującym się w rękach starszego urzędnika (Oberamtmann) Briegera. W liście tym rajcy skarżą się, że doktor Fabian Hanko (kanonik wrocławski) wyciąga rękę po ich prastare żłobiźniańskie dziedzictwo, potwierdzone książęcymi nadaniami, niezakłócane i nieograniczane przez wcześniejszych scholastyków, i że też przeciw sołtysowi występuje, miejskie nadania i wolności używającym, a to z powodu owych 2 łanów, i na jego korzyść daniną obłożonych i że im (rajcom) i sołtysowi wielkiej mitręgi, trudu i anatemy (Bann) przysporzył, jako że z całych sił jego (sołtysa) w jego prawie i dawnych nadaniach bronili i chronili. Aby więc sołtys, który ze swych dawnych przywilejów i nadań użytku czynić nie może, służbę konną, do której to od dawien dawna wobec miasta obowiązanym był, jeszcze bardziej ochoczo pełnić był gotów, odszkodowaniem pocieszyć go chcieli, dziedziczne czynsze miejskie we wsi mu zapisując: od półtorej łana Wawrzyńca Franzkesa i od pół łana Hansa Offina, zaś przysługującego mu czynszu od łanu czynszowego, w suche dni (quatuor tempora: z wikipedii: kwartalne dni postu obejmujące środę, piątek i sobotę, obchodzone na początku każdej z czterech pór roku) ma żądać, gdy i miasto go żądało, z tą jednak różnicą, iż gdyby miasto, zgodnie ze swym dawnym prawem, w posiadanie wsi znów wejść miało, zaś sołtys w dawnych swych przywilejów (posiadanie), czynsz ów miastu bezzwłocznie odstąpi, bez na służbę konną zważania, którą to miasto bezwzględnie po wsze czasy sobie zastrzega. Dan w dniu św. Łazarza anno domini 1485.
Ostatnio zmieniony przez Dziedzic_Pruski 2011-02-17, 20:52, w całości zmieniany 3 razy  
0 UP 0 DOWN
 
Dziedzic_Pruski 



Wiek: 63
Dołączył: 19 Lut 2007

UP 4808 / UP 7271



Wysłany: 2011-02-17, 20:54   Jeszcze o Żłobiźnie, cz. 2

Tak więc prawa dominialne między miastem a wrocławską kolegiatą świętokrzyską były podzielone, lecz tak, że sądzenie wszelkich spraw krwawych wyłącznie miastu podlegało. Nie odmieniła tego również reformacja, w następstwie której gmina przyjęła wyznanie ewangelickie, nie o kwestię wiary tu też zresztą chodziło, lecz sprawy zgoła nieuduchowione: panowanie i dochody (jak nie wiadomo, o co chodzi...). Nowe rokowania w tej sprawie miały miejsce za biskupa (wrocławskiego) Baltazara von Promnitza, ale i one żadnego rezultatu nie przyniosły. Scholastyk mianował własnego sołtysa o nazwisku Valten Spannaus. 19. maja 1559 roku ówczesny scholastyk – doktor Cyrus - wystosował do magistratu to oto pismo: Wprzódy me przyjazne pozdrowienie! Szacowni i mądrzy panowie. Jako godnym wiary do wiadomości mej doszło, że w miniony poniedziałek, a dnia wczorajszego po raz wtóry, jednego z mych dziedzicznych poddanych ze Żłobizny, mnie lubo mojemu naznaczonemu sołtysowi, jako każdy posłuch okazywać stale winnemu, przez sług waszych z pomocą mego niewiernego poddanego Banawentury Bochesa (Buchsa) - samowolnie i gwałtem z dóbr moich zabrać nie omieszkaliście, a z waszej połowy do Brzegu odwieść.Tymże największą szkodę wyrządziliście i gwałt zadali mnie, kościołowi świętokrzyskiemu, również rzymskiemu cesarskiemu majestatowi naszego najjaśniejszego pana, jako patrona i pana lennego mych prałatur, do tego moim dobrom w pełnym dziedzictwie wraz z sądami i nad moimi poddanymi panowaniem, na naszych prawach sprawowanym, sprawiedliwości i przywilejach, nam wraz z poddanymi naszymi przez wspomniany wyżej teraźniejszy majestat cesarski, a także innych przesławnych cesarzy, królów czeskich i książąt śląskich nadanymi. Przez to w niełaskę u wyżej wspomnianego cesarskiego majestatu popadliście (i zostaniecie) i pod surową karę co najmniej 50 marek w złocie (co niniejszym wam zapowiadam, jednak nie animo renovandi aut tollendi priores actiones lub prejudykując) i na takąż w obliczu zadanego gwałtu lite pendente bez wątpienia skazanymi zostaniecie, jak tylko cesarskiemu majestatowi lub komorze tegoż zdam (sprawę). Nie życząc jednak tak wielkiej szkody i despektu (jednak nie z waszych rokowań powodu, a chrześcijańskiej litości) wam i miastu waszemu, zawżdy inaczej uczynić mogąc, o ile poddanych mych nie bez zapłaty, skargi i zapewnienia nie zwolnicie i od takich a podobnych gwałtów się powstrzymacie, nie przeszkadzając i (praw) mych w posiadłości mej nie zakłócając, o czym po raz ostatni ostrzec i zapowiedzieć wam pragnę, iżbym obwinianym nie był, jakobym bez waszej zasługi inaczej z wami niż po chrześcijańsku, sąsiedzku i przyjaźnie postępował. Polecon bogu, Wrocław, 19. maja 1559. Jan (Johann) Cyrus, kanonik i scholastyk tamże. Rada odpowiedziała za wiedzą i zgodą księcia Jerzego II. Poważanemu, szacownemu i wielce uczonemu panu Cyro, doktorowi praw, kanonikowi obu kolegiat wrocławskich, kantorowi od św. Jana (katedra) i scholastykowi od św. Krzyża, naszemu dobremu przyjacielowi i kochanemu sąsiadowi. Wprzódy nasze przyjazne i dobrosąsiedzkie pozdrowienie. Poważany, szacowny, wielce uczony i kochany panie doktorze. (Jak to się pięknie i układnie pozdrawiają i tytułują, by natychmiast przystąpić do pyskówki :D ) Pismo Waszej Dostojności, przekazane nam przez Valtena Spannausa, naszego niewiernego dziedzicznego poddanego i nieprawego Żłobizny sołtysa, otrzymaliśmy i treść jego zrozumieliśmy. W odpowiedzi nie będziemy przed Waszą Dostojnością taić, iż widocznym nam jest, że wasze na nasze pradawne, od czasu założenia miasta istniejące i zapisane prawa, przywileje, posiadłości i sprawiedliwość, a także dziedzicznych poddanych naszych w Żłobiźnie dobra nastawanie tak rozmyślnym, hardym, nieustającym i bezbożnym się stało, że nie tylko wspomnianego (chwalebnie) przedtem chrześcijańskiego żywota godnym nie jest, lecz i wszelkiego honoru i tak bezwstydne, że grzechy a nikczemności wciąż po sobie następują. Karze bożej i naszemu znamiennemu urzędowi i zaprzysiężonym doń obowiązków należnych wymogom przeto folgując, dalej (bezczynnie) na niecne uczynki i zadane niechrześcijańskie gwałty patrzeć nie mogliśmy, niedawno tam popełnione, a to że: 1.) Wawrzyniec (Lorenz) Arnold, nasz tamże dziedziczny poddany, uszczerbek na honorze Małgorzaty, żony Jerzego Hilnersa, brata swojej żony, poczynił, jakoby - zanim żonę swą, zaś jego żony brat ją, poślubiwszy, nieprawie u niej spać mając, a także rozmyślnie przy tym obstając - przed naszym tamże od dawien dawna zasiedziałym, wiernym i prawym sołtysem dziedzicznym Bonawenturze Buchessenem. A że ci u nas skargę złożyli, w celu ich na miłość boską niewinności honoru ratowania, do stawiennictwa i tu przed nami świadectwa dania go wezwaliśmy. Gdy ten jednak świadectwa dać nie chciał, owego naszego niewiernego poddanego sługom naszym – wedle naszego mniemania nie bez słuszności – doprowadzić i więzieniem pokarać przykazaliśmy. 2.) Jako że Hans Nayle, również nasz tamże poddany, już tamże niecny występek popełniwszy, na polu Brzeskiej Wsi – miasta własnej ziemi –na rzeczonego Jerzego Hilnerna napadł i - rozmyślnie w głowę żelazną klamrą uderzywszy - ciężko go zranił, wezwaliśmy go – wedle naszego mniemania nie bez słuszności i nie tylko jako naszego nieposłusznego poddanego, lecz tego, co na miasta własnej ziemi rozmyślnie przeciw sądom występuje, do stawiennictwa i dania świadectwa tu przed nami, a gdy ten – okazując nieopsłuszeństwo - rozmyślnie się temu przeciwił, tu do miasta doprowadzić go nakazaliśmy. Mamy jednak nadzieję, że aniśmy tym rzymskiego majestatu cesarskiego, naszego najjaśniejszego pana, ani wrocławskiego kościoła świętokrzyskiego, ani i was nie urazili, ani też nikogokolwiek, jako że wyższe sądy w Żłobiźnie od założenia miasta we wszystkim nam są należne i nam i naszym przodkom sądy dziedziczne zapisane i przez waszych przodków i przez nikogo od dawna niezakłócone, sprawowane i posiadane i z tego posiadania nigdy jeszcze prawnie nie zwolnione. Można zatem bez wątpienia dochodzić i rozstrzygać, że nie tylko nie uczyniliśmy tu zbyt wiele, jako że naszych i rzeczonego miasta nieposłusznych i niespokojnych dziedzicznych poddanych z naszych i miastu należnych dóbr w Żłobiźnie – jako że nie chcieli dać posłuchu naszemu tamże sołtysowi dziedzicznemu i sądowi – do miasta sprowadzić kazaliśmy, by ich za występki więzieniem pokarać, aby takim rozmyślnym, zuchwałym i dzikim występkom, przez wielu tam czynionych, kres położyć, zaś nabożnych i sprawiedliwych w ich honorze i słuszności chronić i zachować. Dlatego i was też nie chcemy, którzy na nasze istniejące prawa, posiadanie i sprawiedliwość przez to nastaliście, że naszym dziedzicznym poddanym przeszkadzając i nękając ich, by przed nami stawać nie mogli, na wasze pismo tej oto ostatecznej odpowiedzi pozbawić (będąc wam, gdybyście tylko tak jako wasi poprzednicy, wszystko po dawnemu pozostawiwszy i w poruszonej rzeczy niesłychanych przyczynach do nas się zwróciwszy, do wszelakiej przyjaznej woli i sąsiedzkiej przyjaźni bardziej skłonnymi). Data: Brzeg, 22. dnia maja a.d. 1559. Burmistrz i rajcowie Brzegu.
To, że żądania wysuwał nie tylko osobiście scholastyk, ale i jego kościół, wynika z pisma, wystosowanego przez kapitułę kolegiaty świętokrzyskiej, które we wrześniu tego samego roku dotarło do rady,. W piśmie jest wyraźnie mowa i o tym, że nie chodziło li tylko o sprawowanie sądów, ale i wystawianie metryk urodzenia, nadań, przybyć i odejść. Oto treść pisma: Wprzódy nasze przyjazne pozdrowienie! Naszą potrzebą kierowani skryć Waszej Dostojności nie możemy, iż jako wiarygodnie nam dostojny, szacowny i wielce uczony nasz doktor obu praw, pan Jan (Johann) Cyro, kantor wysokiej tu kapituły, a naszej tu od św. Krzyża kapituły scholastyk, nasz kochany brat donosi, Wasza Dostojność w niedzielę przeszłą, 17. września, jego i nasze prawo kościelne w i około naszemu kościołowi należnych dobrach w Żłobiźnie naruszając i zakłócając,  od czego tenże wiele razy – jak nam wiadomo – odwieść Was próbował – mądrych panów Szymona Rokithę i Piotra Kirchnerna – rajców waszych – wysławszy, a z nimi pisarza, jego i naszym tamże w Żłobiźnie kościelnym ludziom surowo w waszym imieniu przykazali, nikogo innego - prócz Waszej Dostojności jako i rady Brzegu - za dziedzica uznawać i przyjmować nie chcieli i nikogo innego po metryki urodzenia, nadania in summa we wszystkie strony i co się dziedzictwa tyczy, nie nachodzili, a także Bonawenturę Bochesa, który to panu doktorowi i naszym kościołom niewierny i krzywoprzysięgły i dlatego swego urzędu pozbawion, za sołtysa dziedzicznego uznawać.
A ponieważ ludzie ci, pana doktora, a to dla przysięgi i innych powodów opuścić i jego rozkazom przeciwiać się nie chciawszy, tłumacząc waszym z rady przyjaciołom, że jako niewierni i odstępcy przez pana doktora (grzywną) 10 marek ukarani by zostali, to ci (rajcowie) oznajmili im, że szacowna rada 20 markami ich pokarze, chcąc tych biednych (ludzi ) i im podobnym (których wielu tam być miało) nie tylko słowami pognębić, ale i do odstępstwa od przysięgi i ślubowanego posłuszeństwa nakłonić i przymusić. Takich i podobnych nieprawych postępków względem poddanych odwodzenia a także psowania i zakłócania wspomnianego pana doktora Cyrusa i kościołów naszych w prawach swych cierpieć dalej nie będziemy, co wam ostatecznie zapowiadamy i ostrzegamy, ale i u rzymskiego cesarskiego majestatu, naszego najjaśniejszego pana, patrona i pana lennego pilnie skarżyć, a tegoż cesarskiego majestatu komorze denuncjować i zapowiadać będziemy. A w jak ciężkie kary Wasza Dostojność przeciw prawom ogólnym występowaniem, a także statutom naszym, łaskom i przywilejom przez te występki, zakłócanie i poddanych odwodzenie popadną, chcemy niniejszym dla dobra Waszego w imieniu nas wszystkich jako i wiele razy tu rzeczonego doktora zapowiedzieć i oświadczyć. Stale do usług Waszych. Wrocław, 20. września 1559. Proboszcz i kapituła kościołów u św. Krzyża. Tak jak i uprzednio, działając stale w porozumieniu z księciem, również i tym razem rada miejska owe pismo księciu przedłożyła, o radę prosząc, a Jerzy II taką im odpowiedź kapitule wysłać poradził: Wasze przyjazne i gorliwe sługi. Wielce dostojni, szacowni i uczeni, szczególnie nam ukochani Panowie i przyjaciele! Pismo Wasze w rzeczy brata Waszego Pana Jana (Johanna) Cyrusa, doktora praw obu, scholastyka od św. Krzyża, otrzymawszy, treść owegoż przyjaźnie i po sąsiedzku zrozumieliśmy. Nie chcąc Waszej Dostojności ukrywać, przyjaźnie oznajmiamy, iż – jak Wasza Dostojność pomną, wiele już razy w minionym czasie, czcigodnemu w bogu  księciu panu Baltazarowi (Baltazar von Promnitz ,1488 -1562, biskup wrocławski od roku 1539), biskupowi Wrocławia,  panu na Pszczynie, Żarach i Trzebieli, najwyższemu wojewodzie (Hauptmann) na Śląsku Górnym i Dolnym, naszemu łaskawemu panu, nie z chęci sporu, lecz najlepszej woli i dobrosąsiedztwa zachowania chęci, dokładnie i gruntownie sprawę z wszystkich tych rzeczy zdaliśmy, z czego to in suma wynika, że we wsi Żłobizna na nic innego nie nastajemy, ponad to, co nam i przodkom naszym zgodnie z książęcą, ustanowioną umową przystoi i należy oraz co umową ustanowionym lub z czasem zasiedzianym zostało, do czego i metryki urodzenia przynależą. Skoro tak się rzeczy mają, przeto i rzeczony scholastyk na nic skarg swych zanosić nie może. Że się tenże jednak tym, iż się nie mylimy, zadowolić nie chce, przeto powołujemy się na naszego łaskawego księcia i pana i jego prosimy i tamże rzeczonemu panu scholastykowi odpowiadać pragniemy i należyte rzeczy poznanie z nim znieść pragniemy, czego też Waszej Dostojności w odpowiedzi na Jego pismo w odpowiedzi skrywać nie chcemy, stale będąc gotowymi, gorliwie Waszej Dostojności służyć. Dat. Brzeg, 7. października 1559, burmistrz i rajcowie.
Powyższa korespondencja nie dała żadnych rezultatów. Wiosną roku następnego – 1560 – rada skarży się scholastykowi, że tenże groził ich (miejskiemu) sołtysowi zastosowaniem przemocy i że będzie ona w stanie na to zareagować; dalej że nieżyczliwi sąsiedzi nie dopuszczają jej sołtysa do zapisanej mu 4 nadaniami łąki i pastwiska; rada prosi o upomnienie sąsiadów i zagwarantowanie sołtysowi jego praw. W roku 1561 rada skarży się w piśmie do scholastyka, że ten – miast zgodzić się na proponowaną ugodę – nęka jej (rady) sołtysa swą osobistą obecnością, wydaje mu rozkazy pod nieobecność rady, czego w przeszłości nie czynił żaden scholastyk, że stanowi porządki i przydziały dla jej dziedzicznych poddanych, co jest wbrew wszelkiemu prawu.  Zdaniem rady, scholastyk powinien się powstrzymać od dalszego niepokojenia sołtysa, a także szukać i oczekiwać łaski książęcego rozstrzygnięcia, a gdyby tak się stać nie miało, to zostaną podjęte odpowiednie kroki wobec scholastyka i występnych mącicieli. Powód ku temu znalazł się jeszcze tego samego roku. Marcin Kirsten, urodzony w Żłobiźnie, a mieszkający w Opolu, zwrócił się do rady o wydanie metryki swych prawych narodzin; rada poleciła sołtysowi Buchsowi przywołać starszych gminy, a gdy ci nie stanęli, wysłała po nich konnego umyślnego, któremu przyrzekli przyjść, słowa jednak nie dotrzymując. By zakończyć samowolę, rada wysłała Szymona Rokittę i Czesława Freudenreicha. Ci trzy razy wzywali narzuconego sołtysa Spannausa do stawiennictwa, a gdy ten odmówił, kazali go wsadzić na wóz i zawieźć do Brzegu. Ponieważ ten jednak (jak rada zdaje sprawę księciu) również jako więzień nie chciał się zbyć swej hardości i złośliwości, zrzędząc na wozie dla ich (rajców) pognębienia. Gdy zapytani – (sołtys) wraz z dwoma starszymi - przez radę o gotowość okazywania jej zwyczajowego i prawego posłuszeństwa (jako że rada nie zabraniała im czynienia powinności, do jakich byli zobowiązani wobec scholastyka) odmówili, ukarano ich czterema dniami więzienia i wypuszczono potem za poręczeniem. Kapituła świętokrzyska wystosowała w związku z tym skargę do księcia, a ten zażądał od miasta sprawozdania.
0 UP 0 DOWN
 
Dziedzic_Pruski 



Wiek: 63
Dołączył: 19 Lut 2007

UP 4808 / UP 7271



Wysłany: 2011-02-17, 20:55   Jeszcze o Żłobiźnie, cz. 3

Nie wiadomo jednak, czy książę podjął kroki w celu zażegnania sporu. Nowy sołtys Spannaus nie jest już wzmiankowany, natomiast 8. maja 1564 Marcin Gerstmann, prawy doktor i kustosz wysokiej kolegiaty wrocławskiej, kanonik obu kościołów, pisał do swego kochanego i dobrego przyjaciela, sołtysa w Żłobiźnie: Łaska i pokój przez pana boga, przez Chrystusa, zbawiciela naszego. Drogi sołtysie, nie chcę przed Wami skrywać, że czcigodny i wysoce urodzony pan Markus von Kittlitz przejąwszy scholarię św. Krzyża, Waszym dziedzicem koleją rzeczy się stając, zaś czcigodna kapituła w przyszły poniedziałek o rannej godzie rzeczonego pana na dobra w Żłobiźnie wprowadzić mi przykazała, w celu hołdu odebrania i innych rzeczy tam odbycia, dla posiadłości przejęcia koniecznych. Bądźcie zatem gotowi, zawczasu gminę powiadomić, a nas w przyszłą niedzielę wieczorem czekać, zaś każdego – czy to kmieci, zagrodników czy czeladź - ostrzec, by celem kary uniknięcia wtenczas w domu byli i w rzeczony następny poniedziałek wczesnym rankiem się zgromadzili. Również – drogi sołtysie bądźcie gotowi, umyślnego do Sadowitz (być może Zwanowice), celem sołtysa i gminy o naszym przybyciu we wtorek późnym wieczorem powiadomienia wysłać, by na to przygotowanymi byli. Dan we Wrocławiu, 8. maja 1564. Sołtys Bonawentura Buchs i starsi oznajmili 10. maja treść tego listu radzie, która to – jako że w sukcesji posiadania wsi bez jej (rady) wiedzy nastąpiła istotna zmiana - wysłała 13. maja komisję w celu uniknięcia sporów i łamania praw, w skład której weszli: Andrzej Clement, sprawujący wtedy urząd burmistrza, Szymon Rokitta, Jan Thomas, Marcin Kasper, Jakub Tanneberg – rajcy oraz pisarz miejski Stefan Rigel. Rzeczeni w obecności Erazma von Kittlitz i Michelau – starosty krajowego (Hauptmann) Brzegu i Oławy - z zastrzeżeniem sprawowania sprawiedliwości przez oba sądy niższe i wyższe otwarcie złożyli protest i doprowadzili do powtórzenia hołdu, wcześniej pod ich nieobecność złożonego. Na następnych 20 lat zapanował wprawdzie spokój, ale nie dlatego, iżby porozumiano się w sprawie rozdziału wymiaru sprawiedliwości, ale być może tylko dlatego, że strony konfliktu były reprezentowane przez bardziej ugodowe osobistości lub akurat brak było powodów do sporu. Przy ówczesnych stosunkach faktycznie nie można się było w żadnym razie spodziewać zakończenia takiego sporu bez dobrej woli obu dominiów. Miasto pozywało scholastyka wielokrotnie przed dworski sąd książęcy, scholastyk i kapituła świętokrzysta grozili pozwami u cesarskiego majestatu i komory cesarskiej. Ponadto nie bez powodu żywiono niechęć do pośrednictwa protestanckiego księcia, jako że Jerzy II już nieraz dowiódł w swych własnych sprawach, że nie pozwoli krajowym prałatom, chojnie dobrami przez swych przodków obdarzonym, na ingerowanie we własne prawa. Tak na przykład w roku 1549, gdy książę polował dla swej przyjemności, poddani opata od św. Wincentego (we Wrocławiu) w Stanowicach Małych (?- w oryginale Arnsdorf), należących do Stanowic koło Oławy, odmówili książęcym łowczym pomocy przy ustawianiu sieci. Wezwani przez książęcego podkomorzego krajowego do Oławy zeznali, że opat przykazał im zwracać się doń, gdyby miało im się coś przydarzyć, jako że jak mało kto bliski jest cesarzowi. Gdy jednak opat wstawił się za chłopami, książę nakazał mu sprzedać wszystkie dobra w księstwie i obsadzić je odpowiednimi ludźmi, okazującymi należne posłuszeństwo (księciu). Rzeczony (opat) wyraził skruchę, wyrzekł się przykazania swym poddanym czegoś, co mogłoby ich skłonić do nieposłuszeństwa wobec księcia oraz jakoby mówił to, co zeznali chłopi. Ze strony cesarza nie należało się wtedy jednak spodziewać siłowej ingerencji, jako że protestanccy książęta byli dlań niezbędni w związku z wojnami z Turkami i dlatego oszczędzać ich musiał (oczywiście książąt). W tej sytuacji w najgorszym położeniu byli poddani, gdyż nie wiedzieli, do kogo im się zwracać i komu posłuszeństwo okazywać powinni. Tak więc przez pewien czas oba dominia zdawały się wzajemnie tolerować. 29. października 1580 r. ówczesny kustosz i scholastyk Krzysztof Gerstmann ogłosił radzie, że 15. listopada zamierza w Żłobiźnie sprawować trójsąd (Dreiding – sąd wiejski sprawowany przeważnie przez 3 sędziów i/ lub 3 razy do roku - stąd nazwa) i w związku z tym zapytuje, czy rada nie zechciałaby czegość wnieść, insynuować bądź dopisać. Jednak już w roku 1583 Krzysztof Gerstmann zlożył u księcia monit w związku ze żłobiźniańskimi księgami ławniczymi, a książę wezwał obie strony do stawienia się w swej wrocławskiej kamienicy (przy ulicy Szewskiej) w celu zawarcia ugody. Nie wiadomo jednak, czy taką ugodę zawarto. Jednak w latach 1592 i 1593 doszło znów do zaciekłych sporów, tym razem w związku z odchodnym i przychodnym (podatki ściągane od kmieci opuszczających wieś oraz nowoprzybyłych). Kmieć Hans Riedel ze Żłobizny sprzedał swe dobra, przynależne pod zwierzchnictwo scholastyka, jednak bez ogłoszenia tego scholastykowi i zdając się na wymiar sprawiedliwości rady. Ten postępek rozpalił gniew scholastyka, który wezwał obu kmieci – sprzedającego dobra Hansa Riedla i kupującego je Jerzego Schönborna – do Wrocławia. Obaj kmiecie zapytali wcześniej radę, czy mają wypełnić ów rozkaz, a rada uznała za stosowne, by stanęli przed scholastykim i wysłuchali jego racji. Jednak posłuchajmy relacji samych kmieci o tym, jak zostali przyjęci i jak się radzie skarżą. Gdy weszliśmy i przed nim (scholastykiem) stanęli, zapytał mnie - Hansa Riedla – surowo, dlaczego sprzedając moje dobra w Żłobiźnie, spod jego (kurateli) wychodząc i pod Waszej Dostojności (kuratelę) się zdając, czemuśmy ja i ode mnie (dobra) kupujący wcześniejśmy się u niego nie zapowiedzieli i o zgodę nie prosili, a później (zapytał) o to samo kupującego ode mnie (dobra) i o to, dlaczegóż nowiny mu nie ogłosił i o przyjęcie za poddanego nie prosił. Gdy ja zaś za osobę swą usilnie przepraszać zacząłem, jako to pod dostojną radą już od dawna pomieszkując i od wielu lat znanym jej będąc, dlatego osobnej wieści podawać nie potrzebowałem, proście również sądząc, iż kupno (raczej sprzedaż) dóbr mych szacownej radzie oznajmiwszy, jako to i kupujący swą wieść podawszy (jako to od rodzicieli swych pamiętam, że tak, a nie inaczej już od lat wielu, bywało), osądziwszy że dalsza wieść i prośba u Jego Dostojności potrzebnymi nie są, wtenczas grubymi słowami (scholastyk)nas zrugał, pytając, co też rada z Brzegu z nimi - jego dziedzicznymi poddanymi - czynić myśli, zaś  żebyśmy go odtąd za swego dziedzica uważali, bez dalszej od nas odpowiedzi w ciężkie i prawie nieznośne więzienie nas wtrąca, jako że i łotrów i złodziei tam się wtrąca i męczy, i przez  całych 7 tygodni (boże zmiłuj się) trzymać zamyśla, a w tym to wyrzeczeń pełnym czasie ciężej i gorzejśmy tam wycierpieli, niż jako tu w krótkim czasie zaświadczyć możemy, w dybach łańcuchami przykutymi jak łotrzy i złodzieje od nich będąc, nie zważając na to, iż Wasza Dostojność, a potem i Jego Książęca Mość wiele razy za nami się wstawiając, naszego zwolnienia się domagali, (nie wiemy, czy z pogardy, chęci zemsty czy z innych powodów) zwolnić nas nie chciał i dopiero na najwyższy rozkaz księcia biskupa to uczynił. Jakichśmy to jednak w tym czasie w naszym gospodarstwie (przemilczeć tu chcemy koszty, jakie nam przypadły w czasie, gdy siedzieliśmy, a było tego koło 50 talarów) szkód i strat doznali, Wasze Łaskawości jako ludzie rozsądni ocenić potrafią, wskazawszy i na obecne żniwa, jako że z tej to naszej zwłoki przyczyny znacznie mniej od naszych sąsiadów zżąć i zwieść tego lata zdołaliśmy. Z tego też powodu na ręce Waszej Dostojności naszą pokorną prośbę o wstawiennictwo Waszej Dostojności składamy, by nad naszą, zaś w rzeczy samej przeze mnie, Hansa Riedla, doznaną wielką krzywdę i nieprawość, jako Waszej Dostojności dziedziczny poddany, bez Jego wiedzy, bez wątpienia dla despektu i chęci zemsty (któraż mu jako duchownemu nie przystoi) od niego (scholastyka) niesłusznie do więzienia wtrąconym i tamże trzymanym będąc, się zmiłował i nie tylko słusznie u naszej wysokiej zwierzchności zaskarżył, ale także sprawił i w staraniach nie ustawał, by za taki nam uczyniony gwałt i nieprawość surowo pana scholastyka napomnieć, zaś nam przez uwięzienie powstałe szkody i koszty wynagrodzić. Stale w Waszej Dostojności w należnym posłuszeństwie pozostawać pragnący, Waszej Dostojności poddani i posłuszni Hans Riedel i Jerzy Schönborn. Obaj książęcy bracia Joachim Fryderyk i Jan Jerzy, o których pośrednictwo uprosiło miasto, krótko po uwięzieniu, w kwietniu roku 1592, wnieśli u dra Gerstmanna przez swego radcę Jana Schmidta o uwolnienie więźniów i  przekazali radzie następującą odpowiedź Gerstmanna: mimo iż uwięził 2 kmieci ze Żłobizny i nałożył na nich rzeczoną karę stu ciężkich marek, to jednak zarówno rzeczeni jak i ich sąsiedzi są immediate jego i żadnym razie szacownej Rady miejskiej Brzegu poddanymi i przed nim w obecności rady, przed którą i sołtys przysięgał, hołd składali, są zatem jego – schlolastyka od św. Krzyża – homagiales (lennikami), a ponieważ rada do hołdu i innych spraw mieszać się próbuje, przeto jest mu to niewiadomym i de facto stawszym się, zaś o swą fundację i tym samym posiadłość należne staranie mieć musi. Karę zaś nałożył na nich - jako osoba duchowna wcale nie chcąc usilnie jej wymusić i nie z chciwości – lecz dlatego, żeby w końcu posłuszeństwo zapanowało i na równi z radą być mógł oraz żeby każdy prawa swoje mógł sprawować, a rada do jego (praw) więcej się nie mieszała. I jakże rada mogła uznać tych ludzi za swych poddanych, skoro za każdym razem, gdy podwodę chcieć mieli, do niego, jako tego się zwracali, komu ludzie ci shołdowanymi byli, a także Jego Książęcej Mości Jerzego rajcy, wolnych podwód nie u rady, lecz u niego i jego poprzedników się dopominali. Jako jednak - że rada de facto wymusiła i uzurpowała sobie pewne rzeczy, co stało się per absentiam antecedentium scholasticorum (pod wcześniejszą nieobecność scholastyka), tym bardziej przez rzeczone chrześcijańskie względy, Jego Książęcej Mości z radą posiedzenie w tego sporu rzeczy zwołać stale był gotów, lecz odtąd spór jest zaległym, a ponadto stary pan burmistrz Brzegu już wiele razy wszczynał z nim pertraktacje i gdyby nie przeciwności, już dawno obopólnie pogodzonymi by byli. Mógłby jednak przystać na to, by Jego Książęca Mość raczyli doprowadzić sprawy do ostatecznej ugody i w tym wypadku byłby gotów wydedukować i wyprowadzić swe possessionem domini tak, że Jego Książęca Mość sami by obaczyli, iż niczego nie nadużył. Nie chcąc się wprawdzie przeciwiać wezwaniu Schmidta, by tymczasem więźniów uwolnić, nie mógł ich jednak uwolnić jako poddanych rady. Poza tym o sprawie szacowną kapitułę uprzednio powiadomiwszy i wedle jej wskazań postąpiwszy, niczego bez jej wiedzy czynić mu nie przystoi, lecz jak tylko z nimi sprawę uradzi, Jego Książęcej Mości żądania – o ile to tylko możliwym będzie - spełnić nie omieszka. Schmidt kończy swoje sprawozdanie dla księcia tą oto radą: skoro mimo wszelkich usiłowań nic innego osiągnąć nie zdołano, przeto w jego mniemaniu następnym krokiem być powinno, aby Wasza Książęca Mość jak najjwcześniej termin rozprawy w tej sprawie wyznaczyli, zaś prócz terminu ogłoszenia za sprawą się ująwszy, zwolnienia tych biednych ludzi od Gerstmanna tymczysem się domagali. Wprawdzie zwołano rozprawy na oławskim zamku w terminie na 28. kwietnia i 3. września 1592 roku, zaś miasto powołało 2 uczonych w prawach na swych adwokatów, jednak wydaje się, że rozprawy z niewiadomych powodów nie odbyły się. Już następnego roku do magistratu wpłynęła kolejna skarga na Gerstmanna. Kmieć Szymon Sachwitz ze Żłobizny powiadomił scholastyka o sprzedaży swych dóbr, który to scholastyk na to zezwolił, jednak ponieważ rzeczony kmieć nie chciał zapłacić odchodnego 4 groszy od każdej marki, scholastyk kazał go wtrącić do więzienia (działo się to kole wniebowstąpienia) i trzymać tam przez 7 tygodni. I tym razem rozpoczął się zwyczajowy pochód przez wszystkie instancje: powiernicy złożyli pozew u rady, sprawującej sądy wyższe i niższe, rada u księcia, książę zwrócił się do biskupa, biskup wyznaczył termin rozprawy między scholastykiem a radą na 16. września 1593 roku przed księciem w Oławie. 3 dni przed owym terminem, 13. września,  Gerstmann wymawia się nieobecnością swego adwokata, zabrawszego wszystkie akta sprawy w podróż na cesarski dwór i wnosi o odroczenie sprawy na późniejszy termin, obiecawszy aż do procesu nie dopuścić do prowadzenia postępowania wobec powierników Sachwitza. Rada wnosi w swej skardze do księcia z 13. września: puszczając mimo wszelkie obraźliwe i hańbiące słowa, jakich pan Gerstmann wobec niej użył i jure retorsionis (w ramach retorsji prawnej) odpowiadając, że jednak poddanych ze Żłobizny za swych własnych uważa i ośmiela się dalszymi działaniami in maximum nostrae possessionis praejudicium (w najwyższym stopniu o naszych posiadłościach przesądzając), w żadnym razie pominąć i odpuścić nie możemy, lecz chcemy stanowczo et cum solenni protestatione (z solennym protestem)zaznaczyć, że żłobiźniańskich poddanych swych za naszych, tak jak i on jego za swych, uważać będziemy i w tym względzie najmniejszego ustępstwa od naszych dawnych i słusznie posiadanych praw nie poczynimy. Ponieważ jednak nie o te rzeczy principaliter (głównie) teraz chodzi, lecz zwłaszcza o całkiem uciążliwe i niesłychane nowe wymaganie odchodnego 4 groszy od marki i wielki biednych ludzi ucisk, o jakim w kraju tym nigdy nie słyszano i jakiego nigdy nie doświadczono, jako to poddani ze Żłobizny sami zeznają, prosić jedynynie uniżenie teraz pragniemy, by Wasza Książęca Mość nad biednymi onymi więźniami zmiłowanie miała i rzecz u biskupa tako wyłożyła, by uwięzieni bez tak niebezpiecznego i dla ich sąsiadów i potomków hańbiącego nałożenia więzienia uwolnieni zostali, Gerstmannowi zaś surowo przykazanym zostało, takich postępków w przyszłości nie czynić.
0 UP 0 DOWN
 
Dziedzic_Pruski 



Wiek: 63
Dołączył: 19 Lut 2007

UP 4808 / UP 7271



Wysłany: 2011-02-17, 20:58   Jeszcze o Żłobiźnie, cz. 4 i ostatnia

W roku 1609 żlobiźnianie kierując do magistratowi kolejne skargi z powodu nowej daniny – „biskupiej pomocy” (w oryginale „bischöfliche Hilfe“ – w roku 1608 arcyksiążę Karol został księciem biskupem wrocławskim) prosili, by ta została im – jako to w przeszlości bywało – teraz i w przyszłości oszczędzoną. Magistrat przekazał 8. maja skargę ówczesnemu scholastykowi Mikołajowi von Troilo von Refereidt na Lest i Jutrocicach dodając, że nie jest mu (magistratowi) wiadomym, iżby ludzie ci ponad zwyczajowe kontrybucje (daniny) i cenzus (czynsze) kiedykolwiek wcześniej, gdy nowych biskupów obierano, takim podatkiem obłożeni byli i dlatego do tego obowiązanymi po wsze czasy się nie poczuwają. Magistrat nie wątpi również, że Jego Wielebność nie omieszkają owym biednym ludziom – w uznaniu, iż wszędy wszelakie powinności swe należycie wypełniają – takowych nowin i aktów prejudycji zaoszczędzić. Troilo nie odpowiedziawszy wcale magistratowi śle 16. maja 1609 roku podsędkom i całej gminie w Żłobiźnie pismo, w którym zawiadamia, że po swym powrocie do Wrocławia zastał ich suplikację oraz petycję rady w rzeczy biskupiej pomocy. „Tak więc osobliwym i podejrzanym ten wasz niecny postępek mi się jawi, że radę waszym dziedzicem tytułujecie, a także pod jej posłuszeństwo i poddaństwo się zdajecie; nie wiem jednak, czyście do tego przez kogoś zachęconymi i niecnie zwiedzionymi nie zostali; jest wam wszak świadomym, że żeście mnie wszyscy z podniesionym palcem poddaństwo i wierność ślubowali i dletegoż pod karą za krzywoprzysięstwo ani rady, ani nikogo innego przed waszym dziedzicem uznawać, ani pod posłuszeństwo i poddaństwo zdawać się nie macie. Przeto za wasz nieprzystojny postępek słusznej kary nałożyć nie omieszkam. Ślę wam dołączone pismo rady i surowo nakazuję, tożsamo do rąk rady oddać i tęże upraszam, by mych poddanych we mnie ślubowanym poddaństwie pozostawiła. Jako wasz dziedzic sam wiem najlepiej, w jakich mi rzeczach chronić was, a w jakich nowinami nie uciskać przystoi. Jako że rzecz w rejestrach jest zapisaną a i ludzie żyjący, onegdaj pomoc biskupią pobierający, pamiętają, żeście jako i inni poddani ją dawali, tako więc sami się skłońcie i podatek ów należnie wedle stanu podajcie, chyba że mielibyście inne dowody i tegoż wnosić nie możecie. Przeto tak i postępować i należne posłuszeństwo okazywać wiadomym wam będzie. Takoż moje rozkazanie wypełnijcie. Wrocław, 16.maja 1593 Mikołaj (Niklas) Troilo von Lest. Spór dotyczący uprawnień obu dominiów został ostatecznie zażegnany w roku 1614 przez tę oto ugodę:
Zatem między Jego Dostojnością panem Mikołajem (w oryginale Nikolaus) Troilo, scholastykiem od św. Krzyża we Wrocławiu oraz szacowną radą Brzegu, z powodu przez obie strony pretendowanych i sprawowanych praw do Żłobizny dotąd spory toczono, które to po części jeszcze przed 12. grudnia anno 1612 po dobroci ugodzone i zakończone, po części zaś in suspenso pozostały. Daty dzisiejszej obie strony ponownie stanąwszy, z zarzeczeniem przez obu stron zwierzchności przyzwolenia i konfirmacji, na ten oto sposób dla wcześniej ugodzonych punkta declarando i dla pozostałych, jeszcze nie ugodzonnych transigendo (ugodzenia), do porozumienia doszły: 1.) Jurysdykcja ma być wspólna, zaś homagium (hołd) obu panom przez poddanych składane. 2.) Kupna i wszelkie inne contractus, niech mają nazwy, jakie chcą (jakkolwiek by się nazywały) mają być na równi obu panom przedkładane i przez nich pariter confirmit (wspólnie) potwierdzane. Grosz od marki (w oryginale Markgroschen – podatek m.in. od sprzedaży) oraz inne podatki, zwierzchności przystające, między obu panami równo dzielone być mają. Od teraz też nowe księgi ławnicze zakupionymi być mają, w obu panów imionach otwartymi i do żłobiźniańskich sądów przechowywanymi. 3.) Trójsąd ma też być powoływany i sprawowany raz w roku we wtorek po św. Franciszku. 4.) Gdyby sprawy krwawe i gardłowe przed i po trójsądzie zdarzyć się miały, to ich ukaranie i osądzenie radzie jedynie przynależeć ma, zaś sprawy cywilne i od nich zależne kary na równi obu panom, przy czym uwzględnionym być powinno, że wprawdzie pan scholastyk te kary, które z jego specjalnych praw wynikają, przez niego i jego ludzi wymagane, jako i te radzie in specie przynależne i przez radę zasądzone, które jednak obu panów na równi dotyczą, za stosownym poręczeniem do rozsądzenia na trójsąd odroczone być mają. 5.) Prawo małdratowe zostaje przy panu scholastyku, któremu wybór się pozostawia, pieniądze pobierać lub należne małdraty do Wrocławia wywozić (w biskupim potwierdzeniu dodano na marginesie: „w zamian czynsz (dziedziczny) 24 groszy od łana przy radzie pozostaje”). 6.) Co się tyczy metryk urodzenia i wieści (chodzi o opuszczenie wsi i przybycie nowych mieszkańców), tak to ma być ułożone, że rada dawać je ma, lecz obok i w pana scholasatyka imieniu, przy czym na stosowny zapisek ułożyć się trzeba, zaś opłata przy kancelarii miejskiej ma pozostać. Wieści o przybyłych rada w obu imieniu ma przyjmować, lecz ludzie ci przy trójsądzie panu scholastykowi przedstawianymi być mają. 7.) Sołtys pozostaje immediate – jak dotąd – przy radzie, lecz obecny i następni scholastycy stale wolne i pewne dojście doń mieć mają. Gdyba na rzeczy mieć było, iżby sołtys dokupić miał łanów czynszowych, to należne opłaty i posłuszeństwo panu scholastykowi okazywać winien, jako i inni na takichże czynszowych łanach i częściach czynią. 8.) Pan scholastyk zachowuje z całych dóbr Żłobizna rocznie dwie podwody, po pięć czterokonnych zaprzęgów każda; co się zaś zwyczajowych podwód tyczy, co roku po szesnaście wozów, jak kto najlepiej może, miastu świadczone być winne. Jednakże in casu necessitatis (w nagłej potrzebie) przy pożarach i kraju spustoszeniu (które niech bóg łaskawie odwrócić raczy), nie mniej niż inni z sąsiedztwa poddani, miastu gotowymi do służby i pomocy okazać się winni. 9.) Obie strony zgodnie ustaliły, że pan scholastyk, dotąd wprawdzie sam podatek znoszący, odtąd dwie, rada zaś trzecią część świadczyć mają. 10.) Prawo parcelowe (w oryginale Auenrecht – zgodnie z nim wszyskie niezabudowane parcele przysługiwały dobrom rycerskim) obu panom przysługuje, zaś co już zbudowano lub zbudowanym albo zagrodzonym zostanie lub sprzedanym mieć było, w tym obie strony swój interes mieć mają.
Punkty powyższe w akcie tym w obecnej sygnaturze na nowo zapisanymi i przez obie strony  zgodnie ustanowionymi, zaś przez podpisy popleczników ich uwierzytelnionymi zostały. Działo się w Żłobiźnie w sołtysostwie, dnia 29. października 1614.

M. Mateusz Weintritt, burmistrz
Jakub Schickfuß, Rector Gymnas. Bregensis (rektor gimnazjum)
Maciej (Matthes) Thomas
Melchior Heußler
Michał (Michel) Heitze
Jakub Göbel
Martin Schmidt, pisarz miejski
Mikołaj Troilo von Lest, dziekan kapitulny
Krzysztof von Strachwitz, kantor S.X. Wratisl.
Zygmunt Seifridus
Jan Henryk von Wachtel i Pantenau na Nagodzicach (Herzogswalde) i Sokolniku (? – Socoling)

Tyle trudu i pracy kosztowało doprowadzenie do zawarcia ugody przez obu panów tej wsi. Jej oryginał do dziś przechowywany jest w archiwum rady pod sygnaturą Kompaktaty Żłobiźniańskie (Schüsselndorfer Compaktaten). Umowa została potwierdzona w czasie kapituły generalnej, sprawowanej zwykle w kościołach kolegialnych po święcie odnalezienia krzyża, 4. maja 1615 roku, przez biskupa i całą kapitułę, zaś sporządzony akt opatrzony wielką pieczęcią biskupią.
Umowa ta zakończyła wprawdzie walkę obu stron, ale nie zapewniła gminie ochrony przed ewentualnymi nadużyciami. W aktach znajduje się jeszcze to oto pismo dziekana Troilo do kmieci w Żłobiźnie z dnia 16. stycznia 1618 r.: Pracowici, wielce ukochani wierni! Przyjmuję z upodobaniem, że za rok miniony przysługujące sprzężajne (przypuszczalnie ekwiwalent pieniężny pańszczyzny sprzężajnej) mi ślecie oraz jego okazicieli, którzy mi je wręczają. Chętnie bym widział, gdyby i teraz kilku, spośród was wyznaczonych pełnomocników przed obliczem mym stanęło, z którymi za potrzebą mógłbym się rozmówić i zdanie im swoje objawić. Gdyż tak jako nieskłonnym jestem, do żebraczego kostura was przywodzić, tak i mało możliwym jest, bym przy dawnym czynszu pozostać chciał i mógł; już prędzej prawo me innemu odstąpić, przekazać, wydzierżawić albo i całkiem przedać bym pragnął, a może wtedy wiara by w wasze ręce przyszła, której to teraz do głów waszych nabrać nie chcecie (dziekan chce więcej kaski :wink: ). Waszym jest jeszcze wybór, czy szczęście, jakie wam przypada, oddalić czy przyjąć zechcecie. Przyślijcie zatem waszych pełnomocników, a co mi dotąd i w połowie możliwym będzie, ma się stać. Posłańce wasi żadnego niebezpieczeństwa ani więzienia obawiać się nie muszą. Dawnych czynszów jednak utrzymać nie mogę. Zejdźcie się więc razem i wspólnie wniosek uradźcie, który dla mnie do przyjęcia być może i pod rozwagę mi go przedłóżcie, a wtedy pewnym wam będzie, że jak długo żyję, już nic więcej żądać nie będę. Czego wam niniejszym w dobrej woli, dla was i waszych najbliższych dobra, okazać pragnę. Wrocław, dnia 16. stycznia 1618. Mikołaj Troilo.
Na tym kończą się wiadomości o sporach, dotyczących po części stosunków między oboma dominiami, a po części żądań scholastyka w stosunku do gminy. Nie potwierdzają one wcale porzekadła „błogo żyć pod pastorałem” (unter Krummstab ist gut wohnen), stanowiąc za to w małej skali przykład, do jakich nieprzystojnych i przepełnionych nienawiścią perturbacji dojść mogą słudzy kościoła, jeśli dać im świecką władzę. Jak wielką i słuszną wdzięczność dla kościoła rzymskiego, dzięki któremu nad krajem naszym słońce chrześcijaństwa wzeszło, by i nie była, to jednak nikt powiedzieć nie zdoła, że kościół, którego powołaniem jest urzeczywistnienie królestwa bożego na ziemi, w tych to rokowaniach temu wiernym pozostał, który to rzekł „królestwo moje nie jest z tego świata”.
Kościół rzymski, godzień podziwu za samozaparcie w czasach biedy i prześladowań i męczeńskie męstwo swych posłańców wśród pogan, w tym jednak, co jeszcze trudniejszym się jawi – umiarkowaniu w szczęściu i oparciu się ześwietczeniu - zawiódł, a nadmiar stał mu się o wiele groźniejszym niż niedostatek (święte słowa!). Dlatego też na statę uważać nie trzeba, że ostatnimi czasy władzy świeckiej pozbawiwszy, dochody jego znów bardziej w równowagę z potrzebami przywrócono i przez to znów w stronę ducha pchnięto, gdzie największe dla kościoła tryumfy osiągnięte być mogą.
W czasach biedy i wyrzeczeń (1810), obok innych dóbr kolegiackich i klasztornych na Śląsku, kasacji uległy również i dobra kolegiaty świętokrzyskiej. Od tego czasu miejsce scholastyka zajął w Żłobiźnie Królewski Urząd Rentowy., a małdraty i podwody zamieniono w roczny czynsz w wysokości 120 talarów rzeszy. Gmina i dziś jeszcze płaci biskupi wiardunek (Bischofsvierdung) w wysokości 3 talarów rzeszy i 22 srebrnych groszy, tyle że urzędowi rentowemu. Trójsąd jeszcze i dziś sprawuje się we wtorek po Franciszku, ale już tylko co dwa lata, kosztuje to gminę 32 talary, wcześniej dzielone między oba dominia. Teraz gmina płaci się tylko 16 talarów – na rzecz komory, jako że urząd rentowy przejściowo umorzył swą połowę. Dawniej, gdy scholastyk przybywał na trójsąd, gmina obowiązana była pojechać po niego do Wrocławia, skąd sześciokonnym zaprzęgiem wieziono go do Marcinkowic, zaś stamtąd sześcioma świeżymi końmi do Brzegu i takoż go odwożono. Opuszczając już tę wieś niech i to jeszcze będzie powiedzianym, że mieszkańcy jej już od pokoleń żadnych pożarów nie pamiętają. Niechaj i ich dzieciom i dzieciom ich dzieci takie wspomnienia oszczędzonymi zostaną!
Ostatnio zmieniony przez Dziedzic_Pruski 2011-02-17, 21:02, w całości zmieniany 1 raz  
0 UP 0 DOWN
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Zobacz posty nieprzeczytane

Skocz do:  

Tagi tematu: zlobizna


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template BMan1Blue v 0.6 modified by Nasedo
Strona wygenerowana w 0,1 sekundy. Zapytań do SQL: 30
Nasze Serwisy:









Informator Miejski:

  • Katalog Firm w Brzegu