Wysłany: 2011-08-27, 17:53 New Pendolino - kontrakty PKP na nowe pociągi
Jak się dowiadujemy z newsletera Ministerstwa Rozwoju Regionalnego:
Cytat:
Prawie 800 mln zł z Funduszy Europejskich otrzyma spółka PKP Intercity S.A. na zakup 20 nowych pociągów dużej prędkości. 17 sierpnia 2011 r. przedstawiciele PKP Intercity oraz Centrum Unijnych Projektów Transportowych podpisali umowę o dofinansowanie projektu pn. "Zakup kolejowego taboru pasażerskiego do obsługi połączeń dalekobieżnych – Etap I". Projekt jest realizowany w ramach Działania 7.1 Rozwój transportu kolejowego, Programu Infrastruktura i Środowisko. Na mocy podpisanej umowy PKP Intericty otrzymało już pierwszą transzę kwoty przeznaczonej na zakup pociągów dużej prędkości – New Pendolino.
Cytat:
Projekt może być realizowany dzięki współfinansowaniu ze środków Fundusz Spójności. Całkowity koszt przedsięwzięcia to 1 956 390 030,00 zł, z czego unijne wsparcie wyniesie 794 580 000,00 zł. Dzięki podpisanej umowie kontraktacja dla Działania 7.1 Rozwój transportu kolejowego, Programu Infrastruktura i Środowisko, w ramach którego realizowany jest projekt, wzrosła o kilka punktów procentowych.
Pytanie 2: (głównie do Pana Pedagoga) - czy informacje zawarte w cytowanym i linkowanym tekście też są dowodem na niesprawiedliwość przy podziale Funduszy Unijnych i dowodem na to, że "Ściana Wschodnia" nas "okrada" ???
Ostatnio zmieniony przez Franco Zarrazzo 2011-08-27, 18:11, w całości zmieniany 2 razy
czy informacje zawarte w cytowanym i linkowanym tekście też są dowodem na niesprawiedliwość przy podziale Funduszy Unijnych i dowodem na to, że "Ściana Wschodnia" nas "okrada" ???
Przede wszystkim są dowodem na "geniusz" Grabarczyka
"Intercity zamiast tego mogłoby mieć trzy razy więcej pociągów, które, jak twierdzi choćby przedsiębiorca i inwestor giełdowy Zbigniew Jakubas, jeździłyby praktycznie z taka samą prędkością jak inne nowoczesne składy.
- Wiemy, do jakich prędkości są przystosowane tory. Przez najbliższych 10 lat żaden pociąg nie pojedzie nimi z z prędkością powyżej stu kilkudziesięciu km\h, a co dopiero 200, czy 250 - mówi Jakubas."
http://www.tvn24.pl/0,170...,wiadomosc.html
Kontrakty na "Ferrari" a "ałtosrady" jak te w rodzaju drogi Brzeg - Strzelin...
Kup se Ferrari i trzymaj w stodole bo jeździć będziesz komfortowym i rodzinnym cienkasem...
Ostatnio zmieniony przez oldstaszek 2011-08-28, 08:22, w całości zmieniany 1 raz
Składy kochaniutki będą stały na bocznicach - te pindolino.
Torowiska - kupa złomu i wertepów, nie ustępują drogom i bezdrożom reality polskiego 's'tyropianu.
Możesz se jechać nawet salonką wodzusia KRLD a i tak szybciej nie będzie a na pewno później.
Ostatnio czytałem - pociąg expresowy relacji Gdańsk - Warszawa jedzie o ok. 1,5 godziny dłużej niż za komuny osobówka.
Taak - w tym tempie to niedługo będziesz szedł pieszką po torach płacąc oczywiście za bilecik uprawniający do tej przechadzki.
Wszystko pomalutku zamienia się w "ślaki pielgzimkowe" i tak trzymać!!! ...pindolino...
Ostatnio zmieniony przez oldstaszek 2011-09-10, 20:02, w całości zmieniany 1 raz
Ostatnio czytałem - pociąg expresowy relacji Gdańsk - Warszawa jedzie o ok. 1,5 godziny dłużej niż za komuny osobówka.
Taak - w tym tempie to niedługo będziesz szedł pieszką po torach płacąc oczywiście za bilecik uprawniający do tej przechadzki.
Wszystko pomalutku zamienia się w "ślaki pielgzimkowe" i tak trzymać!!! ...pindolino..
W świecie, którego obrazu nie zaciemnia kufaja, ani "S"tyropianiowe klapy na oczach i po którym stąpa się nie tylko w gumofilcach, pociągi jeżdżą o niebo szybciej, niż za czasów tej twojej utęsknionej komuny. Ja wiedzy na temat komfortu jazdy nie czerpię li tylko ze źródeł pisanych (vide:
Cytat:
Ostatnio czytałem
)
tylko porównuję ilość negatywnych wspomnień z podróży kolejami z czasów "komuny" z czasami obecnymi. Jeżdżę sporo, zwłaszcza na trasach lokalnych i NIGDY nie jeździło mi się tak wygodnie i tak szybko, jak w czasach obecnych. Oczywiście, różnie bywa i z punktualnością, ale kultowe teksty na temat PKP powstawały w tamtych czasach. Spóźnienia rzędu 5-10-15 minut "przysłowiowo" nawet nie były zapowiadane. Być może czytałeś coś, co może negować ten stan rzeczy, ja jednak zapewniam, że takie postrzeganie procesu zmian na PKP jest właściwe sporej części społeczeństwa. I nie żebym twierdził, że jest idealnie. Twierdzę, że jeżdżę np. w przedziałach 6 osobowych klasy II, jeżdżę w pociągach, w których nie muszę wisieć spocony na plecach jakiejś spanikowanej kobiety, mając na swoich plecach spocone cycki nie mniej spanikowanej innej kobiety. I coraz częściej zamiast cytowanej w poprzednim moim poście "zaszczanej deski", mam w razie potrzeby możliwość skorzystać z czystego wychodka.
Zmień doradcę i zacznij wypowiadać się na temat własnego doświadczenia, zamiast posługiwać się bolszewickim "gdzieś pierdzieli, nie wiem gdzie, ale podoba mi się...".
Ostatnio zmieniony przez Franco Zarrazzo 2011-09-10, 20:20, w całości zmieniany 1 raz
porównuję ilość negatywnych wspomnień z podróży kolejami z czasów "komuny" z czasami obecnymi.
A pamiętasz kiedy rozpoczęto remont torów i reszty infrastruktury w naszej okolicy? Grabarczyk jeszcze na stojąco pod szafę wchodził, a platforma nawet trzem tenorom się jeszcze nie śniła.
http://www.tvn24.pl/12690...,wiadomosc.html
tylko porównuję ilość negatywnych wspomnień z podróży kolejami z czasów "komuny" z czasami obecnymi.
Porownujesz to, co bylo kilkadziesiat lat temu? Mamy juz XXI wiek.
Zgadzam sie, ze sporo sie poprawilo w kolei (rzadsze i mniejsze opoznienia, mimo wszystko nieco lepsze warunki w wagonach, niemal idealne w szynobusach), ale moim zdaniem ciagle jeszcze mozna mowic o zacofaniu. Bo w tym przypadku istotne jest nie to, jak wygladaja najlepsze tylko to, jak wygladaja najgorsze strony PKP.
Przeladowane pociagi, brak miejsc siedzacych, itd. Co z tego, ze na niektorych krotkich odcinkach predkosc jazdy poprawila sie o spory procent, skoro na dlugich trasach jazda koleja to udreka i to, co zyska sie na jednym odcinku, to straci sie na przesiadkach? Do Lublina mam obecnie dwa bezposrednie pociagi. Jeden TLK i jeden InterRegio. Faktycznie, czas jazdy skrocil sie o pol godziny niedawno, ale jesli porownac zysk czasu do tego, co bylo przed remontami, to juz tak wesolo nie jest. W dodatku w InterRegio na tej trasie, mowiac wprost - nie da sie usiedziec na tylku, bo krzeselka nie sa w ogole dostosowane do takich podrozy. Chcac do Lublina dojechac na 6-7 rano ma sie do wyboru trzy opcje:
1. wyjechac o 14 i dotrzec do Lublina o 23:30 jadac 9 godzin 34 minuty z dwoma przesiadkami
2. wyjechac o 15:45 i dotrzec na 6:12 jadac 14 godzin 21 minut z trzema przesiadkami
3. wyjechac o 16:00 i dotrzec na 7:12 jadac 15 godzin 13 minut z czterema przesiadkami.
I to ma byc trasa laczaca dwa duze miasta (Wroclaw - przez Warszawe - Lublin)?
Na innych dlugich trasach takze jest "wesolo" w ciagu ostatnich dwoch lat zjezdzilem Polske wszerz i wzdluz (od morza po Mazury i gory) i szczesliwy bylem tylko w przypadkach, kiedy w skladzie pociagu podstawiano wagon I klasy z karteczka, ze to II klasa.
Nie wiem, czy to przypadek, ale kiedy jezdzilem do Pragi czeskimi pociagami, to tam zwykla II klasa miala standard podobny do naszej I.
Grabarczykowi obrywa sie takze za zaszlosci ze wszystkich poprzednich rzadow, ale to on odpowiada dzis za "firme".
W świecie, którego obrazu nie zaciemnia kufaja, ani "S"tyropianiowe klapy na oczach i po którym stąpa się nie tylko w gumofilcach, pociągi jeżdżą o niebo szybciej, niż za czasów tej twojej utęsknionej komuny.
No tak - "o niebo" - wyjaśnia wszystko...
Franco Zarrazzo napisał/a:
eżdżę w pociągach, w których nie muszę wisieć spocony na plecach jakiejś spanikowanej kobiety, mając na swoich plecach spocone cycki nie mniej spanikowanej innej kobiety.
To zawdzięczasz "tfurcom" miejsc pracy - rozumiem że cię to uszczęśliwiło.
Franco Zarrazzo napisał/a:
Jeżdżę sporo, zwłaszcza na trasach lokalnych i NIGDY nie jeździło mi się tak wygodnie i tak szybko, jak w czasach obecnych.
Wyjaśnienie jak wyżej oraz dodatkowo: urzędnik na jurgelcie podatnika będzie ciągnął czas pracy( bezproduktywny) w przeciwieństwie do mnie- "czas to pieniądz" i nie stać mnie na jego tracenie podróżami jakimiś lokalnymi taczkami. Koszt takiej przejażdżki jest mniej więcej na tym samym poziomie jak własne autko - wybieram autko aby jaśnie pan Urzędnik miał kaskę na swoją wartość traconą z mojej wartości dodanej.
Franco Zarrazzo napisał/a:
Zmień doradcę i zacznij wypowiadać się na temat własnego doświadczenia, zamiast posługiwać się bolszewickim "gdzieś pierdzieli, nie wiem gdzie, ale podoba mi się...".
Doradców mają jedynie "yntylygentni inaczej" na koszt podatnika. Podatnik sam sobie doradcą.
Prosty wniosek:
Urzędnik NIGDY nie pojmie co oznacza "praca na swoim" gdyż zna jedynie system pasożytniczy(jak soliter) i ZAWSZE będzie uważać że tak dla żywiciela jest najlepiej...
Tak było za PRL i tak jest za dzisiejszej kryptokomuchii pomnożonej do ok. 560 000 pasożytów(z 187 000 za Jaruzelskiego).
Rozumiem oczywiście że waść musisz chwalić to co jest dzisiaj gdyż to jest TWÓJ zas...ny obowiązek jako jurgeltnika.
"Gdzie pierdzieli" - tam właśnie trzymasz nos i chwal se tą perfumerię - do tego przywykłeś i tak już zostaniesz i niech ci się podoba ...
...no i tak na zakończenie - miłych podróży w pustym pociągu relacji Brzeg-Strzelin. Nigdy się nie spóźni i masz "delegację" na wieczność...
Ostatnio zmieniony przez oldstaszek 2011-09-11, 09:16, w całości zmieniany 1 raz
1. wyjechac o 14 i dotrzec do Lublina o 23:30 jadac 9 godzin 34 minuty z dwoma przesiadkami
2. wyjechac o 15:45 i dotrzec na 6:12 jadac 14 godzin 21 minut z trzema przesiadkami
3. wyjechac o 16:00 i dotrzec na 7:12 jadac 15 godzin 13 minut z czterema przesiadkami.
I to ma byc trasa laczaca dwa duze miasta (Wroclaw - przez Warszawe - Lublin)?
Tą trasę pokonuję własnym autkiem w jakieś 5,5 godziny do 6,2 godziny i zawsze jestem na czas. Taniej nawet wychodzi i bez przesiadek.
Ostatnio wybrałem się "pociągami" do Warszawy - zrobiłem głupotę gdyż swoim autkiem byłbym znacznie szybciej no i wyraźnie taniej...
Jako "codzienniedojeżdżający" stwierdzam, ze na kolei nie jest dobrze. O ile infrastruktura jest w bardzo dobrym stanie ( trasa E 30 Wrocław - Opole modernizowana była zdaje się w latach 1997 - 2011 ), o tyle stan taboru jest katastrofalny jednakże z wyłączeniem szynobusów i niektórych składów IR.
Na innych dlugich trasach takze jest "wesolo" w ciagu ostatnich dwoch lat zjezdzilem Polske wszerz i wzdluz (od morza po Mazury i gory) i szczesliwy bylem tylko w przypadkach, kiedy w skladzie pociagu podstawiano wagon I klasy z karteczka, ze to II klasa.
Ja jeżdżę takimi dalekobieżnymi, gdzie w składzie trafiają się IIki o standardzie Iki. Tak jak napisałem wyżej.
Poza tym uważam, że bije Wam wszystkim na dekiel to przypisywanie wszystkiemu polityce i politykierstwu. W przypadku towarzysza Barcickiego zaślepie PIPĄ jest już przysłowie. W Twoim wypadku jak zwykle sprawdza się powiedzenie - kto jest głupszy...? Gdzie ja bronię Grabarczyka? Co mi do niego? Nawet nie bardzo wiem, jak facet wygląda.
Mam też pytanie - ile i jak często Twoje podróże były spóźnione o kilkaset minut? Bo to za komuny było normą akurat.
A.Mason napisał/a:
Do Lublina mam obecnie dwa bezposrednie pociagi. Jeden TLK i jeden InterRegio. Faktycznie, czas jazdy skrocil sie o pol godziny niedawno, ale jesli porownac zysk czasu do tego, co bylo przed remontami, to juz tak wesolo nie jest. W dodatku w InterRegio na tej trasie, mowiac wprost - nie da sie usiedziec na tylku, bo krzeselka nie sa w ogole dostosowane do takich podrozy.
A co mnie akurat Twój Lublin? Redukcja połączeń dotyka wszystkiego, nie tylko PKP. Polikwidowane są kursy autobusowe do tego stopnia, że niektóre wioski nie mają połączeń na weekendy w ogóle. Ta "ekonomizacja" ma podłoże w redukcji. REDUKCJI zjawisk społecznych do wyizolowanych i jednostkowych interesów. W tym wypadku opłacalności jakiegoś kursu w rozumieniu przeliczenia go w kategorii nakładów i zysków finansowych samego kursu. Idiotów, którzy myślą tymi kategoriami produkują u nas wszędzie, zwłaszcza poprzez bezrefleksyjne powtarzanie głupot i izolowanie faktów i zjawisk, w czym też Ty, między innymi celujesz.
Co z tego, że kasa jakiejś gminy zyska na likwidacji kursu, gdy jednocześnie szkody wyrządzone poprzez brak takowego spowodują mikroregionalne katastrofy społeczno-ekonomiczne. Od chociażby zwolnienia dwóch kierowców, obsługujących dany kurs, poprzez uniemożliwienie dojazdu do pracy mieszkańcom pewnych regionów, utrudnienia w dotarciu do szkoły, wykluczenia społeczne spowodowane brakiem możliwości komunikacji z metropoliami i większymi ośrodkami. Kto napędza taki stan rzeczy? Komu zależy na wzroście "spożycia" paliw, poprzez zmuszenie ludzi do kupowania samochodów osobowych?
Ekonomia, to nie tylko nauka ale i refleksja, przynajmniej taka powinna być. Bilans zysku i straty mikroprzedsięwzięcia może zrobić każdy w zasadzie. Każdy rolnik, robotnik, pracownik umysłowy. Bilans ekonomiczno-społeczny jest możliwy tylko w warunkach odpowiedniego sposobu postrzegania rzeczywistości. Redukcja i izolacja, której nauczył racjonalizm, jest najlepszym przykładem postrzegania wbrew tej logice.
Gmina zyskuje na likwidacji kursu. Jednocześnie rośnie bezrobocie, trzeba wypłacać zasiłki, utrzymywać urzędników w pośredniakach, pisać programy pomocowe, nowe ustawy i bla bla bla. Sklepy zaczynają mniej zarabiać, pogłębiają się patologie, zaczyna się wykluczenie wyniesione z domu. Tymi wnioskami podzieliłem się podczas spotkania z byłym wiceministrem podczas spotkania w Brzegu (lewicującym kiedyś, teraz twierdzi, że opcja nie ma znaczenia - człowiek się liczy). Po chwili zastanowienia przyznał mi rację. Chodziło o tworzenie miejsc pracy i przywracanie polikwidowanych kursów poprzez "dopłacanie" do nich. Jak się okazało po krótkiej rozmowie i chwili refleksji, nie ma mowy o żadnym dopłacaniu, a pieniądze na te miejsca pracy są. Podobnego zdania było kilka osób związanych z opieką społeczną, będących na tymże spotkaniu. To nie Grabarczyk prowadzi do katastrofy (jakkolwiek może być jednym z jej narzędzi).
Z autopsji: Kiedy prowadziłem kino, wprowadziłem obowiązek grania nawet dla JEDNEGO widza, który przyszedł do kina. Miałem masę kłótni o to z pracownikami wychowanymi na socjalistycznym modelu pracy. Pracownikami, którym ja wypłacałem pensje niezależnie od tego, czy "się grało czy nie". Moja polityka przyniosła efekty, bo ludzie po pewnym czasie przestali się bać chodzić do kina z obawy przed odwołaniem seansu.
Ostatnio zmieniony przez Franco Zarrazzo 2011-09-11, 09:35, w całości zmieniany 2 razy
Franco,dobry i celny tekst.Jednak dyskusja o Pendolino jest bezprzedmiotowa-zrezygnowano z jego zakupu na rzecz podwyższenia standartów w istniejących pociągach i zwiększeniu ich ilości.Nie pamiętam żródła moich informacji,jednak wiadomość pewna.
Mam też pytanie - ile i jak często Twoje podróże były spóźnione o kilkaset minut? Bo to za komuny było normą akurat.
Za komuny! Rownie dobrze mozesz porownywac kolej do bryczki konnej... Mamy XXI wiek, tyle ze nie na kolei.
Franco Zarrazzo napisał/a:
A co mnie akurat Twój Lublin? Redukcja połączeń dotyka wszystkiego, nie tylko PKP.
Ty dyskutujesz ze mna, czy ze swoimi urojeniami (w czym od jakiegos czasu celujesz na forum)?
Przeciez Lublin podalem jako przyklad (z oczywistych Ci wzgledow najlepiej mi znany), jednoczesnie wspominajac o tym, ze w calej Polsce tez nie jest wesolo.
Co mnie obchodzi Twoje kino? Twoim kinem nigdzie nie pojade (nawet juz w swiat wyobrazni), bo ono upadlo podobnie jak wiele innych przedsiewziec realizowanych przez Ciebie, ktorych nie przejal ktos inny. Ekonomii nie musisz mnie uczyc piszac tego, co mozna znalezc w kazdym porzadnym podreczniku.
Co mnie obchodzi Twoje kino? Twoim kinem nigdzie nie pojade (nawet juz w swiat wyobrazni), bo ono upadlo podobnie jak wiele innych przedsiewziec realizowanych przez Ciebie, ktorych nie przejal ktos inny
Zaiste, jak na mojego biografa, godna podziwu ignorancja . Kino upadło kilka lat po przejęciu go przez kogoś innego. Pierwsza osoba w ciągu niecałego roku narobiła masę szkód zarówno w materii kina, jak i gospodarce Brzegu. Jedną z najlepszych videotek w Polsce zostawiłem wybierając spokój ducha i zdrowie zamiast procesów i wojen. Po ok. 1,5 roku filmy można było kupić na targu przy ul. Trzech Kotwic. Jeszcze mam ze dwa takie przykłady, co najmniej.
Po raz kolejny powtarzam, że jesteś nie tylko hipokrytą, ale i ignorantem, żyjącym w świecie urojeń. Możesz dodać do swojego awatara .
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum