Wytwórnia słodyczy istnieje w Brzegu – 38-tysięcznej dawnej stolicy piastowskiego księstwa nad Odrą, w połowie drogi między Opolem a Wrocławiem – od 1946 roku. Kiedy obecnie niemal wszystko, co wywodzi się z czasów PRL, przechodzi kryzysy, upada i bankrutuje, tu mamy do czynienia z prawdziwym fenomenem. Firma przeżywa od 10 lat nieustanny rozkwit, a zamiast upadać, stale się rozwija.
Ciąg dalszy artykułu T U T A J
Jak wspominał kiedyś Jacek Kuroń, zwolennik przekształceń własnościowych metodą spółek pracowniczych, ten sposób prywatyzacji dawał nadzieję na polepszenie bytu pracowników. Gdyby podobnie sprywatyzować swego czasu „Kamę” całkiem inny poziom bezrobocia mielibyśmy obecnie w Brzegu, ale trudno byłoby ukraść cokolwiek z prywatyzowanego majątku. Tylko ci, którzy doświadczyli na sobie różnych „prywatyzacji” wiedzą jaki nacisk i obiecywanie „złotych gór” był na załogę w celu wyrażenia zgody na prywatyzację mówiąc dokładnie złodziejską, czyli sposób w jaki sprywatyzowano „Kamę”.
To jest zdaje się artykuł z 2003 roku, a jak teraz radzi sobie "Odra"? Czy są jakieś zmiany? Na terenach dawnej Kamy Foods, jest teraz Ewico. Chyba także zapomniano tutaj wspomnieć o dawnych PZZ-tach, tam też chyba pojawił się jakiś inwestor strategiczny i teraz brzeskich PZZ-tów już nie ma.
Może trzeba tez wspomnieć o minusach takich spółek pracowniczych? Np. to, że ludzie są niechętni na zmiany i jako akcjonariusze mogą nie wyrażać zgody na pewne posunięcia, które wg nich są złe, albo trzymanie się na siłę zakładu mimo, otaczanie się rodziną i znajomymi, zamiast specjalistami - takie działania w rezultacie też mogą wpływać negatywnie na firmę.
otaczanie się rodziną i znajomymi, zamiast specjalistami - takie działania w rezultacie też mogą wpływać negatywnie na firmę.
Taki był też zamiar tego rodzaju prywatyzacji. Wpłacam, ryzykuję, ale mam nadzieję, że rodzina i dzieci na tym skorzystają. Chcę zauważyć, że to właściwie sprawa udziałowców-właścicieli, jak sobie to zorganizuja takie będą mieli wyniki. Tu do nikogo nie można mieć pretensji, że zatrudnia się rodzinę w przeciwieństwie do urzędów państwowych, czy spółek z udziałem skarbu państwa. Można było wziąć jakieś tam pieniądze zamiast wpłacać i wyjść na tym tak jak w "Kamie".
Przez jakiś czas pracowałem w fundacji zajmującej się promowaniem prywatyzacji poprzez zakładnie spółek pracowniczych. Niestety w Polsce, jak i również w Brzegu, większość zakładów wybrała krótszą droge prywatyzacji - likwidacja przedsiębiorstwa państwowego, sprzedaż całości lub części i utworzenie nowej spółki. Załoga zgadzała się zlikwidować swoje miejsce pracy bo miała obiecane zatrudnienie, większe zarobki, itp.
Nie mówię, że taka forma prywatyzacji jest zła i uważam, że w tamtym okresie to rzeczywiście uratowało Odrę przed upadkiem. Martwię się tylko tym, że jeśli się nie idzie do przodu, podejmuje czasem błędne decyzje - to także mogą być wpadki. Wtedy było to dla firmy być albo nie być, teraz przy bardzo silnej konkurencji, jest to o wiele trudniejsze. Czasami bywa tak, że akcjonariusze mogą blokować pewne posunięcia, na korzyść czegoś co wydaje im się lepsze dla nich samych, a nie dla firmy. Jako akcjonariusze otrzymują dywidendy z zysku, więc wolą żeby tych dywidend dla nich było więcej, niż np. żeby większą część pieniędzy przeznaczyć na jakieś inwestycje. I tylko o to mi chodzi.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum