Hmmm głupio to zabrzmi, ale... ok 22.15 przez niebo ze wschodu przemknęło kilkanaście dużych, świetlnych UFO (pisząc UFO mam na myśli nie żadne kosmity, tylko Niezydenftyfikowane Obiekty Latające). Ginęły w nieboskłonie na wysokości gwiazdozbioru Korona Północy. Były jasniejsze od jakiejkolwiek gwiazdy, poruszały się z prędkością kątową ok 120-180 stopni na minutę, poruszały się poniżej pułapu przelatującego w odwrotnym kierunku samolotu (przemknęły pod nim). Nie były to ani meteory, ani samoloty. Po raz pierwszy na żywo widziałem takie zjawisko - do tej pory to tylko w filmach s-f i na jakiś zdjęciach.
Miałem różne dziwne skojarzenia, wyglądało to jak ognie z silników rakietowych, ale nie było smugi. Ktoś coś widział? Obserwowaliśmy to razem z Matulą.
Jestem trzeźwy jak niemowlę :).