18-letni Kamil Kowalik oskarża brzeskich funkcjonariuszy o pobicie po szkolnej imprezie. Ma podrapaną twarz i rękę w gipsie. - Zatrzymali mnie za nic, pobili i straszyli - mówi uczeń.
Była sobota, czwarta nad ranem. Kamil z kolegami wracał ze szkolnego "półmetka". Po drodze wstąpili jeszcze do restauracji przy ulicy Łokietka. Tam jeden ze znajomych świętował pełnoletność.
- Wyszliśmy już z knajpy, kiedy podjechał radiowóz, wyskoczyli policjanci
- relacjonuje Kamil. - Jeden poprosił mnie o dowód osobisty, a drugi doskoczył z tyłu i momentalnie wykręcił mi rękę. Powiedzieli, że jestem zatrzymany.
Próbowałem wytłumaczyć, że to pomyłka. Powalili mnie. Uderzyłem twarzą o ziemię. Jeszcze mocniej powykręcali mi ręce. Krzyczałem, że boli, ale oni nie zwracali uwagi. Zabrali mi dokumenty z telefonem, a potem wrzucili do paki.
Wszystko widzieli znajomi Kamila. Próbowali do niego zadzwonić. Telefon nie odpowiadał.
[br ...