http://www.gandalf.com.pl/b/bog-nie-istnieje/
Tytuł książki wpadł mi w oko przypadkowo, ale zaintrygował i pozwolił przyznać rację poglądom, do których sam skłaniam się od lat w swoich deistycznych rozważaniach, które nim stały się takimi meandrowały wśród rozmaitych treści. Zmarły w zeszłym roku angielski ateista Antony Flew wyznał przed śmiercią, że m.in. postęp nauki, jej ostatnie dokonania skłoniły go do uznania za początek Wszechrzeczy jednej inteligentnej myśli, jednego autora projektu, który nadał bieg wszystkiemu, odsuwając się następnie w cień mających nastąpić wydarzeń. Rozumowanie takie zdaje się odpowiadać prawdzie.
Tu, walka o słowa filozofa dwóch przeciwstawnych biegunów:
http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,5119
http://www.fronda.pl/news/czytaj/tytul/anthony_flew_moja_pielgrzymka_od_ateizmu_do_teizmu