Moim skromnym zdaniem, czym „więcej” wstawek w zdaniu, tym niższy poziom umysłowy mówiącego. A co sądzić o takim, który z rzadka wstawia jakieś słowo w języku ojczystym? Czy jemu już całkiem mózg zlasowało? Niestety widzę, że imponuje to części płci odmiennej, albo dla świętego spokoju upodabniają się do tego zjawiska. Dziewczyny, czy warto upodobnić się do ( tu każdy wstawi co uważa) aby go zatrzymać przy sobie? Trochę szacunku dla siebie. Z drugiej strony, nieraz dobrze odbierane jest wstawienie niecenzuralnego słowa w dyskusji, ale dokładnie trzeba wiedzieć gdzie i kiedy go użyć, aby podkreślić wypowiedź.