Dla mnie ta płaskorzeżba z dekoracji bramy zamkowej może być interesującą aluzją do targów bydłem, z których znany był renesansowy Brzeg. Spędzane hurtowo z ziem Polski i Ukrainy zwierzątka, na dzisiejszych terenach za Odrą, były sprzedawane kupcom z Niemiec i zachodniej Europy i w ten sposób trafiały na tamtejsze stoły jako znakomitej jakości mięsko. Na Sląsku Brzeg był największym osrodkiem handlu bydłem, ustępowała mu sporo Świdnica. Nic zatem dziwnego, że nasze miasto trafiło dzięki temu do literatury polskiej, bowiem Jan Kochanowski w jednej ze swych fraszek pt. Satyr wypomina szlachcie polskiej, że zajmuje się handlem i rolnictem i "to największe misterstwo kto do Brzegu z woły, a do Gdańska zna drogę z żytem i popioły" (cytuję z pamięci)
Zgadzam się z tadjurkiem jeżeli chodzi o interpretację tej płaskorzeżby. Aby zakończyć dewagacje na temat innych, kulturowo i moralnie 'niepoprawnych' interpretacji owej płaskorzeżby, chciałbym zwrócić uwagę na to, że tunika tego pasterza jest opuszczona, co oznacza, że jego zainteresowanie tym 'bydlątkiem' jest czysto hodowlane, a nie 'osobiste'.
Nie ma lekko. W kulturach tradycyjnych pasterze rytualnie raz do roku musieli niestety. Nie pamiętam źródła, ale gdy mi wpdanie w ręce, zapodam. Nie możemy oceniać tych płaskorzeźb z punktu widzenia wartości naszej kultury i współczesności.
...aż się niedobrze robi od tych (nad)interpretacji...
Wczoraj nie miałam już siły przejrzeć własne notatki z zajęć z I roku studiów ale dziś znalazłam to, o co mi chodzi. Na zajęciach z dziejów emblematyki analizowaliśmy wspólnie z doktorem Szymańskim miedzy innymi bramę wejściową Zamku Piastów Śląskich w Brzegu. Nic takiego, co tu większość sugeruje nie miało miejsca. Oto co znalazłam w swoich archiwach:
Brama naszego Zamku dzieli się na część żeńską (pod księżną Barbarą) i męską (pod księciem Jerzym II). Postacie żeńskie: Lukrecja (symbolizuje wierność), Afrodyta (piękno), Kleopatra (również symbol piękna - niesłusznie). Kleopatrę odczytuje się jako Ewę. Brama jest zdecydowanie przedstawiona w sposób chrześcijański. Jerzy II był ortodoksyjnym luteraninem, zatem cechował go wielki rygor i takież prawa zaprowadzał ale też był uwielbiany w mieście.
Jeśli brama ma charakter chrześcijański to wszelkie powyższe "świńskie" domysły dyktuje chyba wybujała wyobraźnia niektórych Forumowiczów.
Ostatnio zmieniony przez chmurkolistna 2009-04-26, 15:58, w całości zmieniany 1 raz
"Filologia nauka zajmująca się badaniem języka i literatury poszczególnych narodów" (Władysław Kopaliński, Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych z almanachem, Warszawa 2002, s. 172.) a w moim przypadku narodu polskiego. W dosłownym tłumaczeniu umiłowanie słowa, nie znaczy to jednak, że kulturoznawstwo ma być z jakichkolwiek powodów wywyższone.
Jednak w kwestii ścisłości: interpretacja podana przeze mnie pochodzi od naukowca zajmującego się historią sztuki, więc nie jest on z wykształcenia filologiem - i co teraz Franco?
Wspomniane zajęcia dotyczyły też wyrażania moralności w sztuce - nie miała ona tak bezpośredniego charakteru jak to się wydaje w wizerunku pasterza - lecz bardziej symboliczny i zakodowany. To się nie tylko tyczy moralności ale też innych aspektów życia.
Ostatnio staram się pozostawać zawsze blisko tekstu (czyli słowa) a mając tendencje do wszelkich dygresji muszę podwójnie się pilnować. Zatem (dalej w kwestii pasterza) skłaniam się w kierunku targów bydłem w Brzegu, o których pisał sam Kochanowski jak już słusznie ktoś powyżej zauważył. O ile pamiętam na zajęciach z emblematyki mówiło się o tym, nawet nie wiem czy nie w tym samym kontekście. Nie zapisałam informacji o tym w notatkach, bo wydawały się zbyt oczywiste, wiadome i widoczne. Nie przyszło mi do głowy, że ktoś tak płytko może odczytać ten fragment bramy. Cóż, współczesne czasy epatują "świńskimi" tematami i sugerują ich wszechobecność, bo to najłatwiejsze i nie wymagające wysiłku.
Co do źródeł o owych zwyczajach w kulturze tradycyjnej u pasterzy chętnie poczytam Franco, co nie zmienia faktu, że kulturoznawstwo to nie moja działka (wolę swój ogródek).
Ajś no... kulturoznawca niestety musi uczyć się relatywizmu i niestety nie może patrzeć na możliwość tego i owego czynionego przez pastuszków swoim owieczkom przez pryzmat śwnituszenia .
chmurkolistna napisał/a:
że kulturoznawstwo ma być z jakichkolwiek powodów wywyższone.
A kto tu je wywyższa?
[...]W swym pierwotnym znaczeniu - u Sokratesa i Platona - "filologia" oznacza zamiłowanie do porozumienia, w przeciwieństwie do "mizologii", która analogicznie do mizantropii, jest wrogiem porozumienia i wymiany, wrogiem ducha. I dzisiaj filologia w swej istocie to nic innego, jak uprzystępnianie ducha tekstów przeszłości, choćby tylko fragmentów. [...]
Stanisław Vincenz
chmurkolistna napisał/a:
Co do źródeł o owych zwyczajach w kulturze tradycyjnej u pasterzy chętnie poczytam Franco, co nie zmienia faktu, że kulturoznawstwo to nie moja działka (wolę swój ogródek).
Zdaje się, że na innym forum przy okazji komentowania ślubu pasterza z kozą, z którą tenże spółkował (w czasach współczesnych - jakoś 2 lata temu), coś ktoś wrzucił. Ale pewnien nie jestem. I do tego nie wiem, czy przypadkiem nie w dziale zamkniętym. Ale i na tym forum chyba kiedyś wrzuciłem ciekawostkę o wymuszeniu przez autorytety ślubu pastuszka z kózką, czy owieczką.
Ostatnio zmieniony przez Franco Zarrazzo 2009-04-26, 17:38, w całości zmieniany 3 razy
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum