Pierwszy raz mając 18 lat, moja wybranka miała wtedy 25.
Kzaw to ty niezły wiracha byłeś taka różnica wieków pogratulować
nawet pobil mnie
zarcik
Panowie cóż moge powiedzieć, ma się ten urok osobisty.
A tak wogóle to był mój pierwszy poważniejszy związek na odległośc. O takich miejscowych wczesniejszych to nie wspominam.
Jeśli chodzi o związki na odległość to róznie jest z tym. Ale nie wydaje mi się że od razu można stwierdzić że nie mają sensu.
Osobiście znam kilka par które miały do siebie po 300km i w chwili obecnej są już małżeństwami. A za dwa tygodnie kolejna moja znajoma bierze ślub z facetem którego poznała na sieci i też sporo ich dzieliło.
Ale żeby nie było zbyt kolorowo do końca to muszę stwierdzić że znam też osoby którym się nie udało.
Więc bywa różnie, jak to w życiu
A tak BTW lekki off :0
Witam wszystkich użytkowników forum
Słuchajcie, nie liczy się odległość tylko uczucie! W dobie internetu, telefonów komórkowych...kiedyś to mogł byc problem ale teraz? No oczywiście i tak najważniejsza jest fizyczna bliskość ale są to jakieś ułatwienia...
Z moim chłopakiem przez trzy lata widywałam się raz na miesiąc - 250 km różnicy..i co? teraz mieszkamy razem... Myślę, że dla chcącego nic trudnego, jeśli to jest naprawdę to, to odległość nie zrobi różnicy. Jasne, ominęło nas wiele...wyjścia do kina, randki, spacery...bo gdy juz się spotykaliśmy, to byliśmy ze sobą 24 godziny na dobę ale to też ma swój urok
według mnie tzw. "związek na odległość" może przetrwać pewną próbę czasu, ale napewno nie jest dobrym rozwiązaniem na dłuższą metę... jak poznałam mojego kiedysiejszego wybranka, to akurat był w wojsku - rok ze spotkaniami raz lub dwa razy w miesiącu albo i czasem raz na dwa miesiące, to jeszcze można było znieść... ale gdyby miało to trwać dłużej, to już trzeba się poważnie zastanowić czego się oczekuje od danego związku - a nie zawsze się myśli o tak "dalekiej" przyszłości
jak tu już pisało kilka osób, to, rzecz jasna, wszelkie kontrole odpadają, bo jak to tak jednak z czasem wkrada się taka mała "zazdrość" i podejrzliwość, co też tam porabia nasz partner życiowy i czy aby koledzy/koleżanki, to tylko koledzy/koleżanki...
ja nie miałam robionych jakichś wyrzutów za spotkania towarzyskie typu "piwko z kolegami", ale za to mój wybranek w sposób "delikatny" dawał mi do zrozumienia, że doprowadzam go tym do pasji szewskiej [ ] i np. notorycznie roztrzaskiwał kolejne telefon (gdy tylko dostał wiadomość głoszącą "bawię się dobrze"), narąbywał się (standardowa procedura ) i robił głupoty, "pod wpływem" lub i bez wpływu, typu - pobił kogoś lub sam sobie działał na szkodę prowokując różne zdarzenia...
przykład z życia związku odległego -> mój brat i jego małżonka. poznali się w Brzegu, ale później się "rozjechali" [ ] - ona do Warszawy, on u nas, w opolskim i tak sobie żyli jako małżeństwo i wcześniej narzeczeni, łącznie ok. 6 lat widywali się po kilka dni raz na jakiś czas, tj. raz miesiąc, dwa albo czasem pół roku... część rodziny już robiła zakłady kiedy rozwód i takie tam bo: "jak to tak, żeby małżeństwo nie żyło razem" - no widać całkiem normalnie dopiero w tym roku, w lutym brat wybył do swej ukochanej pozostawiając daleko za sobą włościa rodzinne i wszyscy są zadowoleni, bo: "to takie udane małżeństwo" hehe...
jedno z gorszych, to też poddać się opinii i niektórym poradom ludzi postronnych, którzy wciskają swoje trzy grosze z gadkami typu: "jaki to ma sens", "skąd wiesz co on/ona tam robi" i inne tego typu wpierdzielanie się w nie swoje sprawy bo jak jest miłość - to jest zaufanie i jest w wiara w jej sens. ło matko, cóż za refleksja - lirycznie!
swiezak napisał/a:
A wierzysz w przyjazń damsko-męską,bo powiem ci szczerze że moim zdaniem zawsze któraś ze stron prędzej czy pózniej będzie chciała czegos więcej i po przyjazni...
Chyba że tylko w necie,gdzie nie mają szansy na siebie patrzeć,dotykać się,widzieć emocje na twarzy i oczy które zawsze powiedzą im prawdę...
osobiście w przyjaźń damsko-męsko nie wierzę albo inaczej - owszem wierzę, ale tylko w stałym związku między partnerami, inne przypadki to pic na wodę fotomontaż, a wiem co mówię bo prędzej czy później "coś" się zmienia i wykoleja - w ogóle to jest to bardzo sporna kwestia... i zawsze zdania będą podzielone.
no... chyba, że "przyjaźń" przez internet, hehe, tylko wtedy pozostaje jeszcze kwestia tego czy to może być nazwane przyjaźnią ale i tak wkrada się zawsze ta lekka nutka fascynacji
A czy liczą się związki syna z rodziną? Bo jeśli tak, to ja właśnie żyję na takim rozpadzie familijnym- wyjeżdżąjąc do Holandii zostawiam moją familię w Brzegu. Pomijając to, że znajomych też opuszczam
Moja mama mieszka we włoszech juz rok czasu przyjezdza do domu co pol roku..albo raz na rok..czesciej my odwiedzamy Italię i spyatalam rodziców kiedys co o tym sądzą..tato powiedział ze woli by mama mieszkala z nami ..ale wie jak zarabia sie w polsce..:( Mama tęskni za domem..ale jest zaparta, i dązy do celu..wlochy to bylo jej marzenie i zrealizowala je jak wieszkosc swoich planów..doszlam do wniosku ze moi rodzice sa dla siebie stworzeni..Polska-Włochy no trochę jest.. 14 listopada będa obchodzić swoje 25 lecie ( imprezka sie szykuje )
Jak zawsze wszystko zależy od 100 tyś, róznych rzeczy więc i 100 tyś różńych przypadków można wymienić, w tym wyraźnie należy zaznaczyć dwie kategorie..pierwsza kiedy osoby poznając się są od siebie oddalone..a druga kiedy (tak jak w przypadku Roksanki) są skazani na rozłąke powstałą juz w trakcie związku... i w sumie obu przypadkach chodzi zupełnie o co innego...
Choć jeśli chodzi o związki na odległość mam tam jakieś złe doświadczenie to napewno nie będe generalizował, że nalezy je z góry przekreslać..choć bywa, że ludzie się kierują taką zasadą : "związek na odległośc mi nie wyszedł = związki na odległość są be"
Ja kiedys byłam w związku na odległośc 50km i było ok. No czasami zdarzało sie ze było to dla mnie uciazliwe, ale jesli sie kogos kocha naprawde to nie ma dla mnie czegos takiego jak "odległość" i nie uważam tego za problem. Znam wiele osób , ktore ten problem pokonali i są juz po ślubie.
Ja osobiście znam kilka par które są w takich związkach, i jedną która jest już po ślubie. Dlatego też uważam ich takie związki owszem są dobre, ale jeśli tylko osoby są sobie wierne i sobie ufaja, bo zaufanie jest podstawą takiego zwiazku. A ponieważ są osoby które nie nadaja sie do takich zwiazków, gdyż uważają, że czego oczy nie widza tego sercu nie żal, (uwazam, że takie podejscie jest bardzo złe bo rani się druga ososbe) dlatego trzeba najpierw poznac tą osobe z którą decyduje sie być na odległość, ale jak ludzie są fair wobec siebie to taki zwiazek ma przyszłość
Mam koleżankę która ma chłopaka dośc daleko i widza sie bardzo żadko jak już to dwa razy w miesiącu ale oboje są bardzo szczęścliwi i się kochają. Wysyłają do siebie codziennie pełno smsów i dzwonią. Odległośc nie jest żadną przeszkodą dla osób, które się kochają i wiem to też sama po sobie. Mój facet jest teraz w wojsku i rzadko kiedy się widzimy
Również swego czasu miałam sceptyczne podejście do tej kwestii. Teraz myśle, że KTOŚ konkretny dzieląc połówki 'owoców' i rzucając je w róznych kierunkach nie chciał by pousychały z samotności, ale by odnalazły się. Dlatego też miłości bez względu na kilometry mówię TAK. Czasami jest ciężko, ale mam świadomość, że będę szczęśliwa. Potrzeba wytrwałości...
Jeszcze przyjdzie czas kiedy miłość na odległość stanie się elementem naszego własnego mikromarketingu. Miłość w innym mieście -> to inne miasto -> to nowe możliwości i wyzwania, nowy potencjał rynku pracy:)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum