Posiadam psa rasy średniej i jestem pewien w 100% ze gdyby był przywiązany do budy na swoim podwórku i wszedł by np. jamnik to nie wyszarpał by mu szyi ( nie wyrzucił by go na 2 metry) Mam nadzieje ze rozumiecie o co mi chodzi
Moim skromnym zdaniem: po pierwsze primo - właściciel/ka amstafa nie potrafi sobie radzić w żaden sposób z psami potężnych ras, albo w ogóle z psami, bo dobrze ułożony, uległy pies takich numerów nie robi (bo nie taka jego rola wtedy); po drugie primo obydwa psy - smycz, kaganiec to i nie byłoby teraz pretensji do garbatego...
Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony przez charger 2011-06-12, 14:08, w całości zmieniany 1 raz
Twoj pies nie byl na smyczy , amstaff byl przywiazany chociaz do drzewa. Nie byles na swojej posesji wiec te cale "halo" zbedne . Co innego gdyby to Twoj pies byl przywiazany a amstaf by go zaatakowal..
Ciekawa jestem czy pisalibyście tak samo, gdyby ten amstaffopodobny zagryzł dziecko!! Moim zdaniem bydlak był tak schowany, że jamnik nie miał szans!! Skoro bał się dużych psów to nigdy by się do niego nie zbliżył na tyle, żeby dać się złapać... a zamiast jamnika to samo mogło stać się z dzieckiem! i to chyba jedyny plus tej sytuacji, bo można powiedzieć że sunia oddała życie za któreś z dzieci... ja bym nie odpuściła właścicielce tego mordercy!!
proszę sprawdzić, czy ten amstaff miał wszystkie szczepienia? a ciekawi mnie skąd ta agresja u psa, żeby do takiego dramatu doszło? Nie ma żadnego tłumaczenia, właścicielka tego psa postąpiła nie fair żenada, brak słów..
Twoj pies nie byl na smyczy , amstaff byl przywiazany chociaz do drzewa. Nie byles na swojej posesji wiec te cale "halo" zbedne . Co innego gdyby to Twoj pies byl przywiazany a amstaf by go zaatakowal..
Mój pies nie byl na smyczy bo był tam ze mną setki razy a o schowanym w cieniu psie nikt Nas nie poinformował. Każdy zrozumiałby co mam na mysli gdyby znał układ działek. Gdyby u sąsiada były kiedykolwiek podobne psy już dawno ogrodzenie stałoby na swoim miejscu.
proszę sprawdzić, czy ten amstaff miał wszystkie szczepienia? a ciekawi mnie skąd ta agresja u psa, żeby do takiego dramatu doszło? Nie ma żadnego tłumaczenia, właścicielka tego psa postąpiła nie fair żenada, brak słów..
Jak mam to zrobić skoro nawet policja odesłała mnie z kwitkiem. Zawiniłem bo mój pies nie był na smyczy, ale taki wybuch agresji i atak bez ostrzeżenia psa który nawet nie zdążył zaszczekać chyba nie jest czymś normalnym. Chyba, że czegoś jeszcze nie wiem.
Rogut77 fakt ze nie miałeś smyczy, kagańca i woreczków na kupę dla psa......
Nic nie tłumaczy zachowania tamtego psa by od razu gdy widzi inne od razu go zabić.
Wychowanie, wychowanie , wychowanie.... o tym zapominają właściciele psów
Mój pies nie byl na smyczy bo był tam ze mną setki razy
rogut77 napisał/a:
Zawiniłem bo mój pies nie był na smyczy
To ja od siebie dodam: póty dzban wodę nosi...
rogut77 napisał/a:
ale taki wybuch agresji i atak bez ostrzeżenia psa który nawet nie zdążył zaszczekać chyba nie jest czymś normalnym. Chyba, że czegoś jeszcze nie wiem.
może tego, że często psy atakujące w celu zabicia nie ostrzegają szczekaniem..
Współczuję straty przyjaciela, jednak nie personifikujmy zwierząt - one są PRZEDE WSZYSTKIM zwierzętami, psami i kierują się instynktami, nie emocjami (choćby były najukochańsze i robiły najbardziej maślane oczy, to nie są to emocje psa, a sposób komunikacji). Myślę, że amstaff, labrador, czy Twój jamnik zrobiły by to samo, gdyby nie były odpowiednio ułożone, przejawiały dużą dominację, terytorializm, itd., czyli nie byłyby "poddane" w stosunku do żadnego "przywódcy" stada, a same pełniły tą rolę. Nie jest to wina psa, że zaatakował, a właściciela, że nie potrafi nad nim panować (i panowanie nie oznacza tylko sytuacji kiedy mamy zwierzę na smyczy, ale także wtedy kiedy nie jesteśmy w pobliżu, a pies respektuje zasady, które właściciel - przywódca ustalił). Dlatego zawsze śmieszą mnie osoby (i irytują jednocześnie), które puszczają na chodnikach, w parkach psy bez kagańców i smyczy (albo smycz tak długa, że równie dobrze mogłoby jej nie być) i na prośbę o przywołanie psa (przypięcie smyczy) odpowiadają jakże uspokajająco: "on nie gryzie", a jak ugryzie to pocieszająco: "nigdy nikogo nie ugryzł".. I tu odsyłam na początek posta.
Mój pies nie byl na smyczy bo był tam ze mną setki razy
rogut77 napisał/a:
Zawiniłem bo mój pies nie był na smyczy
To ja od siebie dodam: póty dzban wodę nosi...
rogut77 napisał/a:
ale taki wybuch agresji i atak bez ostrzeżenia psa który nawet nie zdążył zaszczekać chyba nie jest czymś normalnym. Chyba, że czegoś jeszcze nie wiem.
może tego, że często psy atakujące w celu zabicia nie ostrzegają szczekaniem..
Współczuję straty przyjaciela, jednak nie personifikujmy zwierząt - one są PRZEDE WSZYSTKIM zwierzętami, psami i kierują się instynktami, nie emocjami (choćby były najukochańsze i robiły najbardziej maślane oczy, to nie są to emocje psa, a sposób komunikacji). Myślę, że amstaff, labrador, czy Twój jamnik zrobiły by to samo, gdyby nie były odpowiednio ułożone, przejawiały dużą dominację, terytorializm, itd., czyli nie byłyby "poddane" w stosunku do żadnego "przywódcy" stada, a same pełniły tą rolę. Nie jest to wina psa, że zaatakował, a właściciela, że nie potrafi nad nim panować (i panowanie nie oznacza tylko sytuacji kiedy mamy zwierzę na smyczy, ale także wtedy kiedy nie jesteśmy w pobliżu, a pies respektuje zasady, które właściciel - przywódca ustalił). Dlatego zawsze śmieszą mnie osoby (i irytują jednocześnie), które puszczają na chodnikach, w parkach psy bez kagańców i smyczy (albo smycz tak długa, że równie dobrze mogłoby jej nie być) i na prośbę o przywołanie psa (przypięcie smyczy) odpowiadają jakże uspokajająco: "on nie gryzie", a jak ugryzie to pocieszająco: "nigdy nikogo nie ugryzł".. I tu odsyłam na początek posta.
Jeśli o psach mowa to dla mnie, osoby nie będącej jego posiadaczem, sprawa wygląda w ten sposób, że cały wymysł trzymania przez ludzi psów przynosi więcej szkody niż pożytku.
Jaki jest cel posiadania psa? W zdecydowanej większości przypadków zaspokojenie opiekuńczych ambicji ludzi. Nie ma co wspominać o psach przewodnikach czy tych wykorzystywanych przez jakieś tam służby, bo chyba nikt nie ma wątpliwości, że to znikomy odsetek tych zwierząt.
Minusy? A no proszę bardzo. Ja sam jak powiedziałem nie mam psa i nikomu życia nie utrudniam więc oczekuję od ludzi tego samego. A więc:
1. Wszechobecne psie odchody są niestetyczne, śmierdzące (szczególnie podczas letniego koszenia przyulicznych traw) i niosą ze sobą śmiertelne (!) zagrożenie. Bo takiego buraka pasącego psa nie interesuje w żadnej mierze fakt, że odchody te wg badań w znacznej części zakażone są różnego rodzaju chorobami. Najprostszy przykład - toksykaroza - jest niemal wszędzie, na każdym podwórku, w piaskownicach. Co może się stać dziecku, które wzięło brudną rękę do ust? Niewydolność wątroby, ślepota, dobrze jeśli skończy się tylko na biegunce. Wysychające psie odchody pylą także salmonellą. I tak burak ma psa, a inni chorują.
2. Agresja psów - choćby ten wątek na nią wskazuje. Ale ile było przypadków zagryzienia dzieci? Uratowanie choćby jednego dziecka usprawiedliwa uśpienie wszystkich psów świata - ot moje zdanie. Czemu ludzie nie mogą się czuć bezpiecznie bo zawsze trafi się kretyn, który kupi psa rasy agresywnej i będzie wszystkim wmawiał jaki to on łagodny?
3. Uciążliwość sąsiedzka - wyjący pół nocy pies, szczyny w windzie, czy chociażby debilne wypasanie psa w stylu "ja stoje z jednej strony chodnika, kundel z drugiej, a chamstwo niech omija smycz".
4. Zamęczanie psów - rozmnażanie ich przez hodowców dla zysku, często w tragicznych warunkach, czy też wyrzucanie psa przez ludzi "bo się znudził".
Wyraźny plus natomiast to udział psiej karmy i całego tego "psiego biznesu" w PKB.
Ot taka refleksja na temat Waszych "pociech". Chciałbym przy okazji wyrazić szacunek dla ludzi, którzy sprzątają po swoim psie (raz jednego takiego człowieka widziałem - jakieś 2-3 lata temu w Kępnie.......).
Jeśli o psach mowa to dla mnie, osoby nie będącej jego posiadaczem, sprawa wygląda w ten sposób, że cały wymysł trzymania przez ludzi psów przynosi więcej szkody niż pożytku.
Kpisz czy o drogę pytasz? Innych słów na coś takiego nie znajduję.
kontrakt napisał/a:
Jaki jest cel posiadania psa? W zdecydowanej większości przypadków zaspokojenie opiekuńczych ambicji ludzi (...).
Nie. Pies to przede wszystkim przyjaciel, domownik, członek rodziny obdarzany uczuciem i troską jaką przejawiamy wobec rodzinnej społeczności. Często jedyny towarzysz osób starszych. Dziecięcy świat bez psa (zwierzęcia domowego) jest niepełny - tu kształtują się pierwsze odruchy społeczne małego człowieka (zapytaj psychologów - potwierdzą). Mam wymieniać dalej? Post będzie długi wtedy (i tak już jest).
Może jednak przejdę do konkretnych zarzutów (minusów):
kontrakt napisał/a:
1. Wszechobecne psie odchody są niestetyczne, śmierdzące (...)
Za to Twoje odchody pachną i są estetyczne. Ogólnie mówiąc tak samo niebezpieczne są ludzkie odchody, a od kiedy jako ludzie zrobiliśmy sobie "cywilizowane" toalety udajemy, że problemu ludzkich odchodów nie ma. A zanieczyszczenie rzek to co? Samo się wzięło czy ze ścieków, które wiadomo czym są. Hipokryzja pełna.
kontrakt napisał/a:
2. Agresja psów (...)
Za to ludzie pozbawieni są agresji, troszczą się wzajemnie o siebie, są pomocni, nie zabijają się wzajemnie, nie "podgryzają" - czyste dobro z nas promieniuje. Nie, no proszę...
kontrakt napisał/a:
3. Uciążliwość sąsiedzka (...)
Mogę się długo rozpisywać na temat ludzkiej uciążliwości sąsiedzkiej. Wyszedłby elaborat. Dla przykładu: sąsiedzkie plotki - zmora wchodzenia sobie w prywatność, nocne imprezy, długotrwałe remonty - zakłócanie spokoju, albo postawa w stylu "zaparkowałem swój samochód na ulicy pod domem, a chamstwo jak chce dojechać do swojej posesji to niech jedzie slalomem omijając mnie, zresztą sąsiad zaparkował tak samo".
kontrakt napisał/a:
4. Zamęczanie psów (...)
Nie byłeś nigdy zmęczony życiem? To chyba "lajtowo" masz. A rozmnażanie się ludzi to co? Jest nas coś ok. 6 miliardów, bo każdy musi mieć dzidziusia, albo jeszcze lepiej próbować do skutku, aż uda się mieć upragnionego chłopca/dziewczynkę. Cały ten biznes in vitro to dziecko kosztujące 10 000zł zatem towar taki sam jak szczeniak za 1 000zł. Nie no, przepraszam dziecko to towar bardziej luksusowy. A niechciane wyrzucone dzieci mieszkają w domach dziecka.
Jak chcesz krytykować i zmieniać świat - zacznij od siebie, bo wszędzie jest tak samo. te mikrokosmosy funkcjonują na identycznych zasadach.
Ostatnio zmieniony przez chmurkolistna 2011-06-15, 02:31, w całości zmieniany 3 razy
kontrakt, człowiek udomowił wilka wiele tysięcy lat temu. Czy rodzicielstwo nie jest , niejednokrotnie, wypełnianiem ambicji opiekuńczych, spełnieniem, zaspokojeniem egoistycznej chęci posiadania dziecka ? Podobne rozumowanie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum