Oto obiecana lista zgłoszonych do PKW komitetów wyborczych organizacji (bez partii politycznych) – to, co znalazłam na pkw.org.pl
Na wstępie proponuję zignorować wszelkie komitety wyborcze, o których nic nie wiadomo typu "Ziemia Obiecana", czy "Szczęśliwe Jutro". Musi być dokładna wiadomość i oświadczenie jaka partia stoi za komitetem wyborczym, lub kogo reprezentuje komitet wyborczy ( dzielnicę, kilkanaście podwórek itp.) Osobiście nie mam zamiaru uczestniczyć w spotkaniach z wyborczymi komitetami partyjnymi zgłaszanymi centralnie. To nie wybory partyjne, a samorządowe. Żadna partia nie powinna rządzić na naszych podwórkach, placach, czy w przedszkolach a tym bardziej na śmietnikach międzygminnych. Tam nie ma miejsca na partyjne podziały.
Zupełnie zgadzam się z Roztropkiem!!!! Partie mogą sobie ustalać programy na szczebelkach wyżej (chociaż coraz częściej wydaje mi się że i to powinno być im odebrane). Na naszym podwórku powinniśmy sami sobie radzić, żeby znowu nie przdażyły się przypadki ściągania kolegów na stołki np. z Wrocka.
Witam kolegę pana Mariana!
Czemu tak dawno nikt od was nie nawiedzał naszego forum? Stęskniliśmy się za wami, a jeszcze bardziej za waszymi "programami".
blackjack napisał/a:
Partie mogą sobie ustalać programy na szczebelkach wyżej (chociaż coraz częściej wydaje mi się że i to powinno być im odebrane). Na naszym podwórku powinniśmy sami sobie radzić, żeby znowu nie przdażyły się przypadki ściągania kolegów na stołki np. z Wrocka.
Niestety, to chyba wszystko, na co was stać. Kolegowanie się przekładacie na politykę. A mnie wszystko jedno, czy z Wrocławia, czy z Brzegu, jesli czyni dobrze dla brzeżan.
Ale oczywiście szanuję także wasze poglądy...
Baba Ribo gwoli wyjaśnienia. Bardziej chodziło mi o układy kolesiowskie a nie odrzucanie fachowców. Czego ewidentny przykład mieliśmy na początku tejże kadencji.
A tak w ogóle to może i jestem kolegą Mariana, tylko nie bardzo wiem czy o tej samej osobie mówimy ? Z poprzednich wpisów wywnioskowałem, że tak został ochrzczony G.S. ?
A już sie bałam, że zaczęłam działać na Geesowców tak jak pan PK.
Ale na szczęście nie!
Pan czarnyjacek jednak zaszczycił mnie odpowiedzią.
Dziękuję...
blackjack napisał/a:
Bardziej chodziło mi o układy kolesiowskie a nie odrzucanie fachowców
Jakieś przykłady? Bo z mowy-trawy to już wszyscy tu znają wasz Gees.
blackjack napisał/a:
A tak w ogóle to może i jestem kolegą Mariana, tylko nie bardzo wiem czy o tej samej osobie mówimy ? Z poprzednich wpisów wywnioskowałem, że tak został ochrzczony G.S. ?
Ależ nie, to on sam, pan G.S.(nie mylić z Gminną Spółdzielnią), sprzeniewierzając się swoim wcześniejszym deklaracjom, tak sie ochrzcił. A co do kolegi... no cóż... każdy ma takich na jakich zasługuje...
A szkoda, bo Pan, panie czarnyjacku, to akurat zasłużył na lepszych kolegów.
Nie wiem czym się sugrujesz Babeczko Ribeczko a'propos doboru moich kolegów. Może udzielisz mi kilku rad abym nie popełnił jakiejś gafy?
Co do mowy trawy to troszkę obawiam się o posądzenie (znam trochę za blisko wiele spraw) o stronniczość podobnie do G.S. a poza tym pewne nie koniecznie oszczerstwa (czyli prawdę) można dwojako zrozumieć. (Posądzenie) może być też realne akurat znalezienie osoby klikającej i pozwanie jej to żaden problem . Tak że czasmi będę operował tylko ogólnikami ale w miarę możliwości konkretnymi.
Och, panie czarnyjacku, niech że pan przestanie, co na to mój mąż...
blackjack napisał/a:
a'propos doboru moich kolegów. Może udzielisz mi kilku rad abym nie popełnił jakiejś gafy?
Chętnie. Koledzy to nie rodzina. Można ich wybierać. Zalecam wybór oparty na kryteriach odrzucających takich ludzi, którzy gotowi są wyprzeć się przyjaciół, jesli sądzą, że to w danej chwili dla nich korzystne. Tylko niech pan nie pisze, że nie wie pan, kogo mam na mysli.
Osobiście nie mam zamiaru uczestniczyć w spotkaniach z wyborczymi komitetami partyjnymi zgłaszanymi centralnie.
A szkoda. Bo po pierwsze komitety nie są zgłaszane centralnie, a wojewódzko i powiatowo, a po drugie nie ma żadnych przesłanek rzeczowych żeby ignorować takie przedsięwzięcia.
Roztropek napisał/a:
To nie wybory partyjne, a samorządowe.
rozumiem, że to skrót myślowy. Wybory partyjne bowiem odbywają się w samych partiach na różnych szczeblach i nie uczestniczą w nich nie-członkowie partii.
Roztropek napisał/a:
Żadna partia nie powinna rządzić na naszych podwórkach, placach, czy w przedszkolach a tym bardziej na śmietnikach międzygminnych. Tam nie ma miejsca na partyjne podziały.
Tego już zupełnie nie potrafię wytłumaczyć, chyba że...
No właśnie, pewnie chodzi o niechęć do tzw. elit politycznych wogóle. Niestety, muszę zmartwić Pana Panie Roztropku - To że "na górze" dzieją się koszmarne rzeczy wśród partii to wcale nie znaczy, że "na dole" jest tożsamo. I w drugą stronę: to że ktoś nie nalezy do partii "centralnej" a zakłada jakiś twór na czas wyborów nie oznacza że nie jest powiązany z innymi! Żeby było ciekawiej, z brzeskiego "podwórka" wiem, że niestety gorzej wypadają ludzie niezwiązani z partiami politycznymi
Na naszym podwórku powinniśmy sami sobie radzić, żeby znowu nie przdażyły się przypadki ściągania kolegów na stołki np. z Wrocka.
Pierwsza część zdania jest tak zagmatwana że nie ma o czym dyskutować. Natomiast co do kolegów z wrocławia... Tak jak pisałem wyżej - to zależy od klasy wybranego polityka a nie od przynależności (lub braku takowej) partyjnej!
Przykładów negatywnych wolałbym nie podawać.
Żadna partia nie powinna rządzić na naszych podwórkach, placach, czy w przedszkolach a tym bardziej na śmietnikach międzygminnych. Tam nie ma miejsca na partyjne podziały.
Tego już zupełnie nie potrafię wytłumaczyć, chyba że...
No właśnie, pewnie chodzi o niechęć do tzw. elit politycznych wogóle. Niestety, muszę zmartwić Pana Panie Roztropku - To że "na górze" dzieją się koszmarne rzeczy wśród partii to wcale nie znaczy, że "na dole" jest tożsamo. I w drugą stronę: to że ktoś nie nalezy do partii "centralnej" a zakłada jakiś twór na czas wyborów nie oznacza że nie jest powiązany z innymi! Żeby było ciekawiej, z brzeskiego "podwórka" wiem, że niestety gorzej wypadają ludzie niezwiązani z partiami politycznymi
To dłuższy wywód się szykuje. Co za różnica śmieciom na wysypisku w Gaci, czy ich rozkład jest zarządzany przez "czerwonego", "zielonego" czy "brunatnego"? Odpady (śmieci) są z zasady apolityczne. Niech ktoś to robi wyłącznie dobrze, a nie zgodnie z linią partyjną i wytycznymi sekretarzy.
Ludzie nie związani z partiami wypadają dlatego gorzej, że nie mają wsparcia, rozgrzeszenia, niczym nie uzasadnionej aprobaty itd. I problem nie w tym, że ktoś gdzieś należy, tylko jeśli zaczyna się bawić w zarządzanie innymi to swoją przynależność niech zachowa dla siebie. W utrzymaniu czystości miasta, ściągnięciu inwestycji, pomocy potrzebującym nie są potrzebne podziały polityczne. Ale niestety, partia ma pieniądze i możliwości lepszej promocji swojego kandydata. Człowiek z ulicy głową muru nie przebije, a demokracja miała być, czyli równa szansa dla wszystkich.
O ile śmieci są apolityczne to ludzie już nie. Ale ciekawy wontek został tu poruszony: inwestycje i pomoc potrzebującym. No i tu "niestety" napiszę o wyższości partii politycznych nad lokalnymi zrzeszeniami. Partie polityczne, w przeciwieństwie do lokalnych komitetów wyborczych mają swoich przedstawicieli poza podwórkiem, np w województwie, w kraju czy wreszcie w parlamencie europejskim. Dzięki temu lokalni działacze, którzy posiadali by władzę wykonawczą mają szersze możliwości np. zdobycia inwestora na swoim terenie, albo pozyskania środków z puli Wspólnoty Europejskiej jeśli wiedzą o czymś wcześniej, dokładniej i z pewnego źródła. Np. wiedzą o jakimś projekcie ustawy zanim takowy projekt wejdzie w życie mają szansę przygotować się do niego.
a partie polityczne mają pieniądze nie "niestety" tylko z powodu subwencji
Gazeta Wyborcza, Kazimierz Kutz 2006.08.18 napisał/a:
(...) Dziś walka o zaczepienie się przy władczym PiS-ie ujawnia się z dawno nieoglądanym impetem i zaczyna przypominać ponure partyjniactwo sprzed 20 lat. Zawiązują się kliki partyjnych urzędników i zawodowych nieudaczników i bez skrupułów wypierają ludzi z lepszej, kreatywnej materii. Zwłaszcza tu, jeśli są to Ślązacy. Znów wieje przedwojenny, polonocentryczny wiatr Grażyńskiego, przemieszany z antyśląskim ostracyzmem towarzysza Grudnia. Znów zaczyna śmierdzieć nowymi dozorcami polskości. Nieważne, czy ma się przeszłość tajemną, pezetpeerowską, eseldowską czy awuesowską, nieważne, ile razy zmieniało się partyjne przytułki i lizało kaprawe tyłki sezonowych bonzów: ważny jest aktualny - PiS-wski - żłób i ponętna perspektywa zbliżających się wyborów samorządowych.
Rankingi przedwyborcze są zachęcające, więc sezon podlizywania ruszył, bo będzie okazja zabrać się do nadjeżdżającego pociągu. Liczna na Górnym Śląsku mierzwa partyjnych kacyków i karierowiczów skrzykuje się, gdy tylko gdzieś gore lub jest okazja do przejęcia władzy. I wtedy działają bez skrupułów. Tu, na Śląsku, mamy do czynienia z dodatkowym politycznym dopalaczem, czyli historyczną zmową rządzących, by nie dopuścić do władzy miejscowych - czyli pnioków - bo zaczną realizować swoje stare marzenia o autonomii.
Tam, gdzie na takie niebezpieczeństwo się zanosi, jejmoście ci pojawiają się niczym straż pożarna i gaszą rzecz w zarodku. W instytucjach publicznych i organizacjach pozarządowych wykorzystują demokratyczne przepisy i naginają je do swoich interesów. Scenariusz jest prosty: wystarczy w ciałach decyzyjnych zabezpieczyć większość swoimi ludźmi i mieć na czele instytucji zorientowanego człowieka. To stara technika politycznych manipulacji na Górnym Śląsku, zrodzona jeszcze w bismarckowskich Niemczech, potem udoskonalona w II RP, a w PRL-u doprowadzona do perfekcji.
Technikę tę wypraktykowano w państwach kolonialnych i przeniesiono w nasze strony. Przedmiotowe traktowanie Górnego Śląska i jego mieszkańców jest utrwaloną tradycją importowanych specjalistów od rządzenia - swoistym nawykiem - i każdy, kto tu dostaje władzę, uważa jej kontynuację za obowiązek patriotyczny. Tak było w II RP, tak było podczas okupacji, w PRL-u, tak było w III RP, a w IV RP nie będzie inaczej.
Nieważne, jak historia się toczy i jak nazywają się partie polityczne, parcie do segregacji społecznej i poddaństwa podobne. Tak, niedopuszczanie Ślązaków do władzy było i jest rodzajem lokalnego patriotyzmu polityków. Ta forma polonocentryzm została wypróbowana przed wojną, potem wyćwiczona przez komunistów i w znacznej mierze zachowana w III RP (wystarczy sprawdzić, skąd pochodzili śląscy wojewodowie i marszałkowie), ale dziś, w wolnym i demokratycznym kraju, pora, aby podważyć stare patenty do rządzenia na Śląsku. Już nie wolno na to przystawać. Zwłaszcza że tendencje serwilistyczne wyraźnie zwyżkują i nie są skrywane, bo otrzymały świeżą ideologiczną pożywkę: PIS jest partią narodowo-katolicką, zmierzającą do scentralizowania władzy, a jej głównym programowym zadaniem w nadchodzących wyborach jest zawłaszczenie samorządów.
Na Górnym Śląsku program ten jest szczególnie dramatyczny i groźny, bo oznacza kontrolowanie i likwidowanie w zarodku jakichkolwiek ciągot odśrodkowych czy etnicznych Górnego Śląska. To byłaby ich kastracja. Oto, skąd wieje dla karierowiczów korzystny wiatr, który zmierza do reanimacji wypróbowanych mechanizmów trzymania Ślązaków za mordę. Partyjne zaanektowanie samorządów na Górnym Śląsku ma kapitalne znaczenie dla PIS-u i jest pryncypialnym pociągnięciem politycznym państwa historycznego IV RP. Dlatego program ten staje się żerem dla cyników i serwilistów wszelkiego asortymentu. A wiedzieć trzeba, że dla nich nie ma nic lepszego nad okazję, by móc utożsamić się z objawionym interesem państwa i wepchnąć swoje tyłki na intratne fotele. Ich moralną dewizą jest parafraza niemieckiego filozofa: Niebo nad nami, a morale w PiS-ie!.
Patrzę na tych moralnych cwergów - nie tylko na Śląsku - z obrzydzeniem, bo przypominają mi mękę obcowania z ferajną Grudnia czy Wilhelmiego (ministra kultury w tym czasie). Chciałbym z nimi mieć jak najmniej do czynienia, nie musieć się o nich ocierać i znosić ich cynizmu gorszego od złośliwości małp. Ale nie mam też zamiaru stać z opuszczonymi rękami i milczeć. Milczeniem i biernością oddaje się nie tylko władzę, ale i poczucie nędznego luksusu patriotycznej misji. Ci ludzie psują nie tylko państwo, ale i bezczeszczą postawy obywatelskie i ich dokonania, które są dobrem wspólnym. Czy może dziś być coś bardziej nagannego?
Dlatego trzeba mobilizować się do nadchodzących wyborów samorządowych. Trzeba reanimować istniejące organizacje lokalne, poniechać starych urazów i tworzyć nowe organizacje społeczne. Trzeba szykować się do organizowania obywatelskich komitetów wyborczych i ustalać swoich kandydatów. Nie wolno popierać kandydatów rządzącej koalicji, bo to droga do martwego trwania. Polityczne zmajoryzowanie samorządów przez PiS, Samoobronę i LPR będzie cofnięciem Górnego Śląska w czasy i obyczaje PRL-u. Wróci strach i samowola partyjnej władzy - w propagandowym opakowaniu Michała Grażyńskiego.
Samorząd gminny jest największą zdobyczą nowego ustroju. Jaki był, taki był - idzie o to, aby był lepszy i nasz, obywatelski. Nie wolno dopuścić, aby zawłaszczony został przez kogokolwiek.
Na Górnym Śląsku idzie czas żegnania się z mentalnością Siuksów.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum