Myślę, że wystarczy napisać, ze film jest fantastyczny. Rzadko w polskiej kinematografii zdarza się (a może tylko dwa razy "Rękopis..." i "Ziemia obiecana") film taki, w którym aktorzy grajacy role czwartoplanowe grają wyśmienice, wystepując jedynie po dwie minuty w kamerze. Maciej Kozłowski, jak się okazuje, potrafi jednak grać, a scena rozmowy córek i żony Nila z nim samym w więzieniu jest genialnie zagrana przez jedną z młodych aktorek. Ogladając ten obraz czuje się, jak naprawdę było w PRLu lat 1944-1956. To rzadko się udaje.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum