Wysłany: 2011-03-17, 13:09 Problemy cyberlektury - Dukaj i inni o tym, co nas (mnie) bo
Trafiłem na tekst, który niesamowicie odpowiada temu, co zaobserwowałem u siebie, będzie ze 3-4 lata temu. Problem powraca - jeszcze kilkanaście dni temu walczyłem z rozpisaniem kilku problemów na kilka stron. Walczyłem.. kilkanaście tygodni.
Cytat:
Głód bodźców Zauważyłem u siebie następujący objaw: sama m o ż l i w o ś ć dostępu do sieci (wejścia w tryb myślenia ? la Google) czyni niezwykle trudnym skupienie się i pracę nad tekstem w tradycyjny sposób. Muszę fizycznie odciąć się od dopływu informacji, żeby umysł przestawił się na „myślenie książkowe”, przestał skakać po skojarzeniach i domagać się coraz to nowych bodźców uwagi. Ale nie wystarcza zamknięcie przeglądarki czy odejście parę kroków od komputera – bo nadal w i e m, że od strumienia informacji dzieli mnie jedna decyzja, jedna sekunda; umysł czeka w gotowości.
Cytat:
„Kiedyś potrafiłem zagłębić się w lekturze na długie godziny – dzisiaj walczę, by skupić się na kilku stronach. Czuję niemal fizycznie, jak coś wyrywa mnie z lektury: mój umysł przeskakuje z tekstu do innego strumienia informacji, nawet gdy nie ma żadnego innego strumienia informacji”.
„Myślę w rytmie staccato. Umiem odbierać »równolegle« krótkie przekazy z wielu źródeł, ale nie jestem już w stanie przeczytać »Wojny i pokoju«”
Opisana problematyka dotyka mnie bezpośrednio. Jestem pewien, że odetnę stały dostęp do sieci. Czy już teraz ?
A jak to jest z Wami, drodzy Forumowicze? Oczywiście zdaję sobie sprawę, że młodsi Forumowicze mogą nie zdawać sobie sprawy z tego, że kiedyś było nieco inaczej.
Zdarzały się momenty, kiedy odłączałem kabel od kompa i rolowałem go poza zasięg wzroku (na przedpokój), aby nieco wyciszyć umysł i skupić się na książce.
EDIT: Bardzo bym prosił pewną Forumowiczkę o darowanie sobie tekstów, jaki to ja jestem i jakim to trzeba być dupowcem czy co tam...
Ostatnio zmieniony przez Franco Zarrazzo 2011-03-17, 13:23, w całości zmieniany 1 raz
EDIT: Bardzo bym prosił pewną Forumowiczkę o darowanie sobie tekstów, jaki to ja jestem i jakim to trzeba być dupowcem czy co tam...
Hahaha, dobre...rozbawiłeś mnie. Ok, daruję sobie (ale cieszę się, że masz taką świadomość), choć w sumie miałam zamiar ignorować wątek, jednak skoro wywołałeś mnie do tablicy to jest i wpis. Sam go sprowokowałeś.
W świetle przywołanych w Twoim poście cytatów (nie będę zamieszczać aby nie "watować" tekstu) nie podzielam Twoich odczuć, znaczy chyba już nie podzielam i mam to jakoś poukładane? Chyba jakoś tak. Łatwo zagubić się w internecie, w wirtualnym świecie, łatwo dopuścić aby on dominował i determinował wiele działań. Jednak zawsze to użytkownik ma ostateczną kontrolę, zawsze i w każdej chwili może zamknąć stronę, odłączyć się od sieci. Chyba kluczem jest nadanie znaczenia internetowi w naszym realnym życiu. Czy służy tylko do czerpania informacji, do kontaktów i podtrzymywania relacji z ludźmi, czy jest to sposób na życie i zawieranie znajomości.
Co do skupienia na czytaniu i myśleniu jak Google - osobiście nie mam takiego problemu. Odwrotnie - im więcej informacji w necie przeglądam tym szybciej czytam "tradycyjnie", jakby mi się pojemność leksji ciągle poszerzała, a różnorodność skupienia na strumieniach informacji sprawia, że mózg nie wpada w automatyzm działania, jest ciągle w gotowości. Do tego zazwyczaj jak korzystam z neta słucham muzyki (chyba, ze wybitnie nie mam ochoty, albo piszę - choć to zależy co piszę).
Dla mnie internet nadal jest tylko narzędziem - zamawianie książek w bibliotekach z ciepełka domowego i potem tylko krótka wizyta w konkretnym celu, zakupy w necie aby nie spędzać długich godzin na rajdach po sklepach zazwyczaj kończące się niczym. Internetowy rozkład jazdy - błogosławieństwo. Oszczędność czasu, który przeznaczam na inne czynności.
Poza tym internet to źródło informacji, po których można nawigować i potem poszerzać tak zdobytą wiedzę w tradycyjny sposób. O ściąganiu mp3 z neta nie wspomnę - standard. Podobnie Facebook - z którego do niedawna nie korzystałam i byłam trochę przeciwniczką - oczywiście zależy jakich ma się znajomych (takie wpisy - wiadomo) ale ludzie podają ciekawe linki, informacje, często można dowiedzieć się czegoś nowego (i nie mówię tu o poziomie Pudelka). Podobnie nasze Forum.
Poza tym dużo zawsze piszę w edytorze tekstu więc net mi w tle towarzyszy. Ktoś coś napisze przez gg - przełączę się na tryb rozmowy, a potem wrócę do pisania. Znuży mnie pisanie przeglądnę Facebooka, Forum Brzeg i odwrotnie - mam dość szperania w wirtualnych katalogach bibliotek otwieram edytor tekstu. Inna sprawa kiedy celowo korzystam z maila lub z wspomnianych stron. Kiedy czytam tradycyjnie wyłączam kompa albo jestem na statusach wskazujących na moją nieobecność na komunikatorze i przy kompie.
Dobra tyle uzewnętrzniania się.
Franco Zarrazzo napisał/a:
A jak to jest z Wami, drodzy Forumowicze? Oczywiście zdaję sobie sprawę, że młodsi Forumowicze mogą nie zdawać sobie sprawy z tego, że kiedyś było nieco inaczej.
To chyba jednak do tych młodszych nie należę, bo dobrze pamiętam jeszcze czasy przedinternetowe (stałe łącze mam od 2006, a internetowo zaczynałam w 2004 - kafejki internetowe). Jednak od czasu oswojenia neta odczuwam pewną zmianę jakościową (w osobistym bilansie ogólnie pozytywną).
Jednak jak chcesz coś szerzej dowiedzieć się o najmłodszych pokoleniach rosnących w realiach internetowych, o możliwościach nadchodzącej WEB 3.0, Augmented Reality i innych nowinkach - zapytaj dr M.G-O.
Ostatnio zmieniony przez chmurkolistna 2011-03-17, 16:13, w całości zmieniany 2 razy
Jednak jak chcesz coś szerzej dowiedzieć się o najmłodszych pokoleniach rosnących w realiach internetowych, o możliwościach nadchodzącej WEB 3.0, Augmented Reality i innych nowinkach - zapytaj dr M.G-O.
Raczej mam na myśli: "dowiedzieć się" bezpośrednio - poprzez kontakt z ludźmi. Coś na zasadzie "badania terenowego". WEB 3.0 i inne sprawy... było tego sporo... jakiś czas temu. Nie szukam tutaj wskazówek naukowych . Z dr M.G-O, kontaktu nie tracę - nie przejmuj się. Ma to nawet owocować w Brzegu, ale o tym przy innej okazji.
I nie chodzi mi o "najmłodsze pokolenia", tylko ogólną wymianę refleksji i spostrzeżeń. Z naciskiem jednak na ludzi, którzy wychowali się w domach bez internetów, a nawet bez telewizji. O to, jak oni teraz postrzegają siebie samych w świetle tych zmian. Z mojego punktu widzenia cyberkultura, to nie tylko internet, ale i TV i ... telefonia komórkowa. To także, co może wydać Ci się dziwne, zmasowane ataki akwizytorów na domofony - ciągłe nękanie i niepokojenie, "dokopywanie kałamarzom pracującym w domu" (cytując Dzień Świra). Takie... hmm... nowoczesne niewolnictwo? Uzależnienie od Maszyny?
chmurkolistna napisał/a:
(ale cieszę się, że masz taką świadomość)
Owszem mam. Zwłaszcza, gdy oliwa do ognia raz po raz dolewana jest. Cytując pewną osobę "lubię, gdy się gotujesz". Pewnikiem została jakaś skaza .
Z dr M.G-O, kontaktu nie tracę - nie przejmuj się. Ma to nawet owocować w Brzegu, ale o tym przy innej okazji.
Czemu niby miałabym się przejmować? Nie moją sprawą są czyjeś relacje i kontakty. Niech zatem pomysł owocuje jestem "za". Wiele podobnych projektów było ale z realizacją ich zawsze już gorzej. Może kiedyś w końcu się uda.
Franco Zarrazzo napisał/a:
Z mojego punktu widzenia cyberkultura, to nie tylko internet, ale i TV i ... telefonia komórkowa. To także, co może wydać Ci się dziwne, zmasowane ataki akwizytorów na domofony - ciągłe nękanie i niepokojenie, "dokopywanie kałamarzom pracującym w domu" (cytując Dzień Świra).
Wiem, co cytujesz. Nic mi się dziwne nie wydaje, dawno przestałam dziwić się czemukolwiek. Cyberkultura to nie moja działka w sumie, ale nie widzę nic złego w obecności telefonii komórkowej, TV, internetu a nawet akwizytorów - komórkę, TV, internet zawsze można wyłączyć jeśli czuje się przesyt, a akwizytorowi nie otwierać.
Takie rozwiązanie jest bardzo proste i skuteczne, nic nowego ani odkrywczego - jednak działa.
Franco Zarrazzo napisał/a:
Owszem mam. Zwłaszcza, gdy oliwa do ognia raz po raz dolewana jest. Cytując pewną osobę "lubię, gdy się gotujesz". Pewnikiem została jakaś skaza .
Skaza? Nie. Nie wiem też w sumie kogo cytujesz, znaczy powiedzmy, że być może domyślam się ale nie chce mi się wracać do archiwaliów.
Poza tym w życiu trzeba być twardym (nie lubię mimoz - nie mylić z wrażliwością), nie zawsze doświadczamy pozytywnych emocji - trzeba sobie umieć radzić przede wszystkim z tymi negatywnymi.
Ostatnio zmieniony przez chmurkolistna 2011-03-17, 23:00, w całości zmieniany 3 razy
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum