Dziura na drodze? Powalone drzewo? Sąsiad który pali opony w domowym piecu? Napisz do nas na adres forumbrzeg@forumbrzeg.pl a zajmiemy się każdą sprawą.
Wysłany: 2012-02-22, 23:49 Czy brzeskie mienie wróci do Niemiec?
Cytat:
17 lutego odbyła się w hotelu Mercure w Berlinie zapowiadana wcześniej konferencja założonego w styczniu Eigentumerbund Ost (Związku Właścicieli Wschód), którego prezes, 35-letni Lars Seidensticker twierdzi, iż dzięki „luce w prawie międzynarodowym” odkrytej podobno przez prof. Eckarta Kleina w ekspertyzie sporządzonej na zlecenie Bundestagu, można będzie już wkrótce rozpocząć odzyskiwanie własności osób prywatnych, „zrabowanej po drugiej wojnie światowej przez Polskę i Czechy”. Żeby nikt nie był zaskoczony rozwojem wypadków, Związek planuje przeprowadzenie w maju br. „kampanii uświadamiającej”, w ramach której zostaną rozprowadzone „miliony ulotek”, zawierających zapewne stosowne informacje i niezbędne pouczenia.
W związku z wystąpieniem Larsa Seidenstickera odezwała się „w ostrych słowach” Erika Steinbach, że się „dystansuje” od „ideologii” Związku, która jest „ekstremistyczna”. Nooo, skoro „ekstremistyczna”, to jasne - ale co w niej właściwie takiego „ekstremistycznego”? Przecież i Erika Steinbach co najmniej od połowy lat 90-tych propagowała konieczność zwrotu „utraconych” na wschodzie majątków. Co prawda sprecyzowała swoje stanowisko w ten sposób, że spodziewa się odszkodowań od rządu niemieckiego i tym różni się od, dajmy na to, Powiernictwa Pruskiego, które liczy na odzyskanie własności na drodze prawnej. Skoro jednak prof. dr Eckart Klein naprawdę odkrył istnienie „luki w prawie międzynarodowym”, to o jakiej „ekstremistycznej ideologii” tu mówimy? Albo taka luka istnieje, albo nie - i tyle. Miejmy nadzieję, że w ramach „kampanii uświadamiającej” wszystko to zostanie nam objawione.
Na razie warto przypomnieć, że polsko-niemiecki traktat o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy został opatrzony adnotacjami ministra Genschera i ministra Skubiszewskiego, że nie reguluje on roszczeń majątkowych osób prywatnych. Na tej podstawie minister Skubiszewski twierdził, że sprawa tych roszczeń jest „zamknięta” - ale Niemcy twierdzili, że przeciwnie - i chyba to jednak oni mieli rację, bo jeśli traktat czegoś nie reguluje, to znaczy, że nie jest to uregulowane. Ale trudno mieć pretensje do ministra Skubiszewskiego, że tak mówił, skoro Krzysztof Wyszkowski wiosną 1992 roku ujawnił, iż był on przez stronę niemiecką rozmiękczany pogróżkami, że jeśli nie będzie ustępliwy, to oni rozgłoszą, iż był tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie „Kosk” - czego minister Skubiszewski, będący autorytetem moralnym, bał się jak ognia, a coś przecież musiał mówić.
Warto przypomnieć również deklarację CDU-CSU z maja 2009 roku w sprawie wypędzeń, w której czytamy m.in. że swoboda osiedlania się i wyboru miejsca zamieszkania jest „pierwszym krokiem do realizacji prawa do ojczyzny również dla niemieckich wypędzonych”. Pierwszym krokiem - a jakie będą następne? Na to pytanie deklaracja odpowiada, że „naruszone prawa muszą być uznane”. Jakie prawa? Chyba prawo własności, bo niby jakież inne może wchodzić tu w rachubę? Wygląda na to, że wbrew temu, co sugeruje pani Steinbach, pan Lars Seidesticker nie forsuje żadnej „ekstremistycznej ideologii”. Przeciwnie - trzyma się w głównym, chociaż może ostentacyjnie nie eksponowanym nurcie niemieckiej polityki. Można nawet powiedzieć - nurcie tradycyjnym. Oto jak generał Heinz Guderian we „Wspomnieniach żołnierza” komentuje przemówienie Winstona Churchilla z 14 grudnia 1944 roku, kiedy oświadczył on m.in.: „kilka milionów ludzi zostanie ze wschodu przesiedlonych na zachód lub na północ. Niemcy zostaną wypędzeni - ku temu bowiem właśnie zmierzają nasze propozycje. Mało tego, nastąpi totalne wypędzenie Niemców z obszarów, które Polska otrzyma na zachodzie i północy. Pomieszanie narodowości nie jest tu pożądane.” Tyle Churchill - a Guderian: „Czyż tego rodzaju traktowanie ludności wschodnich Niemiec nie było okrutne? Czy nie było niesprawiedliwe?”
Państwa, jak wiadomo, dzielą się na poważne i pozostałe. Państwo poważne potrafi sprecyzować swój interes państwowy i potrafi realizować go niezależnie od tego, kto nim akurat rządzi. Państwa pozostałe nie potrafią ani jednego, ani drugiego. Obawiam się, że nasz nieszczęśliwy kraj należy do tej drugiej kategorii - co widać, słychać i czuć - również w postaci Umiłowanych Przywódców.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum