Forum Brzeg on
Regulamin Kalendarz Szukaj Album Rejestracja Zaloguj

MegaExpert

Poprzedni temat :: Następny temat
Brzeskie kąpieliska
Autor Wiadomość
Dziedzic_Pruski 



Wiek: 63
Dołączył: 19 Lut 2007

UP 4808 / UP 7273



  Wysłany: 2012-04-03, 21:33   Brzeskie kąpieliska

Ponieważ w wątku o stawie na przedmieściach zarówno staw, jak i sam wątek :wink: , zostały zasypane różnymi śmieciami, pora otworzyć nowy wątek o brzeskich kąpieliskach. Na „pierwszy ogień” kąpieliska rzeczne. Ciekawe wiadomości na temat kąpielisk i związanych z ich utrzymaniem wydatków podano w miejskich księgach sprawozdawczych, znajdujących się w zbiorach opolskiej biblioteki cyfrowej. Zajrzyjmy do jednej z nich „Bericht über die Verwaltung und den Stand der Gemeinde-Angelegenheiten der Stadt Brieg für das Rechnungsjahr 1909” (Sprawozdanie o zarządzie i stanie spraw gminnych miasta Brzeg za rok rozrachunkowy 1909).

Kąpieliska rzeczne

Miasto posiada trzy kąpieliska rzeczne. Ponadto co roku wyznacza się publiczne miejce do kąpieli na Odrze i oddaje do nieodpłatnego użytku pod nadzorem ratownika (Badeaufseher). Dla garnizonu urządzona jest odrębna pływalnia wojskowa. Poza tym istnieje tu prywatna łaźnia parowa, gdzie oferuje się kąpiele wannowe, a także rosyjskie, rzymskie i elektryczne.

I dalej:

Koszty założenia i utrzymania publicznego kąpieliska przy domu strzeleckim wyniosły 220 marek. Oba kąpieliska na wyspie młyńskiej zostały nowo wydzierżawione. Uzupełnienie zużytego drewna, zasłon i części metalowych pociągnęło za sobą wydatek w wysokości 639 marek. Dla kąpieliska męskiego zakupiono 2 nowe plandeki dachowe za 578 marek. Na utrzymanie pływalni przy ul. Oławskiej wydano 56 marek. Odpiaszczanie dna pod kąpieliskami nie mogło być w tym roku przeprowadzone, gdyż parowa koparka zarządu budownictwa rzecznego nie mogła zostać oddana do dyspozycji. Z tego względu w trakcie sezonu kąpielowego nieprzyjemnie dawała o sobie znać nieznaczna głębokość wody w basenach kąpielisk.

A oto informacje z analogiczego sprawozdania za rok 1910.

Niemałego znaczenia nabrała decyzja rady miejskiej z 21. czerwca 1911 roku, przyznająca 57 tys. marek na budowę publicznej łaźni natryskowej i zatwierdzająca projekt, opracowany przez miejski zarząd budowlany. Jako plac budowy przewidziano teren starej wieży wodnej przy ulicy Piastowskiej. Oprócz pomieszczeń mieszkalnych dla łaziennego i maszynistów, w budynku będą się znajdowały osobne poczekalnie dla mężczyzn i kobiet, 2 wanny i 10 natrysków dla mężczyzn oraz 5 wanien i 4 natryski dla kobiet. Również i ta budowa jest w trakcie realizacji i powinna być ukończona w pierwszej połowie roku 1912. Koszty pokryto w wysokości 15 tys. marek z fundacji, a resztę ze środków miejskich. Tymczasem zmarły bankier i rajca miejski Eckersdorff ofiarował 10 tys. marek, zaś fabrykant i rajca miejski W. Loewenthal – 5 tys.

I dalej:

Kąpieliska rzeczne

Koszty wyniosły:

a.) na założenie i utrzymanie publicznego kąpieliska przy domu strzeleckim – 234 marek.
b.) Na oba kąpieliska na wyspie młyńskiej – odpiaszczenie łożyska rzeki, uzupełnienie zużytych części drewnianych i płóciennych zasłon – 624 marki.
c.) Na kąpielisko przy promenadzie odrzańskiej (uzupełnienie drewna, naprawy i transport – 262 marki.
d.) Wydatki ogólne – 13 marek.

Rrazem: 1133 marki.
Ostatnio zmieniony przez Dziedzic_Pruski 2012-04-03, 21:59, w całości zmieniany 3 razy  
0 UP 0 DOWN
 
Dziedzic_Pruski 



Wiek: 63
Dołączył: 19 Lut 2007

UP 4808 / UP 7273



Wysłany: 2012-04-03, 21:35   

Cofnijmy się w czasie i zajrzyjmy do sprawozdania „Bericht über die Verwaltung und den Stand der Gemeinde-Angelegenheiten der Stadt Brieg pro 1. April 1892/93 und theilweise bis Ende 1893“ (Sprawozdanie o zarządzie i stanie spraw gminnych miasta Brzeg do 1. kwietnia 1892/93 i częściowo do końca roku 1893).

Miejskie kąpieliska na Odrze

(..) W lecie1893 roku kąpieliska otwarto 1. czerwca i zamknięto 15. września. Frekwencja była następująca:

A. Na kąpielisku rzecznym dla kobiet – dorośli

w dużym basenie (20 fenigów) – 300
w pojedynczym basenie (35 fenigów) – 170
w pojedynczym basenie (bilety 12-kuponowe po 3,60 marek) – 180
w dużym basenie (bilety 12-kuponowe po 1,80 marki) – 1870

Dziewczynki do ukończonych 14 lat

W dużym basenie (10 fenigów) – 3780
W pojedynczym basenie (15 fenigów) – 170

Dzieci i dorośli w godzinach wieczornych od 7-mej do 9-tej

W dużym basenie (5 fenigów) – 2090

B. Na kąpielisku rzecznym dla mężczyzn - dorośli

w dużym basenie (15 fenigów) – 360
w dużym basenie (10 fenigów) – 2190
w pojedynczym basenie (20 fenigów) – 261
w pojedynczym basenie (25 fenigów) – 110

Chłopcy do ukończonych 14 lat

w dużym basenie (10 fenigów) – 1410
w pojedynczym basenie (15 fenigów) – 80

Dzieci i dorośli w godzinach wieczornych od 7-mej do 9-tej

w dużym basenie (5 fenigów) – 1777

Razem: 14 688 osób

Przychód ze sprzedaży biletów wyniósł w roku 1892 1492 marki, zaś na utrzymanie kąpielisk wydano 1226 marki. Osiągnięto zatem zysk w wysokości 226 marek, o 184 marki więcej niż szacowano. W roku 1893 ze sprzedaży biletów uzyskano 1283 marki, a na utrzymanie wydano 1224 narki. Osiągnięto zatem nadwyżkę w wysokości 59 marek, podczas gdy pierwotnie wkalkulowano dopłatę 27 marek.

Miejską pływalnię i szkołę pływacką na Odrze zbudowano w lecie roku 1892 i wydzierżawiono nauczycielowi pływania Meierowi (Meier utonął później w Odrze) za roczny czynsz w wysokości 200 marek. Kąpielisko było otwarte od 18. maja do 13. września 1893 r.

Niezależnie od tego działa prywatna łaźnia parowa Weithego.

I jeszcze garść informacji z dalszych sprawozdań

Rok 1898/ Kąpieliska rzeczne

Drewniane nadbudowy kąpielisk wymagały większych napraw i wymiany uszkodzonych elementów drewnianych i desek. 4 żelazne barki kąpieliska dla mężczyzn wymagały gruntownego wyczyszczenia z rdzy i pomalowania wszystkich powierzchni metalowych i naprawy wszystkich przerdzewiałych miejsc na ścianach bocznych i blachach dennych. Malowanie wykonano specjalną farbą do żelaza (Kasseler Nauton-Eisenfarbe).
Dwie drewniane barki kąpieliska dla kobiet zostały również wyczyszczone, naprawione i wysmarowane dziegciem. Prace w tak dużym zakresie pociągnęły za sobą koszty w wysokości 1148 marek.

Rok 1899/ Kąpieliska rzeczne

Drewniane nadbudowy obu kąpielisk, które co roku muszą być zakonserwowane i ponownie zmontowane, w związku z nienajlepszym stanem materiału wymagały znów większych napraw i wymiany uszkodzonych elementów drewnianych i desek. Zapiaszczone przez powódź łożysko Odry musiało zostać w miejscu kąpielisk pogłębione do odpowiedniej głębokości. Konieczne koszty wyniosły 490 marek.

Pływalnia

W związku z odprowadzeniem ścieków z oczyszczalni kanalizacji koszar, koniecznym stało się przesunięcie pływalni, znajdującej się wcześniej na tzw. solance (Salzablage) koło Rataj, w miejsce powyżej dopływu ścieków z miasta. Pływalnia została zatem przetransportowana na nowe miejsce u ujścia kanału śluzowego do Odry i tam ustawiona. Konieczne koszty transportu i związanych z tym napraw wyniosły 140 marek.
Ostatnio zmieniony przez Dziedzic_Pruski 2012-04-03, 21:58, w całości zmieniany 4 razy  
0 UP 0 DOWN
 
przem 



Wiek: 33
Dołączył: 19 Paź 2007

UP 158 / UP 235


Skąd: Brzeg

Wysłany: 2012-04-03, 21:40   

Dziedzic_Pruski, a masz może jakieś informacje co do basenów przy ul. Korfantego i w Skarbimierzu :?:
0 UP 0 DOWN
 
Dziedzic_Pruski 



Wiek: 63
Dołączył: 19 Lut 2007

UP 4808 / UP 7273



Wysłany: 2012-04-03, 21:42   

Spokojnie, wątek został dopiero co otwarty. :wink:
0 UP 0 DOWN
 
Dziedzic_Pruski 



Wiek: 63
Dołączył: 19 Lut 2007

UP 4808 / UP 7273



Wysłany: 2012-04-04, 22:02   Kąpieliska we wspomnieniach "starego chłopaka"

Uzupełnieniem – być może nieco „suchych” (jeśli można użyć tego określenia w odniesieniu do raczej „mokrego” tematu) - danych na temat brzeskich kąpielisk niech będzie rozdział ze wspomnień brzeskiego chłopaka „Brieg, alter Junge schaut zurück” (Brzeg, stary „chłopak” spogląda wstecz), Goslar 1973. Autor wspomnień – Hans W. Dietrich, rocznik 1911 – po wyuczeniu się ciesiołki był słuchaczem wyższej uczelni technicznej we Wrocławiu, studiował potem na drezdeńskiej akademii sztuk pięknych i został architektem. Wspomnienia dotyczą okresu dzieciństwa i wczesnej młodości.

Żaby wodne

Fakt, że Brzeg leży nad Odrą, był z wielu względów korzystny. Miasto, w swej większej części pięknie położone na lewym, wysokim brzegu rzeki, wspaniale się rozwinęło i nawet gdy rzeka okazywała niekiedy swe złe strony, miastu nie mogło się przecież stać nic złego i nie mogło sobie zbytnio „zamoczyć stóp”. Dobrze nam znana (Odra) nadpływała wolno i leniwie od strony Kopic i płynęła dalej na styku z samym miastem. Właśnie na tym styku zbudowano 4 jazy - spiętrzające i poskramiające rzekę. Jeszcze przed samymi jazami nie wyczuwało się prawie nurtu rzeki, jednak skoro tylko masy wody pokonywały oba jazy stałe (stopnie wodne) i oba wodospady, podążały dalej - już radośnie i wartko - w stronę Lipek, gdzie ich bieg spowalniał znów jaz iglicowy. I tak dalej – co 7 kilomentrów – aż do Wrocławia. Dopiero tam pozostawiano rzece wolny bieg – aż do ujścia do Bałtyku.
Dla nas – brzeskich dzieci – nasze miasto bez starej, dobrej Odry, było nie do pomyślenia, jako i tego niezwykle ożywiającego elementu (wody) w naszym pięknym Brzegu mieliśmy pod dostatkiem. Było to wyróżnienie, z którego intensywnie korzystaliśmy.
Moje pierwsze wspomnienia odrzańskiej wody dotyczą czasów, kiedy byłem jeszcze całkiem małą żabką, właściwie jeszce pchełką wodną, gdy kleiłem się do zupełnie przemoczonej piersi mojej matki, zwykle ciepłej i miękiej. Jej różowy kostium kąpielowy z gęsto utkanego płótna, wraz ze wszystkimi wstążkami i falbankami, równomiernie unosił się i opadał w zimnej wodzie basenu kąpieliska Meiera - w rytm kroków, jakimi przemierzała tę drewnianą klatkę, stale powtarzając mi do ucha, że jest to "taaak przyjemne" . Grubo się jednak przy tym myliła, gdyż dla mnie było to straszne i odrażające. Dopiero nieco później nadeszły dla mego nastawienia do Odry lata szczęśliwsze, kiedy wraz z przyjaciółmi używaliśmy rzeki w sposób wolny i niewymuszony – na porośniętych wierzbami brzegach i piaskowych łachach. Już wtedy kąpaliśmy się bez „góry” i „dołu”, niekiedy tylko przepasając się związanymi ze sobą dwoma chustkami, by zasłonić przed spojrzeniami najbardziej „zagrożone” miejsca. Na łasze piaskowej jeździliśmy „na koniach” na zalewy, łapaliśmy niezliczone rybki do puszek po konserwach, budowaliśmy stawy i kanały na łachach i cieszyliśmy się wszystkimi rozrywkami, na jakie można sobie było pozwolić bez umiejętności pływania.
Bardzo chętnie odwiedzałem też kąpielisko przy promenadzie odrzańskiej (w miejscu, gdzie dziś stoi Brama Odrzańska), ale już nie pod opieką matki, a sam. Wślizgiwałem się do basenu z desek, próbowałem swego szczęścia jako „król desek” i nie szczędziłem trudu, by ze wszystkich sił jeszcze bardziej wzmóc panujący w tej klatce zgiełk i wrzask. W wodzie pozostawaliśmy tak długo, aż dolne szczęki zaczęły dzwonić o górne, wargi przyjmowały zabarwienie jak po czarnych jagodach, a nasze ciała zaczynały się wyraźnie trząść. Wtedy mając już „dość” wdrapywaliśmy się na pokryte zielonymi algami, oślizgłe schody, co wymagało jednak znacznej „siły przebicia”, bo właśnie na tych schodach pluskające się „wodne żaby” zbijały się w duże stada. Następnie wylegiwaliśmy się godzinami na słońcu na pachnących żywicą dechach. Nieraz słuchaliśmy też prelekcji pana Thäslera, który posiadał niezwykły dar gromadzenia wokół siebie zwłaszcza szarmanckich słuchaczek. Dzień chylił się już ku wieczorowi, gdy w końcu głodni dreptaliśmy do domu.
Lecz potem nadeszło lato,w które nie czułem się całkiem szczęśliwy. Mój ojciec zapisał mnie na naukę pływanie u mistrza (nauczyciela) pływackiego Böhma. Napełniało mnie to wielkimi obawami, gdyż miałem nieraz okazję obserwowania, na czym w owych czasach takie przedsięwzięcie polegało. Tak więc pewnego dnia stanąłem mężnie przed mistrzem i zgłosiłem się na nauki. Ciało mistrza było upstrzone licznymi, sinymi tatuażami i niezliczonymi piegami. Chętnie bym je wszystkie policzył, ale mistrz już mnie złapał i - opasawszy jakimiś postronkami i paskami – wypchnął na trampolinę znajdującą się nad wolną (niezagrodzoną) Odrą i – nim się opamiętałem – mój koniec zdawał się właśnie nadchodzić – jedno pchnięcie i znalazłem się w wodzie. Rozwarłem szeroko oczy – wszystko wokół mnie było żółte i zielone, zimne i mokre. W ustach miałem pełno wody i zdawało mi się, że się topię, ale pan Böhm chciał mnie tylko „zapoznać” z odrzańską wodą i wyciągnąwszy mnie na postronku , całkiem przyjaźnie znów zanurzył, aż w końcu „zniwelował” z poziomem wody. Było mi strasznie niedobrze, a z góry, jakby zza mgły docierały do mnie „instrukcje” pana Böhma – „raz, dwa, trzy”, na które już nie reagowałem. Po wyciągnięciu na pokład mistrz tego roku już mnie tam nie zobaczył. Memu ojcu , który zapłacił wcześniej honorarium za naukę, meldowałem grzecznie dobre postępy w nauce u pana Böhma. Obudziła się we mnie jednak ambicja i nauczyłem się sztuki pływania na swój sposób i jeszcze tego samego lata odniosłem w zawodach pływackich chłopców swe pierwsze znaczące zwycięstwo.
Tymczasem kąpielisko przy promenadzie odrzańskiej przejął pan Korn. Mogłem się tam swobodnie poruszać i podejmować śmiałe pływackie wyprawy w dół Odry do Lipek. Poza tym miałem drewnianą łódkę, której nadałem nazwę „Piast”. Rosnące osiągnięcia wzmagały naszą odwagę. Wyprawy w górę Odry wykraczały daleko poza ogród Abrahama, zaś w drodze powrotnej zaglądaliśmy często na wyspę Srebrną, gdzie w założonym tam przez rodzinę Kornów niewielkim ogródku „podbieraliśmy” marchewki i porzeczki, balansując na szerokiej żelaznej szynie stopnia wodnego przechodziliśmy na kąpielisko na wyspie Młyńskiej, witaliśmy się ze „starymi” przyjaciółmi i przyjaciółkamii i żegnaliśmy się przepisowym „Kepplas” (pozdrowienie, być może coś w rodzaju „czołem” – od śląskiego Keppla/ Köpfchen – główka). Gdy poziom wody wydawał się temu sprzyjać, wpełzaliśmy pod przewalające się na wodospadach masy wody i byliśmy prawdziwie dumni, kuląc się w niewielkim korytarzu powietrznym między wodą a ścianą stopnia. Dziś mogę zwozumieć, że moi rodzice często się wtedy o mnie martwili. Potem szło się na wielką łachę piaskową, która powstała przy Grobli Młyńskiej (dziś ul.Grobli), osiągając znaczne rozmiary. Ciepłymi letnimi popołudniami tłoczyło się tam mnóstwo szukających wypoczynku w każdym wieku – od najmniejszego oseska do prababki. Opalano się lub budowano zamki lub baby (śląska Babe to polska babka) i w zależności od umiejętności pływackich – starzy i młodzi oddawali się w pełni chłodnemu i mokremu elementowi, po czym znów powracali na nagrzany piach, gdzie przed zbyt silnymi promieniami słonecznymi chroniły parasole, kapelusze, a także najnowsze wydanie Brieger Zeitung (Gazety Brzeskiej).
Jednak Odra nie zawsze była tak przyjazna, jak to właśnie opisano. Na wiosnę, gdy topniały śniegi, a także jesienią, gdy w zlewisku Nysy Kłodzkiej spadały obfite deszcze, w łożysku Odry przewalały się żółtoszare odmęty, dla których nie starczało miejsca i które zalewały prawobrzeżne błonia. Ten widok wzbudzał najwyższy respekt. Powódź szybko jednak mijała, choć nie bez pozostawienia śladów swej niszczycielskiej mocy.
W bardzo gorące lata normalny poziom wody opadał tak nisko, że w niektórych miejscach można było osiągnąć przeciwległy brzeg bez żadnych wstawek pływackich. Podczas jednej z takich posuch udało mi się namówić ojca, który nie był zbyt wytrawnym pływakiem, do przejścia przez Odrę na piechotę. Ojciec po wielu wahaniach w końcu się zgodził, jednak wpierw przywiązał mnie sznurkiem do suszenia bielizny, którego drugi koniec oplótł wokół własnego ramienia. Wprawdzie usiłowałem odwieść go od tej komedii, tłumacząc, że nic nie może mu się przecież stać, ale ojciec obstając przy swoim twierdził, że jest za mnie odpowiedzialny. Przywiązani do siebie dotarliśmy szczęśliwie na drugi brzeg i z powrotem. Dziś wiem oczywiście, dlaczego ojciec mnie do siebie przywiązywał – widocznie pokładał większe zaufanie w moje talenty pływackie niż we własne.
Gdy brzeżanie szukali możliwości kąpieli w absolutnym spokoju i samotności, to liczne ostrogi (regulacyjne na Odrze) oferowały ku temu niezrównane możliwości.

Ochłody nie trzeba też było koniecznie szukać w Odrze. Na terenie zakładów żwirowych za rogatkami miasta były przecież jeszcze żwirownie. Chcąc tam dotrzeć, trzeba było przejść koło zielonej, gęsto „zabitej deskami” oazy towarzystwa lecznictwa naturalnego. Nie mogę nie wspomnieć, że w płocie znajdowały się również deski z otworami po sękach, które umożliwiały niezwykle pouczający wgląd w wewnętrzne życie tego ściśle zamkniętego ośrodka. Jednakże rezultat tych obserwacji nie był nawet z grubsza tak zadziwiający i wprawiający w takie osłupienie, jak lektura niektórych dzisiejszych magazynów ilustrowanych. (Zdaje się, że ten przybytek to po prostu wspomniane w wątku o stawie na przedmieściu kąpielisko słoneczne i powietrze/ Luft- und Lichtbad, czyli miejsce, gdzie można się było poopalać „na golasa” lub prawie „na golasa”.)
Dla miłośnika natury 3 żwirownie były idealnym miejscem. Największą z nich użytkowano jako kąpielisko, a później nawet wcale nieźle rozbudowano (mowa oczywiście o późniejszym brzeskim basenie). Tutaj rej wodził Reinhold Klenner, atletycznie zbudowany sportowiec, który w roku 1912 startował jako zapaśnik na olimpiadzie w Sztokholmie. Dbał o porządek, udzielał nauki pływania, łapał szczupaki w krystalicznej wodzie i organizował festyny pływackie, które były prawdziwymi świętami ludowymi. Poza tym był powszechnie lubiany i szanowany. I ja byłem z nim w dobrej komitywie, czego jednak pewnego dnia o mało co nie popsułem. Nie byłem już wtedy małą żabką wodną, lecz silnym i usportowionym młodzieńcem, który chciał mierzyć swoje siły. Jak już wspomniałem, Klenner odnosił sukcesy jako zapaśnik - i właśnie to stanowiło dla mnie wyzwanie. Pewnego dnia zaproponowałem mu więc małą rozgrywkę, na co od razu przystał. Podaliśmy sobie ręce i tak się to zaczęło. Nie mając co prawda wielkiego pojęcia o zapasach, wiedziałem tylko, że przegrywa położony na łopatki i tylko to chciałem osiągnąć. Podciąłem mu więc prawą nogą obie nogi, Klenner przewrócił się, a ja – zrazu się nań rzuciwszy - przyparłem do ziemi. Tym oto sposobem w ciągu zaledwie kilku sekund udała mi się rzecz niebywała – zwycięstwo przez zupełne zaskoczenie. Reinhold - zerwawszy się wzburzony - zjadliwie zasyczał spomiędzy swych niewielu zębów: „rewanż!”. Teraz sprawa stawała się poważna i serce zupełnie mi się osunęło do spodni. Po ponownym podaniu sobie rąk Klenner jednym wielkim zamachem błyskawicznie przerzucił mnie przez siebie. Teraz ja leżałem płasko na plecach i byłem mały i brzydki. Wiedziałem już jednak, jak należy sobie wyobrażać zapasy. Klenner odszedł bez słowa z miejsca mej zasłużonej porażki, a ja poprzysiągłem sobie, że już nigdy nie będę mu rzucał takich wyzwań i tak pozostaliśmy do końca dobrymi przyjaciółmi.

Poza tym w Brzegu można się było kąpać w jeszcze jednym miejscu: stawie cegielnianym - starej, głębokiej gliniance, którą wypełniały krystalicznie czyste wody gruntowe. Staw leżał zaraz za boiskiem towarzystwa gimnastycznego (na brzeskim stadionie – chodzi o czywiście o istniejący do dziś staw „cegielnia” , dawniej „przed cegielnią”, o którym jest mowa w wątku o stawie na przedmieściach; przy okazji warto nadmienić, że w opracowanych pod koniec lat 20-tych planach rozbudowy brzeskiego stadionu, m.in. o budynek klubowy, przewidziano wykorzystanie i przebudowę wspomnianego stawu na pływalnię). Trenowano tam przed zawodami pływackimi i mierzono siły i umiejętności. Treningi prowadził stary radca geodezyjny Dziecek, który okazywał zawsze wielkie serce dla wszystkich brzeskich sportowców, a myśmy pływali, nurkowali, skakali do wody, grali w piłkę wodną, zaś niejeden sportsmen i niejedna sportsmenka szukali w głębiach stawu ochłody i odświeżenia po ćwiczeniach na boisku. Na koniec jeszcze kilka nazwisk znanych wtedy pływaków: bracia Bogatsch, wesoły Uli Kieswetter, zawsze uprzejmy policmajster (stopień w policji, ale nie najwyższy) Schöler, Herbert Peiker (znany brzeski malarz). Było jeszcze wiele nazwisk tych, którzy wstępując do naszej brzeskiej braci pływackiej „żab wodnych” zapisali swe ciała i dusze i „wilgotnemu elementowi” .

Tak kąpaliśmy się w naszym Brzegu w starej, dobrej Odrze. Od tego czasu widziałem już niejedną rzekę i niejedną plażę i w niejednym miejscu się kąpałem, lecz najlepiej podobała mi się zawsze nasza Odra. Pewnie tak jak wam.
Ostatnio zmieniony przez Dziedzic_Pruski 2012-04-05, 08:21, w całości zmieniany 8 razy  
0 UP 0 DOWN
 
Dziedzic_Pruski 



Wiek: 63
Dołączył: 19 Lut 2007

UP 4808 / UP 7273



Wysłany: 2012-04-15, 13:11   

Na odrzańskiej plaży - zdjęcie z kalendarza brzeskiego z lat 20-tych.

Oderstrand.jpg
Plik ściągnięto 293 raz(y) 219,9 KB

0 UP 0 DOWN
 
driver8321 


Wiek: 33
Dołączył: 15 Kwi 2012

UP 0 / UP 0


Skąd: brzeg

Wysłany: 2012-04-15, 14:50   

masz moze wiecej zdjec z tego okresu ?? to bardzo ciekawy temat i powinnien sie rozkrecic do max. 8)
0 UP 0 DOWN
 
driver8321 


Wiek: 33
Dołączył: 15 Kwi 2012

UP 0 / UP 0


Skąd: brzeg

Wysłany: 2012-04-15, 14:53   

a tak poza ja lubie po odrze kajakiem plywac ale tu sie nic nie dzieje rzadnej inicjatywy ze strony miasta zeby jakis klub czy cos i znowu jedna osoba poprzez neta ma stworzyc inicjatywe dla ludzi ktorzy lubia plywac i korzystac z odry :cry:
0 UP 0 DOWN
 
Dziedzic_Pruski 



Wiek: 63
Dołączył: 19 Lut 2007

UP 4808 / UP 7273



Wysłany: 2012-07-08, 13:28   

Znalezione w sieci - brzeski basen w latach 30-tych. Basen wyglądał tak jeszcze w latch 60-tych, a nawet 70-tych. Dziś to niestety już tylko obraz nędzy i rozpaczy. :(

basen.jpg
Plik ściągnięto 401 raz(y) 200,69 KB

Ostatnio zmieniony przez Dziedzic_Pruski 2012-07-08, 13:37, w całości zmieniany 2 razy  
0 UP 0 DOWN
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Zobacz posty nieprzeczytane

Skocz do:  

Tagi tematu: basen, brzes, kapielisko


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template BMan1Blue v 0.6 modified by Nasedo
Strona wygenerowana w 0,06 sekundy. Zapytań do SQL: 26
Nasze Serwisy:









Informator Miejski:

  • Katalog Firm w Brzegu