Dziura na drodze? Powalone drzewo? Sąsiad który pali opony w domowym piecu? Napisz do nas na adres forumbrzeg@forumbrzeg.pl a zajmiemy się każdą sprawą.
Czy ktoś się orientuje na jakich zasadach nastąpi "stworzenie" niepublicznego przedszkola?
Chodzi mi konkretnie o to czy przypadkiem mienie przedszkola publicznego, zakupione za publiczne pieniądze (stoliki, krzesełka, meble, zabawki, sprzęt multimedialny, wyposażenie kuchni itp. - drogie rzeczy ze względu na konieczność posiadania certyfikatów) nie zostanie przypadkiem " udostępnione" nowej placówce? A co z opłatami za lokal?
Jeśli lokal zostanie udostępnionych nieodpłatnie, wyposażony za publiczne pieniądze i potem oddany pod prywatny biznes to moim zdaniem skrajnie nieuczciwe i zalatuje mocno przekrętem...
Nie od dziś wiadomo, iż to właśnie przystosowanie lokalu, zakup odpowiedniego wyposażenia i opłaty związane z utrzymaniem budynku stanowią najpoważniejsze koszty powstania biznesu przedszkolnego liczone w setkach tysięcy..
Za korzystanie z lokalu oraz jego wyposażenia, podmiot prowadzący placówkę niepubliczną płaci oczywiście dzierżawę. Samorząd jednocześnie dopłaca do utrzymania każdego dziecka i jest to min 75% tego co w przedszkolu publicznym. W sumie sporo na tym oszczędza i dlatego ten model staje się wśród samorządów coraz bardziej popularny. Tym bardziej że można uniknąć karty nauczyciela...
Ostatnio zmieniony przez jarota 2012-06-30, 19:25, w całości zmieniany 1 raz
Za korzystanie z lokalu oraz jego wyposażenia, podmiot prowadzący placówkę niepubliczną płaci oczywiście dzierżawę.
Tylko z tego co się orientuję to ma być symboliczne 1 zł
jarota napisał/a:
Samorząd jednocześnie dopłaca do utrzymania każdego dziecka i jest to min 75% tego co w przedszkolu publicznym. W sumie sporo na tym oszczędza i dlatego ten model staje się wśród samorządów coraz bardziej popularny. Tym bardziej że można uniknąć karty nauczyciela...
Samorząd i owszem oszczędza przynajmniej w założeniu
A niektóre zapisy karty nauczyciela obowiąują też w przedszkolach niepublicznych (np. odnośnie awansu zawodowego, wcześniejszej emerytury itd.) - tak orzekły sądy
Karta nieobowiązuje tylko w innych formach wychowania
Tylko z tego co się orientuję to ma być symboliczne 1 zł
Tą kwestię reguluje rada gminy odpowiednią uchwałą.
Zapisy karty nauczyciela w placówkach niepublicznych mają zastosowanie tylko w zakresie kwalifikacji. Nie obowiązują tu natomiast zapisy dotyczące wynagrodzeń, tym samym dopuszcza się dość swobodne kształtowanie płac i ich składników.
Pisząc wprost-nauczyciele w placówkach niepublicznych zarobią mniejsze pieniądze pracując o wiele dłużej (40-godzinny tydzień pracy).
Tylko z tego co się orientuję to ma być symboliczne 1 zł
Tą kwestię reguluje rada gminy odpowiednią uchwałą.
Nie w krainie Pana Wójta
A jeśli będzie trzeba rada uchwali jak zwykle co wójt przykarze
A od samego Pana Wójta wiem iż planuje on oddać lokal wraz z wyposażeniem za 1 zł - inaczej koszty prowadzenia placówki byłyby większe niż zyski
jarota napisał/a:
Zapisy karty nauczyciela w placówkach niepublicznych mają zastosowanie tylko w zakresie kwalifikacji. Nie obowiązują tu natomiast zapisy dotyczące wynagrodzeń, tym samym dopuszcza się dość swobodne kształtowanie płac i ich składników.
Pisząc wprost-nauczyciele w placówkach niepublicznych zarobią mniejsze pieniądze pracując o wiele dłużej (40-godzinny tydzień pracy).
Czyli pracują jak każdy inny obywatel (bez postkomunistycznych przywilejów) i obowiązują ich te same zasady wolnorynkowej konkurencji
Ostatnio zmieniony przez Atylla 2012-07-01, 16:37, w całości zmieniany 1 raz
Czyli pracują jak każdy inny obywatel (bez postkomunistycznych przywilejów) i obowiązują ich te same zasady wolnorynkowej konkurencji
Również uważam że "zejście na ziemię" dobrze zrobiłoby kadrze nauczycielskiej:) Wyraźnie widać jak demotywująco wpływa na ciało pedagogiczne karta nauczyciela... A konkurencja i tak wzrośnie ze względu na niż demograficzny
Ostatnio zmieniony przez jarota 2012-07-01, 21:39, w całości zmieniany 1 raz
Zawsze można dołączyć do tej uprzywilejowanej, jak twierdzicie, kasty. Wątpię jednak, by któryś z Was zdołał przepracować cały rok szkolny bez utyskiwań i narzekań.
Zawsze można dołączyć do tej uprzywilejowanej, jak twierdzicie, kasty. Wątpię jednak, by któryś z Was zdołał przepracować cały rok szkolny bez utyskiwań i narzekań.
Pracować 4 godziny dziennie za ztawkę większą niż większość moich znajomych " etatowców", mieć kilka miesięcy płatnego urlopu w roku, co kilka lat "wyskoczyć" na płatne roczne wakacje itp. Itd. - jakoś bym sobie poradził najwyżej zacisnął bym zęby
Ale niestety do kasty nie dołącze gdyż nie mam powołania do nauczania - bo to chyba powinno decydować o wyborze tego zawodu?
Niestety obecnie obserwuje się spadek jakości "ciała pedagogicznego", które zamiast powołania do pracy ma powołanie do łatwych pieniędzy, przywilejów, urlopów itd.
Takie nieposiadające powołania " ciało" wiecznie narzeka, jest przepraowane, brak mu cierpliwości, dzieci przeszkadzają (więc materiał jest wykładany a nie nauczany) i na zdrowiu podupada. I dochodzi do wniosku iż te 4 godziny dziennie to i tak wyzysk jak na plantacji bawełny lubuje się więc w wypoczynku na koszt podatnika uwarzając swoją pracę za cięższą od jakiekolwiek innej na świecie
Ale tutaj raczej o przedszkolu Pana Pulity rozmawiamy
Ostatnio zmieniony przez Atylla 2012-07-02, 10:30, w całości zmieniany 1 raz
Pracować 4 godziny dziennie za ztawkę większą niż większość moich znajomych " etatowców", mieć kilka miesięcy płatnego urlopu w roku, co kilka lat "wyskoczyć" na płatne roczne wakacje itp. Itd. - jakoś bym sobie poradził najwyżej zacisnął bym zęby
Ale tutaj raczej o przedszkolu Pana Pulity rozmawiamy
Wątek jest również o szkołach.
Kolega powtarza zasłyszane bzdury, które każdego roku, przed końcem i początkiem roku szkolnego,powielają media z chorobliwą, cykliczną premedytacją .
Obyś cudze dzieci uczył!
Ostatnio zmieniony przez mulder 2012-07-03, 06:09, w całości zmieniany 1 raz
Pracować 4 godziny dziennie za ztawkę większą niż większość moich znajomych " etatowców", mieć kilka miesięcy płatnego urlopu w roku, co kilka lat "wyskoczyć" na płatne roczne wakacje itp. Itd. - jakoś bym sobie poradził najwyżej zacisnął bym zęby
Ale tutaj raczej o przedszkolu Pana Pulity rozmawiamy
Wątek jest również o szkołach.
Kolega powtarza zasłyszane bzdury, które każdego roku, przed końcem i początkiem roku szkolnego,powielają media z chorobliwą, cykliczną premedytacją .
Obyś cudze dzieci uczył!
Otóż kolega się zdziwi ale kartę nauczyciela znam bardzo dokładnie
I żadne bzdury tylko czyste fakty
I nie zwsłyszane tylko bezpośrednio zaobserwowane
Sami "pedagodzy" boją się przyznać jak naprawdę ich praca wygląda
Przed innymi i przed nimi samymi
A przytoczone przysłowie pochodzi z czasów, w których nauczyciel owych przywilejów nie posiadał, pracował jak każdy, był rozliczany z wyników i ponosił konsekwencje fuszerki pedagogicznej
i oczywiście zawsze winne były " cudze dzieci" a nie własna niekompetencja
Edit
A jak już przysłowia to mam dla Kolegi jedno:
"Takie będą Rzeczypospolite jakie ich młodzieży chowanie"
A jaka jest ta nasza Rzeczypospolita?
Wraz z upadkiem etosu nauczyciela, wyrugowaniem z "kasty" niemal wszystkich ludzi z powołaniem do nauczania, z misją życiową ukształtowanie młodego człowieka i zastąpieniem ich zgrają malkontentów, którzy wybrali nauczanie, bo nic innego nie przychodziło im do głowy, upada i społeczeństwo.
Obecnie ze świecą szukać nauczyciela z powołania - większość wybrała stabilność zatrudnienia, niemal całkowity brak odpowiedzialności za wykonywaną pracę, przywileje socjalne, 20 godzinny tydzień pracy i 2 miesiące płatnych wakacji w roku i wiele innych.
I to właśnie takim ludziom karta nauczyciela jest niezbędna - stanowi ich jedyną motywacje do stawiania się do pracy
Nie będzie karty - znikną wszyscy, którzy na pedagogów się nie nadają (odejdą sami - nie będą przecież "się męczyć" 8 godzin dziennie z możliwością zwolnienia za fuszerkę) i pozostaną ci, którym ta praca daje radość i satysfakcję
Ostatnio zmieniony przez Atylla 2012-07-03, 10:51, w całości zmieniany 2 razy
A zastanawialiście się kiedyś wy wszyscy, którzy krytykujecie nauczycieli, jaki wpływ na wyniki nauczania ma wasza krytyka? Artykułowana najczęściej w obecności waszych dzieci - uczniów? Jaki autorytet u uczniów ma później taki nauczyciel, na którym rodzice nie pozostawili suchej nitki? Wszak to rodzice są pierwszymi, którzy kształtują światopogląd dzieci. Powstają potem takie sytuacje, że dziecko w I klasie lekceważąco wzrusza ramionami, gdy dostaje uwagę do zeszytu, bo wie, że rodzic nic mu nie zrobi i jeszcze powie "co ta idiotka znowu od ciebie chce?"
To rodzice m.in. przyczynili się do upadku etosu nauczyciela. A zapewniam, że dzieci są coraz gorsze, coraz bardziej rozwydrzone przez tzw. bezstresowe wychowanie. Jakie środki dyscyplinowania posiada nauczyciel? Kiedyś miał sprzymierzeńców w postaci rodziców, dziś rodzice mają tylko roszczenia i nie dają nic od siebie. A wiadomo, że konsekwencja i wspólny front na linii szkoła-dom to podstawa wychowania.
Piszesz Atylla o braku odpowiedzialności nauczycieli za wykonaną pracę. A jakie konsekwencje grożą lekarzom, czy urzędnikom? Jakby Pulit musiał z własnej kieszeni pokrywać odsetki za nadgodziny, których nie chce zapłacić nauczycielom, ale w końcu będzie musiał (z gminnej kasy), to nie byłby takim kozakiem.
A zastanawialiście się kiedyś wy wszyscy, którzy krytykujecie nauczycieli, jaki wpływ na wyniki nauczania ma wasza krytyka? Artykułowana najczęściej w obecności waszych dzieci - uczniów? Jaki autorytet u uczniów ma później taki nauczyciel, na którym rodzice nie pozostawili suchej nitki? Wszak to rodzice są pierwszymi, którzy kształtują światopogląd dzieci. Powstają potem takie sytuacje, że dziecko w I klasie lekceważąco wzrusza ramionami, gdy dostaje uwagę do zeszytu, bo wie, że rodzic nic mu nie zrobi i jeszcze powie "co ta idiotka znowu od ciebie chce?"
To rodzice m.in. przyczynili się do upadku etosu nauczyciela. A zapewniam, że dzieci są coraz gorsze, coraz bardziej rozwydrzone przez tzw. bezstresowe wychowanie. Jakie środki dyscyplinowania posiada nauczyciel? Kiedyś miał sprzymierzeńców w postaci rodziców, dziś rodzice mają tylko roszczenia i nie dają nic od siebie. A wiadomo, że konsekwencja i wspólny front na linii szkoła-dom to podstawa wychowania.
Piszesz Atylla o braku odpowiedzialności nauczycieli za wykonaną pracę. A jakie konsekwencje grożą lekarzom, czy urzędnikom? Jakby Pulit musiał z własnej kieszeni pokrywać odsetki za nadgodziny, których nie chce zapłacić nauczycielom, ale w końcu będzie musiał (z gminnej kasy), to nie byłby takim kozakiem.
Tak jak pisałem problem narastał stopniowo.
Rodziceteż kiedyś byli dziećmi i chodzili do szkoły. Czerpali wzorce i byli kształtowani również przez nauczycieli.
Moim zdaniem "ciało pedagogiczne" zbiera to, co samo zasiało pokolenie temu.
Lekceważone, traktowane przedmiotowe dzieci, gdy same dorosły postanowił oszczędzić swoim pociechom podobnego losu i stają po ich stronie w kontaktach z nauczycielem.
A konsekwencje?
Ja stoję na stanowisku, iż każdy powinien pinosić bezpośrednie konsekwencje swoich błędów zawodowych.
Ochrona np. Urzędników to pozostałoś po czasach gdy urzędy były narzędziem komuny - a sama siebie karać nie mogła
Podobnie z nauczycielami - szkoła była w zamyśle partyjnych narzędziem "jedynej słusznej" indoktrynacji a jej pracownicy podlegali ochronie.
Ostatnio zmieniony przez Atylla 2012-07-03, 17:14, w całości zmieniany 1 raz
zastąpieniem ich zgrają malkontentów, którzy wybrali nauczanie, bo nic innego nie przychodziło im do głowy,
Jako rodzic muszę z przykrością to potwierdzić-począwszy od przedszkola, przez szkołę podstawową, gimnazjum i aktualnie liceum. Do zawodu trafiają przypadkowi ludzie zupełnie nie mający powołania do pracy z dziećmi.
Myślę że kierowanie pretensji pod adresem "wychowywanych bezstresowo dzieci" oraz "mających tylko roszczenia rodziców" świadczy jedynie o słabości kadry pedagogicznej...
Polonisty, który uczył Atyllę nie bronię, ale całą resztę i owszem. Stosując podobny schemat myślenia, jaki reprezentują niektórzy dyskutanci, należy skasować wszystkie przywileje pracownicze, urlopy, fundusze świadczeń socjalnych itd., bo przecież są ludzie pracujący na umowach śmieciowych, którzy nie mają żadnych praw. Równajmy do najniższego poziomu... aby żyło się lepiej
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum