Dzisja trochę inaczej - dwóch panów tańczy tango (show oczywiście). Jak bowiem już to gdzies tam było - aby zrozumieć tango argentyńskie, należy poznać obie strony medalu - czyli Prowadzić i Podążać:
Mężczyzna w skupieniu prowadzi partnerkę, tak jakby mówił: „zobaczcie jaka jest piękna”,
a ona poddaje mu się z zaufaniem. W momencie, kiedy kobieta zechce dominować kończy
się tango argentyńskie - opowiada Stanisław Markowski, artysta fotografik, który przygotował
do druku album poświęcony temu tematowi. Pierwsze zdjęcia zrobił w Krakowie.
Następne na międzynarodowym festiwalu w Lizbonie - „To tam doznałem olśnienia,
widząc setki ludzi zatopionych od wieczora do rana w muzyce i tańcu” - wspomina.
Kiedy po pewnym czasie w Krakowie wstąpił do komisu i zobaczył nieduży, stary bandoneon,
rzecz niezwykle rzadką w Polsce, nie tylko go kupił, ale i uznał za znak, że ma zrobić album
o tangu argentyńskim. Bo instrument ten najlepiej oddaje nostalgiczny charakter tego tańca.
Choć podobny jest do akordeonu, głos ma bardziej chrapliwy i przejmujący.
W opowieściach Markowskiego przewija się słowo milonga, bo to nazwa i tanga, i miejsca,
gdzie się je tańczy. Iść na milongę, znaczy iść tańczyć tango. Na większości milong obowiązuje
elegancki strój w stylu lat 30. Na ulicach miast wystarczą dżinsy czy zwykła sukienka.
Liczą się jedynie buty - lekkie i nieślizgające się. Tango łączy ludzi. Robiąc zdjęcia w Paryżu,
Markowski wyłowił z tłumutańczących Japończyka i Francuzkę, stewardesę Air France.
Okazało się,że poznali się przed kwadransem, a tańczyli, jakby byli ze sobą od lat.Jerzy Sadecki
Stanisław Markowski - urodził się 8 maja 1949 roku w Częstochowie w rodzinie Alfredy
i Kazimierza Markowskich. Ojciec Kazimierz (1913–1998) był artystą malarzem i muzykiem,
wprowadził też syna w arkana fotografii, brat Aleksander jest malarzem i pedagogiem.
Dyplom magistra geografii uzyskał Stanisław na Uniwersytecie Jagiellońskim w 1972 roku.
Ma żonę Grażynę i 2 synów: Dominika i Piotra.
Debiutował wystawą fotograficzną „Klimaty Krakowa” w 1971 roku.
Następna to „Przedmieście”,poświęcona dzielnicy jego dzieciństwa - Zawodzie, w Częstochowie.
Prócz fotografii, jego pasją jest muzyka. Komponuje, gra na pianinie, śpiewa. Tworzy muzykę
głównie do poezji polskiej. Szczególnie inspirują go wiersze takich poetów, jak : Kazimerz
Wierzyński, Jan Lechoń, Juliusz Słowacki, Krzysztof Kamil Baczyński, Leopold Staff, Stanisław
Baliński, BolesławLeśmian, Leszek Aleksander Moczulski. Śpiewa również poezję własną.
W 1980 roku skomponował muzykę do słów wiersza Jerzego Narbutta – „Solidarni”, która
stała się oficjalnym hymnem Solidarności. W 2003 roku wydał swoją autorską płytę „Tęsknota”.
Od 1977 roku jest członkiem Związku Polskich Artystów Fotografików (nr leg. 463).
Jakoś nie wiedziałem, czym Was dziś zainspirować... ale... natchnienie znalazłem w obozie "wroga" .
Dziś, cytując pewną Orszulkę, "Poezja płynie z parkietu". Nie znałem tej pary. Ale śśśśśśtraśnie mi pasuje styl tego faceta - te kocie ruchy i drapieżność i jednocześnie delikatność... no miód na me skołatane krucjatami serce:
Tango "Poema" napisał Eduardo Bianco w 1935 roku, muzykę Mario Melfi. Kopiuję tekst w wersji przełożonej na angielski przez Alberto Paz'a:
It was a dream of sweet love,
hours of happiness and loving,
it was the poem of yesterday,
that I dreamed,
of gilded color,
vain chimeras of the heart,
it will not manage to never decipher,
so fleeting nest,
it was a dream of love and adoration.
When the flower of your rose garden,
returns ever so beautiful to bloom,
you'll remember my love,
and you will come to know,
all my intense misfortune,
of that one intoxicating poem,
nothing is left between us,
I say my sad goodbye,
you'll feel the emotion,
of my pain…
A dziś tak połetycko pomarzymy trochę - a co . Bo przecież tutaj "marzenia skraplają się do sacrum dwojga ludzi na parkiecie życia...".
Ostatnio zmieniony przez Francotango 2007-12-10, 07:13, w całości zmieniany 3 razy
Zostajemy w Polsce. Milonga w Klubie Plastyków w Krakowie na festiwalu Puente del Tango rok temu. Tańcząca para, to Paulina Policzkiewicz-Woźniak i jej mąż Janek Woźniak (poznali się w tangu :P). Od nich pobierałem jedne z pierwszych lekcji tanga w 2004 roku - a oporna masa byłem, że łohoho...
Są coraz większe szanse na to, aby do Brzegu zjechało się tangowe środowisko z Polski i Europy - muzycy, tancerze, artyści, projektanci mody...
Tutaj Anna Iberszer i Piotr Woźniak (nie wiem, czy rodzina Janka Woźniaka). Oni mogą wystąpić jako część koncertu grupy Tangata Quintet, która być może da koncert razem z prof. Jakowiczem - wybitnym skrzypkiem, a także Mirkiem Czyżykiewicem...
Proszę o info kiedy będzie kolejna milonga na oławskim parkiecie!! Coś buciki leżą lekko nieużywane... chociaż ostatnia spontaniczna tango-akcja była bardzo przyjemnym przepędzeniem mrozu na brzeskim Rynku Jacku odezwij się kiedy tańczymy cosik znowu!!
5-go stycznia w sobotę od godziny 20tej. Klub "STODOŁA" w Oławie zaprasza.
Własnie robią stronę www.stodola.olawa.pl .
Adres klubu: Oława, ul. Łąkowa 1A.
Jacyś chętni do poznania, znaczy Oławy i spotkania z klimatem tanga ?
Stodoła jest naprawdę przeklimatyczna... można pojechać, zamówić, usiąść i patrzeć i odpływać... co mi się czasami zdarza. Można tez wyjść na parkiet i tak się rozkręcić tangiem, że potem powroty są długie i latem jakieś widma snują się po parkingach pod Zajazdem, przy zjeździe na Olszankę, w Parku Wolności, zapalają świetliki i tańczą przy świetle Księżyca. Tango... moja miłość... Prawda, Ognista Aithne?
A na Rynku było troche brukowato i partner był deko miętki we w kolanach . Ale skoro się podobało (bo i oklaski były), to chyba było ok. Jutro odbieram buty do tańczenia po ulicach... ach...
Mówisz 5.01... Cudnie! piękny prezent dla mnie przygotowałeś(moje urodzinki!)!! wiec na pewno spotkamy się w Stodole i wytańczymy całą ognistość , dzikość i porywczość letnich wieczorów przy blasku księżyca i pracy silnika... światło, tajemnica, czerwień, porywistość, nieokrzesanie... To zatańczymy...albo wytańczymy!
Podpisuje się pod zaproszeniem Franco i zachęcam wszystkich do przybycia...Miejsce jest magiczne, muzyka towarzysząca jeszcze bardziej i cała parkietowo-tangowa wizualizacja tym bardziej... Nawet nie tańczący czują tę magię i pozwalają sobie odpłynąć w nieznane rejony porwani dźwiękami i eterycznym uniesieniem, które spowija wszystko i wszystkich...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum