Wysłany: 2012-01-25, 20:51 Bitwa pod Byczyną - kolejna rocznica
Nie jestem pewien, ale chyba takowego wątku jeszcze nie ma.
Wczoraj minęła kolejna rocznica bitwy, do której doszło w wyniku wojny domowej w Rzeczypospolitej (tej kontuszowej, jeszcze). Krótka notka ze strony Byczyny:
Cytat:
Bitwa pod Byczyną została stoczona w dniu 24 stycznia 1588 roku pomiędzy wojskami arcyksięcia autriackiego Maksymiliana III Habsburga i armią polską dowodzoną przez hetmana wielkiego koronnego Jana Zamoyskiego.
Wojska arcyksięcia w nocy 24 stycznia zajęły pozycję na wschód od Byczyny na trakcie królewskim wiodącym do Polski. Dokładne ustawienia armii polskiej nie jest znane. Wiadomo natomiast, że część armii prawej flanki po przeprawieniu się przez groblę, obeszła z boku lewe skrzydło wojsk Maksymiliana. Manewr ten na pewno umożliwiła silna mgła, która utrzymywała się jeszcze w godzinach rannych.
Obie armie stały przez kilka godzin naprzeciwko siebie. Po opadnięciu mgły, kiedy arcyksiążę zobaczył, że wojska polskie zachodzą go z boku co groziło odcięciem odwrotu do Byczyny i przerwaniem linii zaopatrzenia, wydał rozkaz do ataku. Bitwa trwała bardzo krótko, była bardzo krwawa i zamieniła się w rzeź uciekających żołnierzy. O sukcesie armii polskiej w części zadecydowała panika wśród Węgrów, którzy źle zrozumieli wydane rozkazy i jako pierwsi zaczęli uchodzić z pola walki. To spowodowało odwrót pozostałych oddziałów. Arcyksiążę schronił się w Byczynie, którą z marszu wojska polskie zaczęły oblegać. Do ostrzału miasta wykorzystano działa pozostawione przez armię Maksymiliana. Wojsko szykowało się do szturmu miasta, jednak arcyksiążę kazał wywiesić białą flagę i rozpoczął pertraktacje o warunkach poddania się.
Dokładne miejsce, w którym stoczono bitwę nie jest znane do dzisiaj. Prawdopodobnie jest to rejon wzgórza 218 w pobliżu wsi Roszkowice. Nie znamy też dokładnie wielkości obu armii walczących stron. W źródłach podane są różne liczby od 3 do 6 tysięcy żołnierzy każda. Po bitwie na polecenie Jana Zamoyskiego, wydane burmistrzowi Byczyny, mieszkańcy miasta pochowali w jednej wspólnej mogile zabitych obu stron. Do dziś nie wiadomo ilu ich pochowano. Przekazy wspominają, że od 3 do 5 tysięcy.
W związku z wiadomością o następującej treści usunięto załącznik:
"Witam Pana!
Szanowny Panie zwracam się z prośbą o usunięcie zdjęcia obrazu Zamoyski pod Byczyną z waszego Forum http://www.forumbrzeg.pl/...pic.php?t=28100 gdyż nie wyraziłem zgody na jego publikację a obraz, który został wykorzystany i jest kopią mojego autorstwa Piotr Walerski a nie jak napisaliście Jana Matejki (oryginał obrazu zaginął ) . Na dole po ściągnięciu zdjęcia i powiększeniu jest widoczny mój podpis z prawej strony obrazu Piotr Walerski. Kopię, która wykonałem na podstawie czarnobiałej reprodukcji jest kopią, w której kolorystyka i szczegóły są mojego autorstwa.
W 1944 r. ówczesna właścicielka Jadwiga Zamoyska opuściła pałac w Kozłówce, uciekając przed Rosjanami z dwójką młodszych dzieci (jej mąż Aleksander od 1941 r. więziony przez Niemców trafił do Oświęcimia, potem do Dachau, starszy syn Adam był żołnierzem AK). Zabrała ze sobą wiele cennych mebli i obrazów (wśród nich płótno Jana Matejki "Jan Zamoyski pod Byczyną") i umieściła je w Warszawie. Prawie wszystkie spłonęły w Powstaniu.
Pozostała tylko czarnobiała reprodukcja tego obrazu tu podaję link : Zamoyski pod Byczyną - z zaginionego obrazu Jana Matejki
Podaję link do własnej strony na której jest prezentowana kopia tego obrazu Kopie obrazów dawnych mistrzów-Malarstwo historyczne
PS: Dołączam fragment zdjęcia mojego obrazu z moją sygnaturą .
Z poważaniem
Piotr Walerski."
zdjecie06_rocznica_byczyna_obchody.jpg
Plik ściągnięto 163 raz(y) 77,03 KB
byczyna_battle.jpg
Plik ściągnięto 172 raz(y) 145,56 KB
Ostatnio zmieniony przez yasiu 2012-08-28, 19:26, w całości zmieniany 4 razy
O w mordę. To znaczy, że podkolorowani Sami Swoi już nie są autorstwa Sylwestra Chęcińskiego?
Nie pamiętam dokładnie, co było wklejone, ale w folderze ze zdjęciami forumowymi mam faktycznie zrzutę kolorowej kopii obrazu Jana Matejki.
Nie do końca rozumiem oburzenie - kopię (o ile dobrze pamiętam) widziałem osobiście w Byczynie podczas wycieczki. Robi wrażenie. Ale nadal jest to kopia obrazu Jana Matejki.
Mimo wszystko przepraszam za nieporozumienie i gratuluję talentu.
A prawa autorskie do czarno-białej ryciny oryginału dzieła Jana Matejki też ktoś sobie uzurpuje?
EDIT:
Chyba jednak widziałem inną kopię, albo inny obraz:
Cytat:
Podczas obchodów odsłonięto kopię obrazu Matejki „Jan Zamoyski pod Byczyną”, którą wykonali Stanisław Chomiczewski, Daniel Pielucha i Jan Wołek.
Ostatnio zmieniony przez Franco Zarrazzo 2012-08-29, 23:36, w całości zmieniany 2 razy
W dniu bitwy stoczonej 24 I 1588 r. pod Byczyną, warto zwrócić uwagę na list zwycięzcy tej bitwy, hetmana wielkiego koronnego Jana Zamoyskiego, w którym informuje nowo obranego króla Zygmunta III Wazę krótko o zwycięstwie, a więc podaje, że w ostatniej chwili przybył z odsieczą arcyks. Maksymilianowi „Prepostfazy” [dowódca oddziałów węgierskich, według współczesnej pisowni „Prepostvari]” z 1400 piechoty oraz 1800 jazdy; tak więc nieprzyjaciel „Miał wojska sześć tysięcy pewnie, które było większe niż wojsko W.K. Mci, a dwiema hufy Arkebuzerów bardzo potężne. Zwiedliśmy bitwę z sobą pod Byczyną; acz było co czynić z tymi Rajtarami, atoli P. Bóg dał zwycięstwo: a co większa iż po bitwie Arcyxiążę ustąpił do miasteczka (….) i jest już Arcyxiążę w ręku i ci wszyscy [co z nim byli]. Zdało mi się z nimi humane obejść, niechcąc nieludzkością P. Boga obrażać, i folgując temu, aby do rąk żywo Arcyxiążę przyszedł, na czem sens belli należał”.
Piszący w 300. rocznicę bitwy historyk niemiecki Paul Karge obliczał siły każdej ze stron na około sześć tysięcy, w tym po stronie habsburskiej był oddział dowodzony przez starostę brzeskiego Heinricha von Waldau w sile 700 jazdy i 400 piechoty. Ciekwostką są przytaczane przez tego historyka listy księżnej wdowy po zmarłym półtora roku wcześniej księciu brzeskim Georgu II pisane do synów, w których wyrażała obawę, że kanclerz i hetman wielki przekroczy granicę i znajdzie się w Księstwie brzeskim, a także ciekawa jest informacja, że drugi z jej synów, Johann Georg, 26 I we Wrocławiu uczestniczył w naradzie notabli śląskich w sprawie pomocy dla arcyksięcia.
A co było po tym "wiekopomnym" zwycięstwie? Zygmuś roił o szwedzkiej koronie, ściągając na Polskę bezsensowne wojny ze Szwecją, stworzył Kościół unicki, który stał się zarzewiem ukraińskiego nacjonalizmu, i wdał się w dymitriady, a królewicz Władysław mógł zostać carem. Aha, i robił dobrze Habsburgom, a mógł im przecież odebrać Śląsk.
Obawy księżnej Barbary były uzasadnione. Wojska hetmana Zamoyskiego istotnie przekroczyły granice Rzeczypospolitej (do czego nie miał uprawnień nadanych przez sejm) i weszły na obszar księstwa brzeskiego. Zachowywały się na nim jak na terytorium wroga z wszelkimi tego bolesnymi konsekwencjami dla jego mieszkańców. Nie tylko Byczyna, ale i okolice zostały spustoszone i spalone przez oddziały polskie pod komendą hetmana.
Nie mniej ciekawa jest historia praw autorskich do dzieła plastycznego "Jan Zamoyski pod Byczyną".
Obraz wiszący w byczyńskim ratuszu jest kopią kopii zaginionego płótna Matejki. Piotr Walerski zastrzegł sobie prawa autorskie - gdyż jak twierdzi - kolorystyka oraz opracowanie wielu szczegółów jest jego autorstwa. Należy przypuszczać, że wyrażając trójce artystów (Stanisław Chomiczewski, Daniel Pielucha i Jan Wołek) swą zgodę na sporządzenie kopii swego obrazu, uzyskał z tego tytułu jakieś korzyści. Czy P. Walerski rzeczywiście ma podstawy do tego, aby dysponować większymi prawami autorskimi do kopii, niż spadkobiercy Jana Matejki do wizerunku oryginału?
Absolwent kieleckiego liceum plastycznego, specjalizujący się w wykonywaniu kopii dzieł dawnych mistrzów, jako argument do wysuwania swych praw podaje fakt umieszczenia swej sygnatury na kopii. Zamiana nazwiska Matejko na Walerski nie uprawnia jednakże do automatycznego nabycia praw autorskich. Inny kluczowy argument wynikać ma z jego deklaracji - "kolorystyka i szczegóły są mojego autorstwa". Jak to możliwe? Otóż zdaniem twórcy, wizerunek płótna Matejki znany jest tylko z dwubarwnej fotografii. ("Pozostała tylko czarnobiała reprodukcja tego obrazu").
Jak to możliwe, aby osoba deklarująca się jako znawca i miłośnik twórczości Mistrza Jana nie wiedziała, że oprócz obrazu Matejko pozostawił po sobie olejny szkic do tegoż obrazu, dziś przechowywany w Muzeum Narodowym we Wrocławiu. Co więcej, rok po namalowaniu płótna, w 1885 r. została sporządzona chromolitograficzna reprodukcja obrazu "Zamoyski pod Byczyną". Została ona wykonana w paryskim warsztacie litograficznym Lemerciera i powielona w większej serii. Oczywiście jest ona barwna i oddaje ona kolorystykę obrazu Matejki. Zatem argument o tym, że Walerski stworzył nową paletę kolorystyczną jest nieprawdziwy. Więcej nawet, rodzi podejrzenia, że kielecki plastyk świadomie wprowadził w błąd opinię publiczną przywłaszczając sobie nie należne mu prawa autorskie. Jeśli jeszcze okazałoby się, że czerpał z tego tytułu korzyści, sprawa wyglądałaby jeszcze poważniej.
Stąd dołączony powyżej wizerunek obrazu Jana Matejki wg XIX-wiecznej litografii.
Piszący w 300. rocznicę bitwy historyk niemiecki Paul Karge obliczał siły każdej ze stron na około sześć tysięcy, w tym po stronie habsburskiej był oddział dowodzony przez starostę brzeskiego Heinricha von Waldau w sile 700 jazdy i 400 piechoty. Ciekwostką są przytaczane przez tego historyka listy księżnej wdowy po zmarłym półtora roku wcześniej księciu brzeskim Georgu II pisane do synów, w których wyrażała obawę, że kanclerz i hetman wielki przekroczy granicę i znajdzie się w Księstwie brzeskim, a także ciekawa jest informacja, że drugi z jej synów, Johann Georg, 26 I we Wrocławiu uczestniczył w naradzie notabli śląskich w sprawie pomocy dla arcyksięcia.
A mógłbyś zacytować artykuł P. Karga w części dotyczącej wspomnianych przez siebie listów?
Milczenie Brosera - pomimo obecności na forum - świadczy, że jednak się nie doczekamy fragmentu publikacji, na którą się powoływał. A szkoda.
Wydarzenia pod Byczyną w 1588 r. są dobrym przykładem spojrzenia na historię pogranicza polsko-niemieckiego z dzisiejszej perspektywy mieszkańców Śląska. Dla miłośnika historii lokalnej bliska będzie tematyka udziału śląskich sił wspierających militarnie arcyksięcia Maksymiliana. Miały one w tej bitwie swój znaczący udział. Jedną z nielicznych pamiątek po tym starciu pozostaje sztandar śląskiej pieszej roty pod dowództwem Henryka von Waldau ze Zwanowic. Zdobyty pod Byczyną znajduje się dziś w Państwowych Zbiorach Sztuki na Wawelu.
O jego obecnym stanie informuje artykuł "Burzliwe dzieje wawelskiej satyny": http://www.skyscrapercity....php?p=55354457
Podpis pod zdjęciem jest mylący. Nie jest to bowiem chorągiew Maksymiliana z rodowym orłem Habsburgów, ale z godłem Dolnego Śląska.
Przy okazji rodzą się pytania: czy chorągiew ta została sporządzona specjalnie w związku z wyprawą po koronę polską (nosi datę 1587) oraz czy istniała również równorzędna chorągiew oddziałów górnośląskich, tj. księstwa opolsko-raciborskiego? Jak wiadomo, w skład wojsk Maksymiliana oprócz roty rajtarów starosty brzeskiego Waldaua i roty piechoty z Kluczborka wchodziła także rota rajtarów Wilhelma von Oppersdorfa oraz jedna śląska rota piechoty. Oppersdorf był wówczas starostą generalnym Górnego Śląska.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum