Forum Brzeg on
Regulamin Kalendarz Szukaj Album Rejestracja Zaloguj

MegaExpert

Poprzedni temat :: Następny temat
Historia jednostek wojskowych w Brzegu
Autor Wiadomość
mulder 


Wiek: 47
Dołączył: 21 Gru 2008

UP 2397 / UP 3901



Wysłany: 2013-11-19, 18:16   

W książce Normana Davisa traktującej o Wrocławiu ( "Mikroksosmos" ) jest kilka informacji nt. wcielania do Wehrmachtu Dolnoślązaków pochodzenia polskiego ( skrótowo tak ich ujmując ). Jest kilka relacji ich niemieckich kolegów frontowych chwalących ich sobie jako towarzyszy broni. Więcej info znajdziemy tu :
http://www.wehrmacht-polacy.pl/
0 UP 3 DOWN
 
waldemar_n 



Wiek: 66
Dołączył: 07 Paź 2005

UP 454 / UP 1604



Wysłany: 2013-11-19, 22:11   

CYTAT:

"Los sprawił potem, że były to decyzje PEŁNE TRAGEDII TYSIĘCY POLAKÓW;

Była to dla nich pułapka, gdyż władze niemieckie na terenach okupowanych uznały, że skoro ludzie ci z taką deklaracją czują się Niemcami to zgodnie z obowiązującą wówczas od 1935 roku ustawą o powszechnym obowiązku wojskowym mogą być wcieleni do ich armii!!!

No i zaczął się pobór, choć nie brakowało i ochotników, którzy pragnęli w mundurze Wermachtu przeżyć; przygodę życia!
Według prof.Ryszarda Kaczmarka z Uniwesytetu Śląskiego który bada losy obywateli II RP wcielonych do Wermachtu ( polecam jego książkę "Polacy w Wermachcie") w ten sposób mundury wojsk niemieckich włożyło
PÓŁ MILIONA POLAKÓW!!!

Tu dla porównania warto wiedzieć,że w szczytowym okresie Amia Krajowa liczyła 400 tys. żołnierzy a np.armia polska w ZSRR ; 107 tys.żołnierzy, lub Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie ; liczyły 240 tysięcy wojska!

I tak oto TRAGICZNA HISTORIA POLAKÓW W CZASIE II WOJNY ŚWIATOWEJ SPRAWIŁA, że rodak walczył przeciwko rodakowi w Normandii, pod Stalingradem, w Afryce, na Krecie czy też w Finlandii;

Historia jakiej nas uczono CELOWO PRZEMILCZA TEN FAKT;ze wstydu, czy też politycznego wyrafinowania???!

Czy pamiętacie słynną piosenkę o CZERWONYCH MAKACH NA MONTE CASSINO ;które piły polską krew?!

TAK!!! LOS SPRAWIŁ ŻE PIŁY TĄ POLSKĄ KREW PO OBU STRONACH WALK O TO WGÓRZE NA MONTE CASSINO;

Prof. Kaczmarek zna przypadek DWÓCH BRACI-POLAKÓW, którzy walczyli i zginęli na Monte Cassino, gdzie jeden walczył po stronie Polaków atakujących a drugi miał na sobie mundur niemiecki i bronił się przed ;BRATOBÓJCZYMI KULAMI !!!
Obaj zginęli i są pochowani w odzielnych mogiłach; jeden polskiej, drugi niemieckiej!!!
Na cmentarzu pod Monte Cassino spoczywa ok. 400 Ślązaków! Połowa na cmentarzu polskim ;połowa na niemieckim!!!

CZYŻ JEST BARDZIEJ TRAGICZNY I WYMOWNIEJSZY DOWÓD NASZEJ POLSKIEJ TRAGEDII TAMTYCH LAT ???!
To przykład złożoności naszej historii tamtego okresu… często przemilczanej, lub traktowane NAWET instrumentalnie

Tak oto w ten sposób ze Śląska wcielono 350-400 tys.Polaków do armii niemieckiej a z Pomorza ponad 80 tysięcy!"


______________________________________________________________

"Był taki czas, kiedy budowaliśmy to forum dla społeczeństwa, a nie tylko do uprawiania poli-potyczek i wymiany nieuprzejmości ze strony min.

Franco Zarrazzo,

krzysztof Wojtunik,
lord
"

______________________________________________________________
1 UP 2 DOWN
 
waldemar_n 



Wiek: 66
Dołączył: 07 Paź 2005

UP 454 / UP 1604



Wysłany: 2013-11-20, 23:48   

dalszy ciag "szarzyzna" historii, a nie bialo-czarnej "propagandy" :-)


CYTAT:

"Co jest w tym BARDZO WYMOWNE …nigdy nie powstała pomorska, czy też górnośląska dywizja Wermachtu!!!
DLACZEGO??! Władze hitlerowskie nigdy nie ufały całkowicie Polakom stąd też – nie było dla nich miejsca w lotnictwie, zwiadzie,wojskach pancernych czy marynarce wojennej!

Rzadko byli awansowani na stopnie podofierskie czy oficerskie… ot zwykłe mięso armatnie !!!
Polscy rekruci byli przedmiotem KPIN rdzennych Niemców w armii ze względu na brak płynnej mowy w języku niemieckim…

PONAD 5 TYSIĘCY BYŁYCH OBYWATELI II RZECZPOSPOLITEJ OTRZYMAŁO NIEMIECKIE ,,KRZYŻE ŻELAZNE,, …za waleczność oraz dyscyplinę w armii !

(cyt),,Amerykany biją w dzień i noc. Ziemia się trzęsie, wszystko się pali, nawet kamienie. Kryjemy się dziurach wykutych w skale, a krew się na nas leje jak woda z deszczu Wszędzie darci, wołani, płacz. Mamo, żegnom się z Wami, bo jo już z tej wojny niy powróca.
Już Wos nigdy niy zobacza ani moich Bojszów. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus… ,,

To treść ostatniego listu z włoskiego miasteczka Capriati Wojciecha CZARNYNOGA do matki z Bojszów, małej miejscowści pod Tychami.
Zginął kilka tygodni później w mudurze Wermachtu…

Na Pomorzu bezwzględnie wobec Polaków rządził w tamtych latach gauleiter Albert Forster, który polecił surowo karać nawet za mowę po polsku!

Na wcielonym do Rzeszy Śląsku i Wielkopolsce – Niemcy starali się uroczyście żegnać na dworcach rekrutów wywodzących się z obywateli II RP.
Dnia 11 lipca 1942 roku w pomorskim mieście Gniew usiłowano w ten sposób pożegnać rekrutów siłą wcielonych do Wermachtu!
Gdy ruszył pociąg jedna z matek zaczęła śpiewać pieśń religijną PO POLSKU …,,Serdeczna Matko, opiekunko ludzi, niech Cię płacz sierot
do litości wzbudzi,,…

Po chwili śpiewał PO POLSKU cały dworzec w Gniewie …WRAZ ZE STŁOCZONYMI W POCIĄGACH REKRUTAMI w mundurach Wermachtu!
Potem ta pieśń maryjna przechodzi w …,,BOŻE, COŚ POLSKĘ…,,

Niemcy zgłupieli i udawali, że nic się nie stało ... "


______________________________________________________________

"Był taki czas, kiedy budowaliśmy to forum dla społeczeństwa, a nie tylko do uprawiania poli-potyczek i wymiany nieuprzejmości ze strony min.

Franco Zarrazzo,

krzysztof Wojtunik,
lord
"

______________________________________________________________
1 UP 3 DOWN
 
brzeżanin 


Wiek: 64
Dołączył: 02 Sie 2008

UP 512 / UP 297



Wysłany: 2013-11-21, 20:02   

waldemar_n napisał/a:
CYTAT:

[i]"Los sprawił potem, że były to decyzje PEŁNE TRAGEDII TYSIĘCY POLAKÓW;

Była to dla nich pułapka, gdyż władze niemieckie na terenach okupowanych uznały, że skoro ludzie ci z taką deklaracją czują się Niemcami to zgodnie z obowiązującą wówczas od 1935 roku ustawą o powszechnym obowiązku wojskowym mogą być wcieleni do ich armii!!!

No i zaczął się pobór, choć nie brakowało i ochotników, którzy pragnęli w mundurze Wermachtu przeżyć; przygodę życia!
Według prof.Ryszarda Kaczmarka z Uniwesytetu Śląskiego który bada losy obywateli II RP wcielonych do Wermachtu ( polecam jego książkę "Polacy w Wermachcie") w ten sposób mundury wojsk niemieckich włożyło
PÓŁ MILIONA POLAKÓW!!!

Tu dla porównania warto wiedzieć,że w szczytowym okresie Amia Krajowa liczyła 400 tys. żołnierzy a np.armia polska w ZSRR ; 107 tys.żołnierzy, lub Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie ; liczyły 240 tysięcy wojska!

I tak oto TRAGICZNA HISTORIA POLAKÓW W CZASIE II WOJNY ŚWIATOWEJ SPRAWIŁA, że rodak walczył przeciwko rodakowi w Normandii, pod Stalingradem, w Afryce, na Krecie czy też w Finlandii;

Historia jakiej nas uczono CELOWO PRZEMILCZA TEN FAKT;ze wstydu, czy też politycznego wyrafinowania???!



Tak oto w ten sposób ze Śląska wcielono 350-400 tys.Polaków do armii niemieckiej a z Pomorza ponad 80 tysięcy!
Jest to nastepny dowod na zbrodnicza forme panstwa niemieckiego w latach drugiej wojny światowej . Co do histori jaką nas uczono to jest jeszcze historia jaką uczono nas w domach rodzinnych ,przykład Katynia kto chcial to wiedział .Natomiast co do ochotników to farbowancy i nic poza tym .
2 UP 1 DOWN
 
Dziedzic_Pruski 



Wiek: 63
Dołączył: 19 Lut 2007

UP 4808 / UP 7271



Wysłany: 2013-11-21, 20:39   

Wielu Polaków służyło i robiło kariery już w armiach zaborczych.
1 UP 2 DOWN
 
brzeżanin 


Wiek: 64
Dołączył: 02 Sie 2008

UP 512 / UP 297



Wysłany: 2013-11-21, 20:45   

A czy trescia tych postów jest czas zaborów :cry:
1 UP 1 DOWN
 
Dziedzic_Pruski 



Wiek: 63
Dołączył: 19 Lut 2007

UP 4808 / UP 7271



Wysłany: 2013-11-21, 20:47   

A co to za różnica? Dzisiaj też są tacy, co to się zaciągają do legii cudzoziemskiej.
PS
Trzeba zdjąć klapki z oczu i myśleć w szerszym kontekście. Wojna już się dawno skończyła.
Ostatnio zmieniony przez Dziedzic_Pruski 2013-11-21, 20:49, w całości zmieniany 2 razy  
2 UP 2 DOWN
 
waldemar_n 



Wiek: 66
Dołączył: 07 Paź 2005

UP 454 / UP 1604



Wysłany: 2013-11-21, 20:54   

brzeżanin napisał/a:
....Natomiast co do ochotników to farbowancy i nic poza tym .



W momencie powstania liczebność PZPR (zbrodnicza organizacja) wynosiła:

1948 r. 1 mln 537 tys. członków
1959 r. 1 mln 18 tys.
1965 r. 1 mln 775 tys.
1970 r. 2 mln 320 tys.
1980 r. 3 mln 092 tys. osób

niezla armia "farbowancow"

Cytat:
...to nastepny dowod na zbrodnicza forme panstwa
polskiego w latach powojennych ;-)

Tam gdzie pieniadze, polepszenie warunkow zycia, kariera wielu sie "sprzeda" nawet Polacy jak
i rowniez obywatele innych krajow. :-)

______________________________________________________________

"Był taki czas, kiedy budowaliśmy to forum dla społeczeństwa, a nie tylko do uprawiania poli-potyczek i wymiany nieuprzejmości ze strony min.

Franco Zarrazzo,

krzysztof Wojtunik,
lord
"

______________________________________________________________
Ostatnio zmieniony przez waldemar_n 2013-11-21, 20:58, w całości zmieniany 2 razy  
1 UP 3 DOWN
 
brzeżanin 


Wiek: 64
Dołączył: 02 Sie 2008

UP 512 / UP 297



Wysłany: 2013-11-21, 21:00   

W tym jesteście obaj najlepsi ,w sytuacji która wam nie pasuje obracacie kota ogonem taki Pat i Pataszon.
2 UP 1 DOWN
 
waldemar_n 



Wiek: 66
Dołączył: 07 Paź 2005

UP 454 / UP 1604



Wysłany: 2013-11-21, 21:04   

brzeżanin napisał/a:
W tym jesteście obaj najlepsi ,w sytuacji która wam nie pasuje obracacie kota ogonem taki Pat i Pataszon.


Nie, zdejmujemy co niektorym

Cytat:
klapki z oczu
:-)

______________________________________________________________

"Był taki czas, kiedy budowaliśmy to forum dla społeczeństwa, a nie tylko do uprawiania poli-potyczek i wymiany nieuprzejmości ze strony min.

Franco Zarrazzo,

krzysztof Wojtunik,
lord
"

______________________________________________________________
1 UP 3 DOWN
 
waldemar_n 



Wiek: 66
Dołączył: 07 Paź 2005

UP 454 / UP 1604



Wysłany: 2013-11-21, 21:41   

dalszy ciag skomplikowanej "szarzyzny" historycznej:

CYTAT:

"Gdy w czerwcu 1941 roku Hitler zaatakował ZSRR – na front wschodni CELOWO NIE WYSYŁANO jednostek Wermachtu z żołnierzami pochodzącymi z terenów II RP, gdyż dowódcy niemieccy obawiali się …DEZERCJI NA SKALĘ MASOWĄ!

A Polacy…… ,,zmykali,, Niemcom wszędzie !

W 1944 roku we Włoszech II Korpus gen.Andersa przyjmował CODZIENNIE KILKUNASTU POLAKÓW …dezerterów z amii Hitlera!
Żołnierze Andersa opanowali do perfekcji ,,wyłuskiwanie,, Polaków z tłumów jeńców niemieckich w wielu obozach!
Akcja ta polegała na tym, że polscy oficerowie bardzo wnikliwie sprawdzali wypełnione przez jeńców ankiety Czrwonego Krzyża, a następnie poborowych z Polski PILNIE przenoszono ich do oddzielnych obozów

Potem rozmowa z żołnierzem a przed włożeniem POLSKIGO MUNDURU …zmiana danych osobowych, chroniąca ich rodziny na wypadek dostania się do niewoli niemieckiej!

Według szacuków W TEN SPOSÓB do armii polskiej na Zachodzie przeszło 89 tysięcy Polaków wcześniej wcielonych do wojsk niemieckich!
Podobno wśród żołnierzy polskich u gen.Andersa krążyło na ten temat wiele dowcipów !
Jeden z nich to :
…JAK WIESZAĆ ,,KRZYŻ WALECZNYCH,,?! Nad ,,Krzyżem Żelaznym,, czy pod nim….??!

Gdy w czerwcu 1944 roku alianci wylądowali w Normandii – do polskich jednostek gen.Andersa ZNOWU POPŁYNĄŁ STRUMIEŃ NOWYCHŻOŁNIERZY …z Wermachtu!
Do końca tego roku było to az 15 TYSIĘCY NASZYCH RODAKÓW !
Niestety upór Amerykanów sprawił, że ,,proces,, ten zwolnił!….

Anders stacjonując jeszcze w ZSRR (…nie znając wówczas TAJEMNICY MORDU KATYŃSKIEGO!!!) usiłował do tego pomysłu przekonać nawet Stalina (…zleceniodawcę mordu Polaków m. in. w Katyniu!) – ale ten nie zgodził się!

ALE GDY,,POLSKIE MIĘSO ARMATNIE, było potrzebne sowietom …3 tysiące Polaków z Wermachtu zostało jednak wcielonych – glównie do 3 Dywizji Piechoty im.Romualda Taugutta (armia Berlinga).

A jak wygladał w tamtym czasie ,,problem,, folkslisty (NIEMIECKA LISTA NARODOWA) ?!
JAKO PIERWSZY WPROWADZIŁ JĄ jesienią 1939 roku Arthur Greiser – gauleiter Kraju Warty (tereny Wielkopolski, Kujaw i ziemi łódzkiej!).
Potem latem 1940 roku szef SS Heinrich Himmler -rozszerzył jej obowiązywanie na terenie wszystkich ziem polskich wcielonych do III Rzeszy!

W Generalnym Gubernatorstwie podpisanie tej folkslisty uważane było jako ZDRADA POLSKI a wiele lat po wojnie jako KOLABORACJA z hitlerowcami!

TYMCZASEM NA TERENACH WCIELONYCH DO III RZESZY (WIELKOPOLSKA, POMORZE, GÓRNY ŚLĄSK!) – OD FOLKSLISTY NIE BYŁO UCIECZKI !

Była to szczegółowa ankieta mowiąca o wyznaniu, wykszałceniu,narodowości RODZICÓW,okresu zamieszkania w danym miejscu itp.
Następnie powiatowi urzędnicy oceniali owe ankiety i klasyfkowali ludzi do JEDNEJ Z CZTERECH KATEGORII.
Pierwsze dwie kategorie były ZAREZRWOWANE dla rodowitych Niemców, trzecia dla spolszczonych Niemców a czwarta dla renegatów!
Renegaci to ci, którzy pomimo niemieckich korzeni uważali się nadal za Polaków !

Kategoria pierwsza oraz druga to 100% pewność otrzymania obywatelstwa Niemiec! Kategoria trzecia to obywatelstwo warunkowe…które mogło być w każdej chwili odebrane!

Kategoria czwarta to zaledwie KANDYDAT na obywatela Niemiec( nie mógł posiadać nieruchomości!).

Osoby z trójką i czwórką …BYLI WYLUCZENI Z OBOWIĄZKU SŁUŻBY W ARMII NIEMIECKIEJ i groziły im deportacje!

Folklista wprowadziła mega zamieszanie w hitlerowskiej armii – ponieważ, gdy zaczeła obowiązywać w wojsku było już tysiące żołnierzy którym W RODZINYCH STRONACH urzędnicy przyznali …kategorię III lub IV.

Zgodnie z tym prawem POWINNI ZOSTAĆ NATYCHMIAST ZWOLNIENI z armii, ale dowódcy niemieccy ostro się temu sprzeciwili, gdyż była potrzeba ,,mięsa armatniego,, …na front !

Gdy Niemcy ponieśli klęskę pod Stalingradem w 1943 roku – PILNIE ZMIENILI WPISY NA FOLKSLISCIE .
MASOWO podnoszono kategorię z IV do III, ta aby dany mężczyzna mógł być wcielony do wojska.

Gdy sytuacja III Rzeszy w 1944 roku stała się katastrofalna – do Wermachtu zaczęto wcielać nawet osoby wcześniej uwięzione w obozach koncentracyjnych!

TAK WŁAŚNIE DO WERMACHTU TRAFIŁ DZIADEK PREMIERA DONALDA TUSKA – Józef Tusk, aresztowany przez gestapo już 02 września 1939 roku !

W grudniu 1943 roku Józef Tusk został ZWOLNIONY Z OBOZU KONCENTRACYJNEGO W NEUENGAMME,
A PÓŁ ROKU PÓŹNIEJ DOSTAŁ POWOŁANIE …..

Mój dziadek WYBRAŁ LAS – ale w nim czekała go śmierć od kul właśnie żołnierzy Wermachtu i gdy dziadek premiera Tuska wkładał mundur III Rzeszy… on jak tysiące Polaków TYCH TRAGICZNYCH LAT,
już spoczywał w zbiorowej mogile!

A WSZYSTKO TO JEDNA I WSPÓLNA TRAGEDIA NASZEJ RZECZYPOSPOLITEJ…."

______________________________________________________________

"Był taki czas, kiedy budowaliśmy to forum dla społeczeństwa, a nie tylko do uprawiania poli-potyczek i wymiany nieuprzejmości ze strony min.

Franco Zarrazzo,

krzysztof Wojtunik,
lord
"

______________________________________________________________
3 UP 2 DOWN
 
Marcim B. 



Wiek: 52
Dołączył: 05 Sty 2007

UP 855 / UP 1842



Ostrzeżeń:
 2/4/6
Wysłany: 2013-11-21, 21:48   

Bóg, honor i ojczyzna...
Marek Popowski Nr 03/2004, 2004-01-15, str. 5

http://nie.com.pl/archiwum/17493
Panowie oficerowie oraz Wy, szeregowi i starsi szeregowi, którzy piaski pustyni w Iraku sycicie własnym potem, a niektórzy krwią. Nie lękajcie się! Szyitów, sunnitów, Kurdów ani polskich przełożonych. Nie lękajcie się amerykańskiego uranu (patrz obok). Nie lękajcie się ministra Jerzego Szmajdzińskiego, który opowiada w Polsce o Waszym dobrym prowadzeniu się, zamiłowaniu do coca-coli i wody mineralnej. Dajcie wyraz prawdzie. Do wszystkich polskich okupantów, którzy potrafią pisać (wystarczy znajomość alfabetu łacińskiego), kierujemy apel o nadsyłanie korespondencji własnych z Iraku. Przysyłajcie listy papierowe, e-maile i iskrówki, opisujcie swój wojenny los tak, jak on wygląda naprawdę. Dla cywilów w Polsce, dla Waszego zwierzchnika prezydenta Kwaśniewskiego i premiera Millera, dla ministra Szmajdzińskiego. Najciekawsze listy opublikujemy. Bez wojskowej ani cywilnej cenzury. Dziś drukujemy fragmenty listu kpt. Marka Popowskiego sprzed prawie 11 lat. Jako zachętę dla autorów z Iraku, jako dokument epoki i jako wskazówkę dla ministra Szmajdzińskiego. Panie Ministrze, w Iraku tylko wielbłądy mogą długo powstrzymywać się od picia. Redakcja

W polskim batalionie sił pokojowych ONZ w Chorwacji służę już kilka miesięcy. Powoli przyzwyczajam się do munduru i częstych wybuchów oraz do tego, że wokół mnie stale roi się od uzbrojonych po zęby chłopów. Nadal jednak nijak nie mogę pojąć, co ja właściwie robię na tej pieprzonej wojnie. (...) W latającej trumnie Na wojskowym lotnisku w Krakowie okazało się, że o samolocie do jakiejś tam Jugosławii nikt nic nie słyszał. Kłopot był to nie lada jaki, bo ten samolot, co go armia załatwiała, miał zabrać z Chorwacji do kraju dużą grupę żołnierzy z wielką ilością gorzały. Odlot opóźniał się już o dobre 5 godzin i wszyscy byli zdenerwowani. Na zapytania żołnierzy, czy mogą pójść coś przekąsić, zrównoważonym tonem odpowiadałem, by się jeszcze chwilę wstrzymali. Nie miałem pojęcia, co tu się dzieje, ale starałem się pocieszać tych młodych i wystraszonych wyjazdem na wojnę chłopaków. Zapewniałem ich, że w samolocie, który zaraz po nas przyleci, będą seksowne stewardesy, a one zawsze serwują coś dobrego do zjedzenia. Po 6 godzinach oczekiwania zamiast do Tu 154 z ładnymi laseczkami na pokładzie zapakowano nas do Iła 76, jednego z największych samolotów transportowych latających obecnie po Europie. Gdyby nie obecność na jego pokładzie trzech zachodnich obserwatorów wojskowych z ONZ, którzy kontrolują, czy nie ma przemytu broni, to żadna siła nie zaciągnęłaby mnie na tę latającą trumnę. (...) Załoga latającego bydlaka była w całości rosyjska i męska. Olbrzymi grubas w cywilu (kapitan) zapewniał mnie dowcipnie, że jego "kamanda" wyjątkowo dzisiaj jest trzeźwa. Jednak moje obawy o własne życie i 300 niemieckich marek, które kurczowo trzymałem w kieszeni, ustały dopiero, z chwilą gdy "samaljot" wylądował w Zagrzebiu. Trzeba przyznać, że chłopcy siedli na płycie lotniska tak lekko jak sportowa awionetka. - "Maładcy!". Z chorwackiego lotniska natychmiast skierowaliśmy się prosto na południe. Jechaliśmy w konwoju złożonym z kilkunastu specjalnie oznaczonych pojazdów ONZ (UNU). Po godzinie jazdy w małej miejscowości Turanj minęliśmy strefę walk i nieustannych zawieszeń ognia. Wokół wszystko było zrujnowane i świeżo ostrzelane z broni wszelkiego kalibru. Ludzie mieli takiego pietra, że w eleganckim wojskowym autobusie aż śmierdziało. Pewien plutonowy, łapiąc mnie za rękę, przerażony pytał, czy jeszcze wrócimy żywi do kraju. Muszę przyznać, że w czasie tego przejazdu przez linię frontu po raz pierwszy zacząłem się zastanawiać, czy jestem zupełnie normalny i czy aby warto. Teraz jest już dobrze. Bywa tylko zwykły ludzki niepokój, gdy kilka razy dziennie wjeżdża się w niewyobrażalnie zniszczony teren pomiędzy tysiące min, liczne detonacje i wystrzały z kałacha. (...) Sutki, pipy i języki Co wieczór, po wykonaniu zadania w terenie, wracam zmęczony do bazy. Tam miewam trochę luzu. W samym sztabie batalionu czuję się bardzo dziwnie. Najczęściej odnoszę wrażenie, że jestem zakwaterowany w burdelu. Wszędzie wokoło zdjęcia obnażonych panien i zawsze ten sam temat. Gdzie wzrokiem sięgnąć, kobiece sutki, gołe tyłki, jędrne pośladki, włochate pipy, rude łona, języki, pępki i sterczące brodawki. Na każdym centymetrze ściany, na szafach, szafkach, a nawet na suficie. Wiszą w pokojach i w oficerskiej mesie, na kory-tarzach i w służbowych gabinetach. Mają je w swych kwaterach zwykli żołnierze oraz oficerowie. (...) Niekiedy wieczorami bywa naprawdę wesoło. W miejscach zakwaterowania i mesie oficerskiej panują filmy wideo. Jedyne, co w nich można zobaczyć, to roznegliżowane dziewczynki huśtające się na wielkich kutasach. Panienki, jeśli nie mają penisa w dupie, to na pewno trzymają go w ustach. Biedny kapelan nie nadąża z przeglądaniem kaset - rzecz jasna, wyłącznie w celu dokonania cenzury. Być może to jest powodem, że się niekiedy biedaczek upija. Trzeba jednak przyznać, iż w przeciwieństwie do wielu zawodowych oficerów ten sympatyczny ksiądz robi to w sposób wyjątkowo kulturalny i dyskretny. Mamy tu w batalionie kilku zboczeńców. Oni przez cały dzień oglądają... polską TV z satelity. Ja ani przez chwilę nie oglądam ani TV, ani wideo. Zdjęć porno na ścianach też nie mam. Żeby jednak nie robić tu za jakiegoś pedała, powiesiłem sobie na ścianie skromne zdjęcie takiej bladej cipki. Tak, zwykła ogolona żeńska pipka w ramce. Robi u mnie w pokoju za totem. Najciekawsze, że ci Rambo, gdy wchodzą na moją kwaterę, to pytają - co to? I bądź tu mądry! Wojsko, chłopy, stare konie, a zadają pytania, jakby w życiu zwykłej pizdy nie widzieli. Jak już wspomniałem, fotografie rozebranych kociaków są tu właściwie wszędzie. Jednak pewnego razu, o dziwo, trafiłem na kalendarz ścienny, na którym nie było roznegliżowanych panienek. Cud! Gdy się jednak lepiej przyjrzałem, to wskazywał on miesiące za pomocą rysunków. I tak: w marcu parzą się koty, w kwietniu pieprzą zające, w maju dupcą ludzie itd. Kilka dni temu kolejny raz pojechałem z dowódcą polskiego batalionu na międzynarodowy meeting do kwatery francuskiego sektora. Trasa była trudna, a w terenowym Tarpanie niesamowicie trzęsło i okropnie się kurzyło. Gdy minęliśmy spokojnie najniebezpieczniejsze odcinki drogi, staremu poprawił się nastrój i było widać, że chce sobie pogadać. W pewnym momencie zapytał: Panie kapitanie, jaki pan ma pistolet? Praktycznie bez zastanowienia odpowiedziałem: krótki panie pułkowniku, ale żona się nie skarży! Spojrzał na mnie dziwnie i nic nie powiedział. Do dzisiaj nie wiem, o co mu właściwie chodziło? ň propos. Dostałem z przydziału pistolet model P-64, kal. 9 mm oraz 12 nabojów, pastę do butów, cztery baterie R6 i trzy (francuskie!) prezerwatywy. Wygląda na to, że jeżeli jakiś brodaty Serb nie zechce mnie tu :censored2:, to gumy przydadzą się dopiero w kraju. Nadal kombinuję, do czego te baterie, ponieważ większość oficerów bierze, ile się da. Trudno jest tu nie zauważyć, że sporo naszych panów oficerów zachowuje się jak Tomuś z "Czterech pancernych". Zbierają i chomikują wszystko, co im w łapy wpadnie: sznurki, druty, taśmy, gwoździe, wkłady, a nawet na wpół zapisane zeszyty. Gra w butelkę Większość moich rodaków potwornie tutaj chleje. Początkowo sądziłem, że jedni nie wytrzymują obciążeń psychicznych związanych z wojną, a inni cierpią na brak rodziny. Najprawdopodobniej jednak dla większości oficerów przyczyną nadmiernego spożywania alkoholu jest przyzwyczajenie i to, że nie mogą się oni pogodzić z faktem, iż gorzała w wojskowej kantynie jest tańsza od coca-coli. Na przykład: litr "Gorbatchova" kosztuje tylko 2,5 dolara, a butelka coli - aż 2,80. W upalne dni chłopaki kupują wódkę, a do popicia biorą kolejnego literka, bo w sumie wychodzi taniej o 30 centów. Major, z którym mieszkam na tej samej kwaterze, co najmniej raz w tygodniu porządnie się zapruwa. Zawsze wraca z libacji późno po północy i po chwili zwraca wszystko na podłogę koło łóżka. Ponieważ, jak wielu oficerów WP, uwielbia czosnek, smród w naszej kwaterze jest niesamowity. Ale chłop się nie przejmuje. Rano wstaje i przykrywa to wszystko prześcieradłem, a potem idzie odpocząć na służbę. Sprząta po sobie dopiero po południu. Nie jestem zwolennikiem picia czystej wódki, ale w takim towarzystwie i takich okolicznościach, dla higieny psychicznej, będę musiał zacząć. Na razie powoli się przymierzam do cienkich drinków. Chorwaci mają tu dobre piwo, ale unikam go ze strachu. Nie, nie chodzi o to, że może być zatrute... Prawie połowa polskiej kadry zawodowej ma czerwone od picia nochale i wielgachne brzuchy, które nadal rosną. Kilku wysokich rangą oficerów wygląda jak Wańka- wstańka i ledwo się porusza. Ponieważ żarcia jest tutaj dużo, zwłaszcza zawodowi wchłaniają w siebie wszystko to, co się za darmo od armii należy. Potem zalewają to wszystko litrami ciepłego piwa. Wieczorami w mesie dochodzi tani koniaczek, a później na pokojach króluje "Żytnia" i "Absolut" w ilościach wręcz niewyobrażalnych. Zwyczajna wojna Ogólnie biorąc ludzie ze ścisłego dowództwa są w porządku. Tylko kilku oficerów i większość żołnierzy ze służby zasadniczej zamiast kamizelek kuloodpornych powinni nosić kaftany bezpieczeństwa. Ciekaw jestem, kto i na jakich zasadach przysłał tu tylu świrów. Nasz zaimprowizowany areszt i izolatka ciągle są pełne jakichś wariatów. By i mi nie odbiło, zacząłem poważnie przymierzać się do solidnego uprawiania kilku sportów. Na razie biegam co dzień regularnie po 5-6 km pod górę za takim małym wysportowanym sierżantem. Planuję grać w tenisa na takim niewielkim placyku pod oknem dowódcy. Jak mi piłka poleci za daleko, to albo mnie zdegradują, albo wódz osobiście każe mnie zastrzelić. W każdym bądź razie bez sapera i lekarza się nie obejdzie, ponieważ wszystko wokoło jest tu zaminowane i co jakiś czas nawet samo wybucha. Najciekawszy jest mój bezpośredni szef - major Sz. Ostatnio, gdy w naszym rejonie Serbowie naparzali się ostro z Chorwatami, kazał mi pojechać na linię frontu i zapowiedzieć stronom konfliktu, by przestały strzelać do siebie. Zapytałem go wtedy, czy nie lepiej by było od razu kazać im tę wojnę zakończyć, bo po co będę dwa razy ganiać. Facet strasznie się wkurzył, więc znalazłem szybko jeszcze jednego durnia i razem wyruszyliśmy w teren. Strachu było co niemiara, bo nasze posterunki były cały czas pod obstrzałem. Na szczęście wszystko zakończyło się pomyślnie. Dopiero wieczorem okazało się, że pan major otrzymał od dowódcy polecenie wyjazdu na linię frontu. Miał wziąć pojazd opancerzony BRDM i sam załatwić tę sprawę w asyście tłumacza. Potrafię zrozumieć, że biedak ze strachu posłał kogo innego, ale dlaczego mizernym Tarpanem z plandeką, a nie opancerzonym wozem bojowym. Roboty mam dużo, a najczęściej bardzo dużo. Codziennie poruszam się po górzystym i zalesionym terenie. Objeżdżam różne strefy walk, strefy zdemilitaryzowane, linie przerwania ognia, posterunki i miejsca wymiany ognia lub miejsca, w których zginęli ludzie. Jeśli chodzi o wojnę, to w budynku sztabu obecnie bezpośredniego zagrożenia nie ma, choć podrzucono tu dwa razy granat i wielokrotnie w naszą stronę strzelały pijane Serby, ale jak dotąd bez rezultatu. Z oddali codziennie słychać huk artylerii, a nocą bliskie wystrzały z ręcznej broni maszynowej. Są jednak miejsca, gdzie za milion dolców dłużej bym nie siedział. Kilka naszych punktów kontrolnych znajduje się między dwoma napierdalającymi się bez sensu stronami. Bywa, że chłopcy przez pół dnia ze schronów nosa nie wysuwają. Nieraz przez całą noc siedzą podczas ostrzału w piwnico-ziemiankach, a gruz i piasek sypie im się na głowę. Nigdy nie wiadomo, skąd padają wystrzały i gdzie nastąpią wybuchy. Na niektórych pozycjach mamy takie "umocnienia", że gdyby w pobliżu spadł zabłąkany pocisk, np. z moździerza, to z namiotów nawet metka by się nie ostała. Ja miałem tylko jedną taką noc i na dalsze się nie piszę. Są także miejsca, gdzie tylko szczęście ratuje ludziom życie i trzeba przyznać, że na razie ono nam dopisuje. Zrobione przez naszych saperów schrony wytrzymują wprawdzie uderzenie granatu o średnim kalibrze, ale gdyby tak spadła stodwudziestka, to klapa. Ja, gdy jeżdżę w te lub inne miejsca (tajemnica wojskowa), to jadę z samym dowódcą albo z jakimś ważnym oficerem. Oni tu siedzą dość długo i nie są tacy głupi, żeby bez sensu dać się zabić. Najczęściej podczas takich wypraw w teren mam ochronę z dwóch lub czterech żołnierzy. Dali mi tutaj broń, hełm, kamizelkę kulo- (czyt. gówno-) odporną, a gdy jest duże zagrożenie, to wszyscy poruszamy się w obecności transporterów opancerzonych, które co i raz się psują. Sprzęt w dzień jeździ, a nocą jest remontowany. Wierzchem na Tarpanie Broni i wyposażenia wojskowego, tu, na Bałkanach, nie brakuje. Świetnie uzbrojeni są Francuzi i Kanadyjczycy. Mają dobry nowoczesny sprzęt - aż miło popatrzeć. Ale nasi im nie ustępują. Polski batalion ma najcięższe na Bałkanach radiostacje marki Tuberoza, których zaletą jest to, że doskonale sprawdzają się w terenie równinnym. Jeżeli naszym saperom uda się usunąć pobliskie góry, to z radiostacji będzie pożytek. Na razie pomagają nam w łączności amatorskie radia CB zakupione prywatnie przez żołnierzy. Także polskie Tarpany nie są gorsze od pojazdów używanych przez NATO. Na potrzeby wojska i bezpieczeństwa na-szych żołnierzy płócienna plandeka na samochodach została podwójnie zaimpregnowana i teraz już tak nie przemaka. Za to na pewno przodujemy w liczbie zdjęć pornograficznych przypadających na jednego trzepanego kapucyna. Wyprzedzamy w tym nawet żołnierzy z Nigerii, Nepalu i Pakistanu. Wszyscy Serbowie mają broń. Zawsze targają ze sobą załadowane i odbezpieczone spluwy. Pijani czy trzeźwi strzelają nagminnie, to na wiwat, to do Chorwatów, a to do Muzułmanów. Naszych posterunków też nie oszczędzają. W tym roku kropnęli już ponad setkę żołnierzy sił pokojowych. Strach koło nich przejeżdżać i przechodzić. Do moich obowiązków należy m.in. spotykać się z nimi w terenie po kilka razy dziennie i wypytywać ich, po co strzelali. Warunki zakwaterowania w misji wojskowej, poza TV i żarciem, są raczej spartańskie. Brakuje wody, w kiblu wieje po tyłku, ciągle nie ma prądu itp. Powoli przyzwyczajam się, ale za taką forsę trudno jest wybrzydzać, no i ta adrenalina. Lepiej tu dać się zabić za tysiąc baksów, niż w kraju od jakiegoś narkomana dostać w łeb za zegarek. Słyszałem, że wczoraj w polskiej TV jakaś dziennikarka wypowiadała się w dzienniku, że nasi żołnierze mają w Chorwacji domy publiczne i często z nich korzystają. A to :censored2:! To ja tu łba nadstawiam, chłopaki dla utrzymania pokoju w Europie od miesięcy konia walą, a jakaś głupia koza ludziom wciska, że zamiast służyć ojczyźnie robimy sobie dobrze, i to za państwowe pieniądze. Niech ja ją, kurwę, w kraju złapię! Trudno uwierzyć, ale w naszej strefie z tymi sprawami jest bardzo krucho lub jak kto woli - sucho. Gdybym się tylko do którejś miejscowej zbliżył, to wpierw Serby by mi obcięły jaja, a potem dowódca ptaka. Niedawno była u nas kolejna grupa pismaków z kraju. Wiem, że wtedy saperzy posuwali taką jedną dziennikarkę z Wybrzeża, bo się szybko "Finlandią" skuła. Pewnie to ta sama, co teraz głupoty w telewizorze wygaduje.


w numerze

Na skróty:
Ostatnio zmieniony przez Marcim B. 2013-11-21, 21:51, w całości zmieniany 1 raz  
1 UP 4 DOWN
 
brzeżanin 


Wiek: 64
Dołączył: 02 Sie 2008

UP 512 / UP 297



Wysłany: 2013-11-24, 20:26   

waldemar_n napisał/a:
brzeżanin napisał/a:
....Natomiast co do ochotników to farbowancy i nic poza tym .



W momencie powstania liczebność PZPR (zbrodnicza organizacja) wynosiła:

1948 r. 1 mln 537 tys. członków
1959 r. 1 mln 18 tys.
1965 r. 1 mln 775 tys.
1970 r. 2 mln 320 tys.
1980 r. 3 mln 092 tys. osób

niezla armia "farbowancow"

Cytat:
...to nastepny dowod na zbrodnicza forme panstwa
polskiego w latach powojennych ;-)

Tam gdzie pieniadze, polepszenie warunkow zycia, kariera wielu sie "sprzeda" nawet Polacy jak
i rowniez obywatele innych krajow. :- _
W 1926 liczebnosć NSDAP[zbrodnicza organizacja ] wynosiła 27 tysiecy ,w 1944 ta zbrodnicz organizacja liczyła 8,5 miliona osób to dopiero armia farbowanców .
0 UP 0 DOWN
 
waldemar_n 



Wiek: 66
Dołączył: 07 Paź 2005

UP 454 / UP 1604



Wysłany: 2013-11-24, 20:34   

brzeżanin napisał/a:
.... to dopiero armia farbowanców .


Nie zaprzeczam, ani nawet w jednym procencie, a wiec mamy dwie "armie farbowancow" :-)

Dochodzimy wiec do jednego wniosku, w kazdym narodzie mamy farbowancow, slugusow, mordercow i
zbrodniarzy
a cierpia na tym prosci ludzie,
a tych nie powinno sie obwiniac na wieki, bo zarowno jak Polacy jako narod nie odpowiadaja za zbrodnie swoich farbowancow, tak i Niemcy jako narod nie odpowiadaja za zbrodnie swoich ...

Odpowiedzialni sa hitlerowcy i komunisci

______________________________________________________________

"Był taki czas, kiedy budowaliśmy to forum dla społeczeństwa, a nie tylko do uprawiania poli-potyczek i wymiany nieuprzejmości ze strony min.

Franco Zarrazzo,

krzysztof Wojtunik,
lord
"
______________________________________________________________
0 UP 3 DOWN
 
brzeżanin 


Wiek: 64
Dołączył: 02 Sie 2008

UP 512 / UP 297



Wysłany: 2013-11-24, 20:50   

waldemar_n napisał/a:
brzeżanin napisał/a:
.... to dopiero armia farbowanców .


Nie zaprzeczam, ani nawet w jednym procencie, a wiec mamy dwie "armie farbowancow" :-)

Dochodzimy wiec do jednego wniosku, w kazdym narodzie mamy farbowancow, slugusow, mordercow i
zbrodniarzy
a cierpia na tym prosci ludzie,
a tych nie powinno sie obwiniac na wieki, bo zarowno jak Polacy jako narod nie odpowiadaja za zbrodnie swoich farbowancow, tak i Niemcy jako narod nie odpowiadaja za zbrodnie swoich ...

Odpowiedzialni sa hitlerowcy i komunisci

______________________________________________________________

"Był taki czas, kiedy budowaliśmy to forum dla społeczeństwa, a nie tylko do uprawiania poli-potyczek i wymiany nieuprzejmości ze strony min.

Franco Zarrazzo,

krzysztof Wojtunik,
lord
"
______________________________________________________________
Jest pewna niescisłosć w twoim rozumowaniu to Niemcy sfustrowani wynikiem pierwszej wojny dali władze Hitlerowi i to nie tylko farbowancy z nsdap mordowali na terenach zajetych przez armie niemiecka .Natomiast do Polski komune wprowadzono na sowieckich bagnetach za przyzwoleniem tzw. sojuszników Polski ,i do konca w roku 1989 sowieci nie mogli być pewni tego ,,sojusznika''. Faktem jest natomiast że wielu członkow pzpr to faktycznie farbowancy ktorzy dla doraznych celów [mieszkanie ,lepsze stanowisko itp ]wstepowali do parti i żeby byłło smieszniej to co niektorzy dzisiaj dra morde jaka to komuna byla zła .
3 UP 1 DOWN
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Zobacz posty nieprzeczytane

Skocz do:  

Tagi tematu: brzegu, historia, jednostek, wojskowych


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template BMan1Blue v 0.6 modified by Nasedo
Strona wygenerowana w 0,07 sekundy. Zapytań do SQL: 34
Nasze Serwisy:









Informator Miejski:

  • Katalog Firm w Brzegu