Dziękuję za ten wpis, skoro mamy choć jeden taki głos, jak u Kathia (pseudonimów internetowych nie odmieniam przez przypadki), oznacza to, że autorce krytykowanego przez mnie wczesniej postu pomylił się sen z jawą. Zresztą, niezbyt wysokie mniemanie mogę mieć o dwudziestoletniej osobie, która, będąc, jak rozumiem, rok lub dwa po maturze, słowo "historii" pisze przez jedno "i," a słowo "Pan," pisząc o konkrentej osobie, małą literą. Jeśli nawet napisanie mała literą słowa "pan" jest do obronienia, to błąd w słowie "historii" wystawia świadectwo autorce. Czy oznacza to, ze, w jej rozumieniu, polski tez był źle wykładany? W takiej sytuacji powinna mieć pretensje do wszystkich nauczycieli języka ojczystego, którzy uczyli ją od pierwszej klasy podstawówki.
Mój pogląd sprowadza się do takiej konstatacji - znacznie ważniejsze od tego, jak wykłądany jest przedmiot, (pomimo faktu, ze autorka postu stwierdziła w swej wypowiedzi, co prawda nie wprost, że nauczyciel po prostu nie wykłądał na lekcjach) jest ucznia zaangazowanie w zdobywanie wiedzy, zainteresowanie danym przedmiotem, chęć uzyskania odpowiedzi na ciekawe pytania. Czyli od stosunku ucznia do procesu zdobywania wiedzy. Jeśli ja nie lubiłem matematyki na poziomie licealnym, to dziś niewiele z niej umiem, ale na mysl by mi nie przyszło stwierdzanie, że to wina nauczycielki. Po prostu - uczyłem się tyle, ile wystarczyło do oceny pozytywnej i basta.
Rzucanie nieprzemyślanych oskarżen pod adresem nauczycieli jest niemądre z dwóch powodów:
1. nadziewa się na łatwiutką ripostę, co udowodniono w poprzednim poście nizej i wyżej podpisanego autora;
2. jeśli takie oskarżenie nie jest (było) poparte interwencją u władz szkoły, jego siła rażenia jest równa upadkowi trzech ziarenek piasku na spienone fale Bałtyku.
To ja tyle, pozdrawiam.
Zaproszone osoby: 3
Wiek: 35 Dołączyła: 26 Mar 2007
0 / 0
Skąd: CDŚ
Wysłany: 2008-05-05, 13:28
no to ja sie zgodze z Kathią... wprawdzie z tego co pamiętam Pan Kozik nie 'użerał sie' z nikim, bo miał zasade: słuchasz to dobrze, nie słuchasz to Twoja sprawa... wiec nie sądze, żeby Twoja niewiedza z historii wynikała z tego, że Pan Kozik nie uczył, tylko z tego, że po prostu krótko mówiąc miałaś to co mówi 'gdzieś'. no w taki sposób to sie raczej nikt nie nauczy... no i można by powiedzieć, że historii nie ma...
Ja przyznam szczerze nigdy nie pałałam wielką miłością do historii, być może dlatego zapamiętałam lekcje z Panem Kozikiem, bo dosyć sporo od nas wymagał. Fakt, Pan Kozik do nauki nikogo nie zmuszał, ale w takim wypadku efekty , a raczej ich brak można było odczuć na koniec roku, gdzie część osób zawzięcie walczyła o ten marny dopuszczający. Nikt nie dostawał oceny za piękne oczy...
Grzech ty mnie zle zrozumiales i nie słusznie oceniasz!!ja nic nie mam do pana Kozika przeciez ja tylko napisalam jak jest...i nic wiecej...Pan Kozik wyklada zajecia moze jakies 15 min a pozniej jest luz na lekcjach..przynajmniej u mnie w klasie tak było...i nie bylo potrzeby isc do pani dyrektor..wiec nie rozumie o co ci
Źle mnie po prostu zrozumiales!!!
Ostatnio zmieniony przez Paulisia20 2008-05-05, 19:55, w całości zmieniany 1 raz
W takim razie będę prosił o bardziej precyzyjne formułowanie zarzutów, wówczas nie będzie nieporozumień. Pozostane jednak przy swoim - jeśli rzcezony belfer wykąłdał tylko przez 1/3 lekcji, a przez pozostałą częśc nic nie robił, jak sugerujesz, to trzeba było zgłosić to do dyrekcji. Moim zdaniem brak takiego zgłoszenia pozbawia Cię moralnego prawa do utyskiwania nad tym teraz, gdy jestes już absolwentką tej szkoły. W tym się chyba zgodzimy?
Ja tam pamiętam Pana Kozika jak mnie uczył w liceum i nie narzekałam na niego ani razu! ;] To był najlepszy nauczyciel historii jakiego znałam. I na pewno nigdy nie wykładał nóg na biurko ^^.
P.S.
To po co na niego w ogóle narzekasz jeśli go lubiłaś?
Ostatnio zmieniony przez Kalein 2008-05-14, 14:25, w całości zmieniany 1 raz
Szczerze mówiąc nie wiem co robie w tej szkole. To kompletna pomyłka dla kogoś, kto nie ma zamiaru iść w kierunku ekonomicznym (a 3/4 uczniów ani myśli wiązać z tym swoją przyszłość). Wiele osób idzie do ekonoma "bo jest łatwo". A wcale nie jest aż tak łatwo, zważając na ilość przedmiotów (będąc w 3 klasie mam bodajże 17 przedmiotów). Przygotowanie do matury też kiepskie (wystarczy popatrzeć na zdawalność próbnych matur).
Stara gwardia nauczycielska sie wykrusza. Dobrych nauczycieli, którzy mnie uczą, mogłabym policzyć na palcach jednej ręki.
Szkoła leci na łeb na szyje. Wystarczy spojrzeć na nabór w zeszłym roku i piąte w tym roku "dni otwarte" (jak sie tonie, to sie łapie wszystkich możliwości).
Nina, na wyniki z próbnych matur nigdy sie nie kieruj bo to sprawdzaja nauczyciele. Ja próbnej nie zdałam a główną jakoś udało mi się zdać. I chodziłam nie do liceum a technikum wiec co rok przez 4 lata miałam po 18 przedmiotów i jakoś dawałam rade i większość z mojej klasy również, a ci co mieli odpaść odpadli w pierwszych dwóch latach.
00
Krzysieq [Usunięty]
0 / 0
Wysłany: 2010-03-27, 22:18
Nina napisał/a:
To kompletna pomyłka dla kogoś, kto nie ma zamiaru iść w kierunku ekonomicznym (a 3/4 uczniów ani myśli wiązać z tym swoją przyszłość).
Robiłaś jakieś badania/sondy, czy tylko z kosmosu sobie bierzesz liczby? W mojej klasie prawie każdy mówił, że po ZSE z ekonomią koniec, ale summa summarum lwia część (z tych, co kształci się dalej) studiuje właśnie ekonomię lub nauki pokrewne.
Nina napisał/a:
Przygotowanie do matury też kiepskie (wystarczy popatrzeć na zdawalność próbnych matur).
Próbna to próbna. W ZSE sprawdzana jest przez nauczycieli, którzy baaardzo, bardzo rygorystycznie je oceniają. Wiem z doświadczenia. I to jest całkiem niezłe, bo może jeden z drugim sobie weźmie do serca, że trzeba więcej popracować. To ma wpływ na wyniki z matury majowe, tej prawdziwej.
Nina napisał/a:
Stara gwardia nauczycielska sie wykrusza. Dobrych nauczycieli, którzy mnie uczą, mogłabym policzyć na palcach jednej ręki.
A ja mógłbym na palcach jednej ręki policzyć słabych nauczycieli, którzy mnie uczyli. W zasadzie, było ich może dwu-trzech. (Ktoś może mi wytknąć mój post sprzed kilku lat. Teraz jestem starszy i poważniejszy.) A szkołę ową kończyłem zaledwie w zeszłym sezonie.
Nina napisał/a:
Szkoła leci na łeb na szyje. Wystarczy spojrzeć na nabór w zeszłym roku i piąte w tym roku "dni otwarte" (jak sie tonie, to sie łapie wszystkich możliwości).
Musze Cię zasmucić. Szkołę tworzą nie tylko nauczyciele i pedagodzy, ale (może i przede wszystkim) uczniowie. A faktem jest, iż młodzież nasza jest coraz głupsza.
Nina napisał/a:
To kompletna pomyłka dla kogoś, kto nie ma zamiaru iść w kierunku ekonomicznym (a 3/4 uczniów ani myśli wiązać z tym swoją przyszłość).
Robiłaś jakieś badania/sondy, czy tylko z kosmosu sobie bierzesz liczby? W mojej klasie prawie każdy mówił, że po ZSE z ekonomią koniec, ale summa summarum lwia część (z tych, co kształci się dalej) studiuje właśnie ekonomię lub nauki pokrewne.
Coś w tym jest. U mnie lwia część klasy poszła właśnie nie w kierunku ekonomicznym, a na zupełnie odmienne studia. Jak przez 4 lata (za moich czasów było to liceum) człowiek uczy się o ekonomii, to ma przesyt i przez kolejne 5 lat pragnie zajmować się czymś zupełnie innym. Dla mnie ZSE z pozoru też było pomyłką, ale teraz nie wyobrażam sobie bycia absolwentką innej brzeskiej szkoły średniej.
Ostatnio zmieniony przez chmurkolistna 2010-03-27, 22:55, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum