W poniedziałek rozpoczął się proces ginekologa oskarżonego m.in. o oszukiwanie pacjentek, bezprawne ich usypianie oraz branie od nich łapówek za porody i cesarki przeprowadzane w klinice. - Jestem niewinny, moja sprawa to efekt skłócenia środowiska wrocławskich ginekologów - zapewnia lekarz
Po czterech latach śledztwa prokuratura postawiła doktorowi Andrzejowi W. aż 83 zarzuty. Z aktu oskarżenia wynika, że lekarz diagnozował u pacjentek schorzenia, których nie miały. Potem w prywatnym gabinecie usypiał je, a po przebudzeniu wmawiał, że wykonał zabieg, który je uzdrowił. Jedna z pacjentek miała być w ten sposób oszukana aż dziewięć razy. Twierdzi, że zapłaciła doktorowi w sumie 9 tys. zł. Według prokuratury próbował w ten sposób oszukać też inne pacjentki. Kobiety poszły jednak do innych lekarzy, którzy nie stwierdzili u nich schorzeń, więc zabiegi nie były potrzebne.
Najczęściej powtarzającym się zarzutem jest jednak przeprowadzanie zabiegów w tzw. krótkotrwałym znieczuleniu ogólnym. Prokuratura twierdzi, ...